Przejdź do głównej zawartości

Motywacja, czyli "od jutra zacznę".

Na pewno miałaś tak, że chociaż raz w życiu postanowiłaś się odchudzać. Niekoniecznie musiałaś, ale myśl ta zakiełkowała Ci w głowie. Czy to wstrętne lustro, skurczone w praniu spodnie czy głupi komentarz jakiegoś neandertalczyka - powzięłaś decyzję o zmianie.

Zapewne pierwsze co zrobiłaś, to poszukałaś super diety, która zaoszczędzi Ci czas potrzebny do wypracowania ciała metodą treningową. Koleżanka, ciotka, internet - nie ma znaczenia. W 98% popełniłaś swój pierwszy błąd.

Gdyby było inaczej, zawód "dietetyk" zniknąłby z książki telefonicznej.
Nawiasem mówiąc, jeżeli trafiłaś na "Dukana", to prawie tak źle, jakbyś zaczęła wymiotować po posiłku.

Pomińmy jednak temat diet. Przejdźmy do tematu ćwiczeń i motywacji.

Zapewne jacyś amerykańscy naukowcy zdążyli już udowodnić, że w 99% "zacznę od jutra" jest równoznaczne z "nie zacznę dopóki ktoś nie kopnie mnie w dupę".
Nie licz na to, że jutro będzie Ci się chciało bardziej niż dziś.

Postanowiłaś zacząć ćwiczyć? Zrób sobie trochę miejsca na podłodze i przez 15 minut rób na zmianę brzuszki, przysiady, odgięcia, pompki i wykroki. Żebyś się nie znudziła, rób wszystko do 10ciu razy (na początek zrób pompki 'damskie'). Ile razy zrobisz wszystko w ciągu tego kwadransa - zapisz sobie.
Następnego dnia - powtórz te 15 minut.
I znowu zapisz wynik.

Jeżeli w tym momencie pomyślałaś "muszę jutro kupić zeszyt i wtedy zacznę" - właśnie mentalnie kopię Cię w dupę.

Podstawą rozpoczęcia regularnych treningów są tzw. 'baby steps'.

Drugi podstawowy błąd jaki możesz popełnić to słomiany zapał - i robienie wszystkiego na "hurra!". Zapewne tylko sobie coś naciągniesz. Pozostań przy małej liczbie powtórzeń i przy kwadransie. Zachowaj "chcicę" na dzień kolejny. I pamiętaj, CODZIENNIE 15 minut. NIE MA - "to zrobię jutro 30". W piżamie jest równie skutecznie ćwiczyć co w najnowszej kolekcji Reeboka.

Po pięciu dniach Twoich ćwiczeń - przejdziemy do kolejnego rozdziału.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w...

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli", ...

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach...