Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2013

Czemu czajnik a nie klaskanie w ręce.

Jest końcówka roku 2013 i w Polsce żyje się lepiej. Nam, miłośnikom kettlebell. Bynajmniej nie dlatego, iż średnia krajowa (ponad 3tys złotych na rękę, sic!) nas dotyczy, ale dla tego, iż coraz więcej ludzi "wie co to je". Oprócz oczywiście jakichś śmiesznych akcji koncernów odzieży sportowej, które rozmiękczają znaczenie żelastwa do poziomu nowych ćwiczeń z gumową piłką mieszczącą się w dłoniach, coraz większy jest poziom świadomości wśród obywateli na temat treningów z wolnymi ciężarami. Napisałam "większy" ale wciąż nie mam na myśli "duży". Zatem moja skromna ze wszech miar osoba, niosąca kaganek oświaty od przeszło dwóch lat, czynnie wylewająca pot zarówno na sali jak i przed monitorem, pragnie powiedzieć - GRATULACJE DLA WAS WSZYSTKICH, RUSZAJĄCYCH DUPY Z KETTLEM! (oficjalną "piątkę" można pobrać tu: HIGH FIVE ) Cieszę się widząc ile kobiet przekonuje się do ciężarów. Samo ruszenie się z kanapy - to zawsze było dla mnie mało. Szukałam czeg

Kiedy "nie teraz" staje się "nigdy"

Życie jest zbyt krótkie na to, by budzić się z żalem. Jeżeli myślisz, że zmiana jest trudna, przemyśl czy dalsze życie, którego nie cierpisz, jest łatwiejsze. Jestem ekspertem od "nie teraz". Zaskoczona? Liczyłaś na umoralniającą gadkę o pokonywaniu przeszkód, sile ducha i woli, stawaniu do walki z własnymi demonami? Mogę poudawać. Albo mogę powiedzieć Ci prawdę. "Nie teraz" to domena dobrego odżywiania. "Nie teraz, dieto" mówię robiąc gofry. "Nie teraz, dieto" zamawiając pizzę, oraz "nie teraz, dieto" wlewając syrop orzechowy do swojego latte macchiato. "Nie teraz, dieto" przyklejone jest również do makaronów, bagietek i pierogów. To zastanawiające, że za każdym razem jak mi taka myśl (o ograniczeniu pustych kalorii) wpada do głowy, mój wąż potrafi być bardzo zaskoczony. Autentycznie zaskoczony. W szoku wręcz. To, że źle robię - wiem. To, co mam zmienić by źle nie robić - znam. I doskonalę ignoruję do czasu, aż jest prawie

Sportowa sylwetka. Czyli nie to co myślisz.

Spędziłam wczoraj wieczór na jednej z facebookowych stron motywujących do treningu. Oprócz tego, że zmęczyłam się czytaniem o "dzisiaj trening XXX, wczoraj XYZ, jutro YYY, jupi!!!"* *if I'm so lame, please come and shot me. to w dodatku jakoś tak podupadłam na duchu widząc te wszystkie chude panienki z sześciopakami*. *zamiast mózgów - lubię tak sobie powtarzać. W małej dawce może i te zdjęcia są motywujące. Kiedy jednak naprawdę w to wsiąkniesz, odbiera Ci to energię do robienia czegokolwiek. Zawsze będziesz widzieć swoje niedoskonałości w świetle reflektorów, podczas gdy niedoskonałości innych będą Ci umykać. Oczywiście, w wypadku jeżeli nie jesteś wredną samicą psa. Czasem pod takim wylaszczonym zdjęciem absolutnego ideału znajdziesz komentarz per "Obrzydliwe, wygląda jak facet" albo "Beznadzieja, chuda szkapa bez cycków". Czasem autorstwa kobiety (tak tak, wtedy to MUSI być gruba świnia nie odrywająca dupy od kanapy, z kompleksami wielkości wyl

Siła poza kontrolą

Najnowsza notka jest wolnym tłumaczeniem tekstu Lauren Brooks, Team Leader'ki StrongFirst , która przez ostatnie miesiące zwiększyła swoją siłę poza swoje najśmielsze oczekiwania. Teorie Pavla Tsatsouline'a odnośnie budowania siły odnoszą się nie tylko do mężczyzn. W świecie fitnessu nastawionego na przekraczanie swoich granic poprzez coraz cięższe treningi, teorie te wydają się bardzo podejrzane. Dla nas, instruktorów StrongFirst, największym problemem jest owy brak wiary wśród klientów. Czasem nas też korci, by jednak spróbować się popchnąć dalej, sięgnąć po więcej, zrobić dłużej. Jak zaufać "nudnemu" treningowi po którym ani śladu zmęczenia mięśni czy "zakwasów"? Poczytajcie o Lauren Brooks. "Odkryłam, iż siła może działać w sposób bardzo tajemniczy. Życie w stresie, toksycznym środowisku lub z toksycznymi ludźmi, nakłada na nasze barki wielki ciężar, który ciągnie nas w dół. Twoje ciało i umysł ma ograniczoną pojemność do znoszenia tego całego s

Things are getting worse. Please send chocolate.

Nie chce mi się gadać. Jeżeli ma się zły dzień, powinno z urzędu dostawać się wolne. Powinny być specjalne rezerwaty dla ludzi, w których można byłoby się zamknąć i świat by nie przeszkadzał. Jeżeli ma się zły dzień, ludzie powinni po prostu Cię omijać, nie zawracać dupy, wykonywać rozkazy posłusznie lub po cichu przynosić trybuty i oddalać się niepostrzeżenie. I żeby tak nie trzeba było wyjaśniać, usprawiedliwiać się, przepraszać i w ogóle. Chodzić z tabliczką "Dzień jeża, zostawić w spokoju"*. Ha! BARDZO powstrzymałam się od przekleństw. Pierwotnie tabliczka brzmiała "Wy..." Ha! Teraz to już zasługuję na nagrodę. Mieć czas na pomalowanie pazurów. Albo i nie. Do pogapienia się w okno. Albo i nie. Tak czasem po prostu bywa. Że nie chce się gadać, robić, starać. Kiedy wszystko jest w porządku i nie ma na co zwalić winy, też masz prawo do nie bycia duszą towarzystwa, wiecznie uśmiechniętą i chętną do pomocy. Musisz tylko pamiętać, by nie wychodzić do ludzi. Masz p