Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Train like Hell feel like Heaven.

Jeżeli ktoś by mnie szukał dzisiaj na sali, to informuję, że po wczorajszym treningu z dziewczynami, tak jakby.. NIE MOGĘ SIĘ RUSZAĆ i dużo stękam. Rozumiem, że golenie najwidoczniej mają mięśnie, skoro czuję na nich zakwasy. Ktoś mógłby zapytać i po co ci to? Po co trenować, skoro po treningu jesteś bardziej połamana niż przed? Po co się męczysz i spinasz? Wyglądasz dobrze, modelką nie jesteś, na zawodach nie startujesz, gołym dupskiem po dyskotekach nie świecisz. A więc o co ci chodzi? Czy ty coś masz z deklem, że jak normalny człowiek nie umiesz siedzieć przed kompem i popijać chrupki piwem? Jasne, może niektórzy zajmujący się sportem ludzie po prostu "muszą". Może ich w przeciwnym razie roznosi. Może Cię zaskoczę, ale TO NIE JA. JA lubię długo spać, dużo czytać, marnować czas na serialach sci-fi i zabijaniu smoków w Skyrimie. Mam ADHD żółwia. Od przeciętnego potwora ciasteczkowego różni mnie jednak coś zasadniczego. Moja motywacja do treningu jest ta sama, z którą T

NOWA GRUPA!

Jeżeli szukasz czegoś więcej niż fitness . Jeżeli chcesz zmusić własny tyłek do pracy, która sprawi, że będziesz chciała częściej go pokazywać . Jeżeli chcesz poczuć dumę z własnej siły i charakteru . Jeżeli dbasz o swoje zdrowie i szukasz najbardziej kompetentnych instruktorów w kraju. kliknij i sprawdź godziny!

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Oszczędzaj ruchy, zamiast urządzać histerię – przywal.

Do tej pory myślałam, że żeby ludzie płacili tobie za możliwość robienia sobie krzywdy, to musiałeś być instruktorem Krav Maga. Okazuje się, że niekoniecznie. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, którzy myślą po obejrzeniu sezonu Dr Housa, że są kurna prawie lekarzami . Chciałabym ich tak długo bić szpadlem po głowie aż coś do nich dotrze. Niestety, nie mogę. Jeżeli Ty pracujesz z takimi ekspertami od wszystkiego – nic dziwnego że Cię rozpierdala od środka i sięgasz po drastyczne metody typu „wyżalę się na fejsie w nic nie mówiącym statusie” (i bezradnie patrzysz jak ludzi GÓWNO_TO_OBCHODZI_„chodź na wódkę”) lub sięgasz po coś absolutnie kalorycznego, co poprawi Ci humor ale nie obwód bioder. Jak to kiedyś ktoś pięknie ujął: Dlatego nie wkurwiaj się. Nie sabotuj samej siebie. Wbij zęby w piłeczkę antystresową. Puść ulubioną piosenkę i drzyj ryja, fałszując od serca. Kup wiatrówkę i zabijaj puszki w lesie. Idź na trening kravki i rozszarp tarczę lub worek treningowy. Nie duś w sobie emocji –

Grzeczne dziewczynki kończą z nadwagą.

Jest Czas Lenistwa, Czas Pogardy, i Czas Zapierdalania. Łącząc dwa pierwsze sięgnęłam po Cosmopolitan, ale będąc pełna wyrozumiałości nie powiem kto kupił ani po co. Podobno od ciągłego uśmiechania się, człowiek szybciej głodnieje. I że przez bycie miły dla innych ludzi może tyć. Uwielbiam Cosmo. Doradziło mi, co mogę kupić na najbliższe urodziny dla BYLEKOGO, a co będzie usprawiedliwiało moje podróże do Empiku w celach pogapienia się na okładki i dotykaniu papieru (różni ludzie, różne zboczenia). Przy czym pragnę nadmienić, że wzruszyła mnie pewna historia, już nie z Cosmo, ale w podobnym natężeniu intelektualnego wysiłku: Mam ma imię Paulina, mam 16 lat, 54 kg i 168 cm wzrostu. Mój wskaźnik BMI jest niby ok, ale mam bardzo masywne uda (54cm) i duże biodra oraz ogromny brzuch. Do tej pory stosowałam dietę. najczęściej jadłam dziennie 500 kcal. Gdy wyszłam z tej diety stopniowo tyje. Żadne brzuszki itp. nie pomagają. Mój jadłospis m.in. (np dziś) wygląda tak 7.00 śniadanie - 2 kanapki

Nie machaj jak cepem.

