Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2012

Zawsze chciałam wyglądać jak

......... Jessica Simpson. Już nie. Może nie wiesz kto to Jessica S., ale konia z rzędem tej, która patrząc na poniższy teledysk nie pomyślała "łaaaa, ja też taaaaak..." (mężczyzno nie wnikaj). W moim przypadku było to jeszcze basowe "E E E E E E E!" i ruszanie bioderkiem. W 'the making of..', na planie teledysku z telefonem, wypowiedział się krótko trener personalny gwiazdy: "Głównie zajmuję się pilnowaniem jej, by nie wpierdalała". Pomyślałam wtedy niczym kambodżańskie dziecko "DZIWNE. Płacić komuś by nie wpierdalać.." . Najwidoczniej jednak, pomimo pożądanych efektów, trenera zwolniono. Nie pocieszaj się, że wszyscy wpierdalają. Nie tłumacz się, że nie stać Cię na trenera personalnego. Nie rozgrzeszaj się, gdy po całym dniu niejedzenia, wpierdalasz na noc. Głupie ciastko kokosowe o średnicy 3cm potrafi mieć 150kcal. A co dopiero paczka. Twoje próby zaprzeczenia i wytłumaczenia, że jak cos jest małe to nie może pomieścić tylu kalorii są

I don't want to live on this planet anymore.

Zrobiłyśmy (ja i obiekt eksperymentu nr2 czyli Blondyna) (tak, to taka ironia) zdjęcia. Zrobiłyśmy pomiary. Zawiało grozą. Obrobiłam zdjęcia, nie dodałam nam wyszczuplającej opalenizny, nie odjęłam ostrości na skórze, nie majstrowałam ze światłocieniem. W ostrym, białym świetle jarzeniówek prawda walnęła nas prosto między oczy. I jak u każdej z kobiet, włączył nam się instynkt przeżycia. NIE DAJEMY. O wielki fotoszopie. W naszych głowach, my naprawdę lepiej wyglądamy. W końcu trenujemy cztery razy w tygodniu, ostro pocąc dupę. Uchodzimy za szczupłe. Nasuwa się więc pytanie - jak wyglądały by... no właśnie. Wstrzymałam rękę nad guzikiem "Udostępnij", z rezerwą przewidzianą na "Strzel sobie w kolano". Co się więc zmieniło? Weszłam na publicznie akceptowaną stronę do śledzenia innych osób i natknęłam się na burzliwą wymianę komentarzy pod dość mało szczęśliwym zdjęciem pani, prezentującej swoje "przed" i "po" związane z jakimś komercyjnym programe

I'm like honeybadger. I don't give a shit.

Ciężko żyć w tym świecie, gdzie człowiek odczuwa większą przyjemność mieszając kogoś z błotem, niż klaszcząc mu w ramach uznania. Gdzie szybciej usłyszysz "Ale po co ci to?" niż "Dobra robota! Tak trzymaj!". Gdzie priorytetem większości jest umniejszyć Twoje zasługi, zdeptać motywację i wytrzeć sobie śliskie z buta Twoimi osiągami. Nie żebym zamierzała jęczeć - informuję, że rozumiem . Rozumiem, że poddałaś się, bo Kaśka powiedziała to i tamto, że Michał NIE ZAUWAŻYŁ, że mama skrytykowała, a tato jeszcze bezmyślnie dowalił. Rozumiem. Ale i tak mam ochotę kopnąć Cię w te estetyczne powierzchnie użytkowe, na których siadasz. Ty słaba księżniczko, Ty. Obrażona na świat, który Cię nie rozumie. Osaczona przez towarzystwo, które wyrywa piórka z Twoich skrzydełek. Leżysz już? Leżysz i kwiczysz? TO WSTAŃ DO DIABŁA! Wydaje Ci się, że nie jesteś wystarczająco twarda? A wiesz że beton się kruszy, a stal koroduje? Każdego można posłać na deski - kwestia czasu i techniki. KA-ŻD

Nie gryzę. Ale mogę kopnąć.

Mój spam na poczcie znowu mnie zaskoczył. Tym razem pod hasłem "Stwórz Meżczyznę Marzeń". I jeżeli JUŻ Cię zabolały zęby, to pozwól że Ci je wybije następnym zdaniem. "Wyobraź sobie mężczyznę, który codziennie zadziwia Cię poradami dotyczącymi pielęgnacji twarzy i zaskakuje niespodziankami." Mocne, nie? Szczególnie rano. Będąc w temacie wymarzonych mężczyzn więc, chciałabym wygłosić apel. Drogi mężczyzno, nie podchodź do mnie z prośbą "Weź namów moją dziewczynę przy przyszła ćwiczyć". Rozważ jak byś się czuł, gdyby podszedł do Ciebie instruktor Zumby (seriously, wtf?) i powiedział, że Twoja dziewczyna prosiła go, by zaciągnął Cię na Zumbę. Przemyśl, jak byś wyglądał przy rurze, gdyby Twoja kobieta namawiała Cię do Pole Dancing'u - ona tak widzi siebie z ciężarami. Niekoniecznie coś co krwawi siedem dni w miesiącu i nie umiera, zaufa Ci, że przewalanie złomu jest FAJNE. Drogi mężczyzno, nie pójdę i nie zaciągnę Twej lubej na salę za rączkę , nie będę

Mój pierwszy raz.. ze spalaczem.

Na pewno szukałaś. Albo siedziałaś na internecie trzy dni z rzędu wspomagając skupienie czipsami/paluszkami/orzeszkami, albo poszłaś do sklepu, by po Twojej iście łzawej historii życia, miły pan mile się uśmiechając ("I don't give a shit, grubasie") wcisnął Ci czerwone tabletki. Ewentualnie zachowałaś się jak przestraszona kura i poszłaś po to samo do apteki, bojąc się wyśmiania własnych fałd tłuszczu przez pozbawionego szyi sprzedawcy. Każdy, to przeżył. Nawet męskie glizdy ludzkie, szukające magicznego preparatu zwiększającego z dnia na dzień masę, ufające jedynie nazwom typu "Mutant Mass". Każdy miał taki dzień, w którym podjął decyzję o suplementacji. Porozmawiajmy więc o Twoich problemach*. (* I don't give a shit, but oh well.) Jeżeli nie zapuściłaś się do momentu gdy ludzie zaczynają bać się przechodzić obok Ciebie by nie wpaść na Twoją orbitę i nie zostać uwięzionym jak ten blady kawałek sera nad naszymi głowami - daruj sobie chemię i przestań żreć .

Czekolada nie pyta. Czekolada rozumie.

Są takie rurki oblane czekoladą, którym nie przepuszczę. Ale każdy superbohater ma jakąś słabość, więc w sumie się tym nie martwię. Naprawdę podziwiam osoby, które LUBIĄ a NIE JEDZĄ. Ostatnio na przykład kolega instruktor, widząc jak mało poetycko wpierdalam bezę, będąc w lekko ironicznym szoku zapytał "A to ty możesz jeść takie rzeczy?!" . Zrobiło mi się naprawdę przykro. Chciałam potrzymać go za rękę i porozmawiać o tym strasznym dążeniu do perfekcyjnie odtłuszczonego ciała, jednak bezę je się dwoma rękoma coby nic się nie zmarnowało. Ludzie na diecie są przerażający. W kółko myślą o jedzeniu, preparują jakąś trawę, piją wodorosty. I szukają w utraconych kilogramach szczęścia, podczas gdy powinni poszukać go w głowie. Wymiary to nie szczęście. Kilogramy to nie wytyczne. Gdyby tak wymiary ciała przekładały się na szybkość procesów myślowych, to Wybory Miss były by naprawdę ekscytujące. A tak nie są. Nudzą. Prawdopodobnie 60 najpiękniejszych panienek pomiędzy 19 a 24 rokiem ż

Lubisz się bić? Nie? Dobrze trafiłaś.

Po ponad 8 latach (tak, słownie: osiem) treningu Krav Maga nie jestem niezniszczalna. Pozostałam delikatną kruszynką z tą jednak różnicą, iż w sytuacji kryzysowej nie biegam dookoła niczym kura przeznaczona na rosół. Nie da się tego powiedzieć o wielu trenujących mężczyznach (vek Krav Maga Wpierdol). A Ty przecież nie chcesz być mężczyzną, nie? (chyba że już jesteś – a to ci peszek) Nie chcesz etykietki babochłopa , co to kapsle zdejmuje oczodołem a nogę podnosi by łatwiej się pierdziało. Z drugiej też strony, nie chcesz tracić czasu na aerobik i nauczyć się czegoś co autentycznie pomoże ci w sytuacji podbramkowej, gdy "Księcia" zabraknie. I po to właśnie jest Krav Maga Cardio, gdzie „Cardio” nie oznacza „aerokickboxing”. Zdążyłam się przyzwyczaić, że kiedy zapraszam na zajęcia dziewczyny/kobiety pojawiające się na sekcji mieszanej (u trenera Darka), reakcja jest ta sama: „Eee, dzięki, ale wiesz, ja wolę tu.*” (*bo z facetami się więcej nauczę). Przyznam szczerze, że na pocz

Chęci były, ale lenistwo się wpierdoliło.

