Przejdź do głównej zawartości

Nie jesteś wyjątkowa, chyba że jesteś jednorożcem.

Skoro jeszcze czytasz tego bloga, to zapewne masz twardą dupę i dobry wzrok. Ewentualnie się zabłąkałaś, ale moje poczucie humoru zaraz Cię zawróci na drogę blogów o gotowaniu i modzie.

Nie jesteś wyjątkowa, wbrew temu co wszystkie reklamy starają się wcisnąć Ci do mózgu.

Takich jak Ty są tysiące – takich, które postanowiły więcej się ruszać, zdrowiej odżywiać i czy edukować w zakresie treningu siłowego. „Boże, ile one ćwiczą!” oraz „Boże, zdechłabym z głodu!” naprzemiennie w Twojej głowie. Może to być demotywujące, szczególnie wtedy popychasz jedną chrupkę drugą chrupką przeglądając strony z „odchudzaczami”.

I teraz, uwaga, sedno notki:

Przychodzi baba do instruktora i prosi o SPECJALNY zestaw ćwiczeń dla NIEJ.
Instruktor odpowiada: „Przysiady, wyciskanie, martwy ciąg, rwanie.”
Baba zaczyna mu szczegółowo opisywać problematykę swojej figury – trochę z boczków, nic z cycków, mniejsze uda, szczuplejsze ręce, właściwie to większe cycki, płaski brzuch, jędrna mała dupa.
Instruktor odpowiada: „Przysiady, wyciskanie, martwy ciąg, rwanie.”
Baba zmienia instruktora.

BO JEST JEDNOROŻCEM w krainie koni i powinna trafić na stół renomowanego chirurga plastycznego, a nie do gościa od chirurgii dla ubogich.

Jednocześnie sięgnie do portfela by zakupić sobie środek odchudzający dzięki któremu już schudło MILIONY KOBIET. A jak się kto zapyta po co łyka jakieś niezidentyfikowane gówno w najlepszym razie pochodzenia ziołowego, odpowie, że to sytuacja wyjątkowa, że ona nie może utrzymać diety, że ćwiczenia po miesiącu ją już męczą, że nie znalazła idealnych dla siebie bo tyje zamiast chudnąć, i że zmieni sposób odżywiania na zdrowy jak tylko schudnie, a schudnąć musi szybko BO TO SYTUACJA WYJĄTKOWA.

Czuję się taka zwykła, że aż beznadziejna. Poprawia mi tylko humor filmik dzisiejszy, na którym wyglądam jak wyliniała foka wyrzucona na brzeg piaszczystej plaży. Czemu? Bo będziesz wyglądać dokładnie tak samo w zaciszu swojego domostwa.

Jeżeli już doszłaś do japońskich przemyśleń i medytacji z gatunku po-co-mi-to, to wiedz, że PO COŚ CI TO. I ćwicz dalej. Trening to spotkanie z najważniejszym Szefem w Twoim życiu – z Tobą. Nie spóźnij się.

A gdyby było Ci mało motywacyjnie, to proszę, oto aktualne zdjęcie mojego brzucha. Możesz się dowartościować lub pozazdrościć, jak wolisz. Oprócz tego że chcę się pochwalić nowymi czaderskimi spodenkami, chcę siebie zmusić do lepszej pracy, tak by za dwa miesiące zobaczyć zmiany. Bo tak możesz wyglądać bez świetnej przemiany materii, dobrych genów, z wężem zadowolonym z kolacji o 1-wszej w nocy, ze słabością do wina i Toffifee.





Czas: 5 minut

Ćwiczenia:
1. Pełne brzuszki
2. Brzuszki baletowe
3. Brzuszki baletowe skośne

Twoja rozpiska:
Zielona: 14 powtórzeń każdych brzuszków, przerwa dopiero po wszystkich trzech – 2 rundy.
Pomarańczowa: 20 powtórzeń każdych brzuszków, przerwa dopiero po wszystkich trzech – 2 lub 3 rundy.
Czerwona: 20 powtórzeń każdych brzuszków, przerwa dopiero po wszystkich trzech – 4 rundy.
Enjoy!

Komentarze

  1. "kopytka razem" - tak jest szefowo :D hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. gdzie mozna kupic takie fajne podkolanówki?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. na allegro szukajcie a znajdziecie, jak mówił pewien pasterz ;>

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę