Myślę, że "robieniem" rur trochę sobie strzeliłam w kolano. Wiedziałam, że to będzie strzał w stopę. Nie spodziewałam się jednak, że mogłam też niechcący zapisać się na amputację nogi. Powiedzmy sobie wprost - jeżeli ktoś myśli, że pole dance to taka tam zumba na kiju, to jest ciołkiem . Ciołkiem, powtarzam. By zmieścić 24h w dobie, musiałam odstawić na bok kettle. Kiedy zaczęłam szybko słabnąć na rurze (podczas treningu), tłumaczyłam sobie, że z dźwigania dwudziestu paru kilo, przerzuciłam się na pięćdziesiąt parę kilo - stąd i szybsze wypalenie mięśni. Ma sens, n'est-ce pas? Jako iż w Polsce pole dance są tak świeże jak kettle, to nie ma na ten temat porządnej rozprawki - będę więc przecierać ślady, uczyć się na własnych błędach, programować, zmieniać, doszkalać się, improwizować, eksperymentować i takie tam. Jestę pionierę. Git. Potem zęby w ścianę - gdy następne pokolenie, pomniejsze o moją wiedzę z krwi i potu zrodzoną, będzie traktowało jak wiedzę z zakresu przygo
Centrum Treningu Domowego