Nie uwierzysz, ale to prawda. Większość rzeczy dookoła Ciebie nie jest tym, na co wygląda, ani tym co by chciało przypominać. Włącznie z pastą jajeczną, która w składzie ma 11% jajek. Twoje biadolenie to pozór. Tak naprawdę chciałabyś wypowiedzieć życzenie do spadającej gwiazdki i cieszyć się ze spełnienia chwilowego wyniku emocji. Oddałabyś nerkę i szpik kostny, gdyby ktoś tu i teraz powiedział Ci, że machnie różdżką i Twój Tymczasowo_Największy_Problem zniknie. Że jest prosty sposób na każdą bolączkę, tylko ściśle tajny, a ja za 9,99zł podam Ci rozwiązanie. To, że chcesz mieć płaski brzuch, nie oznacza, że będziesz miała . To oznacza, że MOŻESZ MIEĆ . Nie ma prostej drogi. Musisz wybrać pomiędzy długą drogą i krótką drogą. I krótka droga nie oznacza Jedynej Słusznej i Skutecznej Metody. Oznacza dużo zapierdalania i mało jedzenia. Dlatego każdej raszpli, która jęczy mi jak to bardzo chciałaby schudnąć ale NIE MOŻE, polecam pracę pokojówki w niemieckim hotelu. Gwarantowane 10kg w dwa

Na początku wszystko boli

a potem już CHCESZ żeby wszystko bolało. Mówię serio. Możesz mnie cytować. Jeżeli dopiero zaczęłaś i zachłystujesz się wszystkimi ćwiczeniami jak mały kociak śmietanką, to wiedz, że te pierwsze "najgorsze" treningi, są najlepsze . Sprawiają, że czujesz wszystkie swoje mięśnie. A wręcz mięśnie kilku innych osób. Mięśnie, których nie byłaś świadoma, że masz. Mięśnie, które spały tak długo, że teraz obudzone głośno krzyczą "WTF?!!" i próbują przesłać milion negatywnych sygnałów do Twojego mózgu, byś ich więcej NIE TYKAŁA. Ekstra, powiem Ci. Po miesiącu zaczynasz zastanawiać się, czemu "nie boli", a po dwóch - wkraczasz w obszar paniki, że "nie boli". Jeżeli wiesz o czym mówię, to zrób 3 serie po 20 brzuszków. Czemu? A czy na tym etapie musisz mieć jakieś "ponieważ"? Wracając do NIE WIERZĄCYCH, stękających i żalących się istot. Ból jest tylko informacją. Podobnie jak rachunku za prąd, nie możesz go ignorować. Co jednak z nim zrobisz (z rac

Kiedy masz jeden z tych dni

kiedy czujesz, że na Twoich ramionach złożono ciężar całego świata... RÓB PRZYSIADY Zdarza mi się namiętnie oglądać programy przyrodnicze o dzikich kotach. Drżę o życie antylopek, dopingując w tym samym czasie skradającego się tygrysa. Podobnie traktuję kobiety mówiące o tym, że chcą schudnąć A NIE POTRAFIĄ. Współczuję im tych dodatkowych kilogramów jak bluzki, na którą rozlał się lakier do paznokci. Nie pytajcie mnie o diety. Naprawdę. Strata czasu. Jedyna jaką znam, to ta "mediolańskich modelek", gdzie jesz plasterek pomarańczy, płytę paździerzową i pijesz szklankę wody. Publicznie zaś przyznaję się, że miewam OBŻERKI po godzinie 22:00. Ostatnia, wczorajsza, składała się z jednego pomidora.. haha!... dwóch buł* (bułki to ich mniejsze siostry), PUSZKI tuńczyka w oleju, dwóch kopiastych łych majonezu (pełnotłustego), połowy słoika kaparów oraz jednej wspaniałej tłustej mozzarelli złożonej wyłącznie z tłuszczu. ZANIM powiesz, że to przecież żaden wyczyn, policz wartość tego

Gdyby Ci się chciało, jak Ci się nie chce.

Nie wiń PONIEDZIAŁKU. Rusz dupę. Nie będę Ci pisać, że możesz wszystko. Rusz dupę. Nie powiem Ci, że jak chcesz to potrafisz. Rusz dupę. Możesz być nabzdyczona, nieuczesana i z nieogolonymi nogami. I DON'T CARE. Rusz dupę. I pamiętaj, że jeszcze nikt nie utopił się w pocie. Wybierz sport który sprawia Ci największą frajdę i po prostu DO IT.