Żebyśmy się na pewno dobrze zrozumieli. Odważnik kettlebell, w Polsce określany często per „kettel” czy „kulka”, NIE jest cepem. Więc przestań nim tak machać. Błędy są dowodem, że się starasz. Ale powtarzanie błędów świadczy o tym, że cofasz się w swoim rozwoju ,a przynajmniej nie idziesz do przodu. Jeżeli ćwiczysz, ćwiczysz i ćwiczysz, a pożądanych efektów ciągle nie widać – znaczy że coś robisz źle. Einstein powiedział, że idiotą jest ten, kto robiąc ciągle coś w ten sam sposób, będzie oczekiwał innych rezultatów. Nie dołączaj więc do grona 95% użytkowników świata. Ucz się na błędach. Szczególnie, że kettle błędów nie wybaczają i wszelkie kontuzje biorą się niestety nie przez nie, tylko przez UŻYTKOWNIKA. Kapiszi? Nie? To jeszcze raz i większymi literami: Kettlebell nie doprowadza do kontuzji. TY możesz do nich doprowadzić, źle nimi ćwicząc. Sporo osób, chcą „robić osiągi” i „bić rekordy” porywa się na coraz cięższe kettle. Wszyscy Ci, którzy „po drodze” gubią poprawną technikę, ląd

Bądź mężczyzną, pokaż stopę.

Widzę odrazę. Widzę pogardę. Widzę pukanie się w czółko. Jasne. Są sporty, gdzie boso, to idiotycznie. Bo też zawsze istnieje ryzyko, że ktoś Ci OBCĄ BOSĄ STOPĄ nadepnie na twarz. Zgroza. Kettle to nie capoeira, kettle to nie karate. Tutaj nie machasz dolnymi kończynami, więc ich ekshibicjonizm nie jest wstrętny. Ewentualnie niedomyte nogi troglodyty o niepokojąco żółtych paznokciach rysujących parkiet pomijam znaczącym milczeniem. Bycie "prawdziwym mężczyzną" w odpowiedzi na te wszystkie wypieszczone i dopieszczone męskie glizdy bywa rozbudzające. Dziwne, że nikomu nie przeszkadzają obciśnięte pod czarnym, błyszczącym materiałem jajca, ale goła stopa to przedmiot wytykany palcami. Litości. Niby logiczne, ale jednak trzeba powiedzieć: stopa przenosi na glebę całą Twoją masę i siłę . Trenujesz "bica", trenujesz nogi, trenujesz brzuch, trenujesz plecy. Pozostawiasz jednak solidnego, białego platfusa, który decyduje o Twoim FUNDAMENCIE RUCHU. Jeżeli Twoje stopy nie

Ta bluzka nie wyszczupla.

Wyglądasz grubo, bo jesteś gruba. I żaden ciuch sportowy nie sprawi, że magicznie schudniesz. Nie. Nawet te buciki. Przy okazji - patrząc na KAŻDĄ reklamę sportową, odnoszę wrażenie, że w tym całym sporcie ciuch ma znaczenie. Paski, łyżwa czy wyprężony kociak - nie ma znaczenia. Ma być TEN SEZON, ma "oddychać", walić po oczach kolorkami, robić dupę za Ciebie. W dodatku NIKT nie ośmieli się, w owych reklamach, pokazać osoby przy kości. Tak jakby wszystkie trenujące laski przypominały modelki fitness w rozmiarze 34. WHAT A BULLSHIT. Popatrzmy na olimpijskie pływaczki. Weźmy sztangistki, kulomiotki czy zawodowe rowerzystki. Spójrzmy na kajakarki, łyżwiarki, tenisistki. Te śliczne biegające w super-sprytnych bransoletkach, puchatych bucikach i obcisłych trykocikach 20latki, to wymysł . Raz w życiu widziałam taką gwiazdę na poboczu z kablami wystającymi z uszu. I wtedy to kierowca prawie spowodował wypadek, jadąc 10km/h. Telewizja kłamie a reklamy mają nam sprzedawać marzenia, j