Przejdź do głównej zawartości

Trening a depresja - I hate mondays.

Jeżeli jesteś kobietą - jesteś narażona na zmianę humoru w czasie szybszym niż prędkość światła. Powiedzmy sobie szczerze, hormony nas nie oszczędzają.
W jednej chwili pełna zapału, radości i ekscytacji - w drugiej wpełzająca pod kołdrę przed złym światem.

Niestety, często odbija się to na Twoim treningu.

Lub - jego braku.

Jeżeli po całym dniu męczącej roboty, użerania się z ludźmi, hemoroidów od siedzenia lub żylaków od stania, NAPRAWDĘ nie chce Ci się iść na trening..
to właśnie zrobić trening powinnaś.
Nie żartuję (mówiąc delikatnie).

Nie chodzi o kondycję fizyczną, nie chodzi o wygląd sylwetki. W takim treningu chodzi wtedy o endorfiny.
Wyobraź sobie to zagadnienie na zasadzie ptaka w klatce, gdzie ptakiem jesteś ty, a klatką - Twoja praca (w firmie, przy dziecku, w domu, etc). Jeżeli nie należysz do grona tych *cholernych* szczęściarzy, których praca jest tożsama z pasją, choćbyś fruwała po klatce cały dzień - nie zaznasz uczucia szczęścia/wolności. Klatka krępuje nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie.
Trening celem wytworzenia endorfin pośle klatkę precz.

Mi endorfin dostarcza taki trening, w którym przełamuję własne granice - wtedy, padając z KONSTRUKTYWNEGO zmęczenia (który to stan osiągniesz w dowolną ilość minut - nawet 5), dyszę, sapię, i wtedy... BAM! Ciało produkuje na gwałt 'środek uśmierzający', czyli pożądane endorfiny. Przekroczenie własnej granicy to wyjście z klatki.

Zjedzenie kubełka lodów przynosi podobny efekt. Z tym, że odbija się na naszej du.. pupie.

Podsumowując: Jeżeli masz paskudny nastrój i kąsasz/płaczesz bez powodu, nie zmuszaj się do tradycyjnego treningu. Zrób mega szybko spalający interwał i... powiedz czy nie poczułaś się lepiej. Jeżeli dasz z siebie wszystko, będziesz potrzebowała 7 minut by spocić się jak przysłowiowa mysz. 7 minut!!! Nie ma wymówek!!!

[już wkrótce dział Ćwiczenia zostanie zaktualizowany; jeżeli potrzebujesz ćwiczeń już teraz a nie jesteś z Zielonej Góry - napisz na maila: an-ge@o2.pl]

Komentarze

  1. Racja w 100%. Po ćwiczeniach zawsze jest lepiej.Tak ,jakby ktoś włożył nową baterię, na miejsce tej zużytej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo połączyć przyjemne z pożytecznym. Mnie jak dopada taki nastrój, to sprzątam i robię sobie zawody szybciej, czyściej, dokładniej. kucnij, wejdź na stołek, kleknij, pochyl się, itd. :D :D :D :D typowo, nie jedna siłka mogła by się przy tym schować :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Teoria drabiny - prawda o kobietach.

Jeżeli zamierzasz strzelić focha po tej notce, strzel go już prewencyjnie. Zamierzam poświęcić tematowi ze trzy notki i prawdopodobnie stracić Twoją miłość bezpowrotnie. Pocieszę Cię, że facetom też się dostanie. Mam niezbywalną i nienaprawialną skazę charakteru polegającą na zamiłowaniu do upraszczania spraw. Teoria nie jest mojego autorstwa. Zanim podam Ci źródło mojego najnowszego natchnienia, pozwolę sobie wpierw ją rozpowszechnić. Bez pitolenia w bambus. Część pierwsza. Zapewne jako mężczyzna nie raz zastanawiałeś się na jakiej podstawie kobieta wybiera sobie partnera. Albo dosadniej - czemu tamten wciąż bzyka - a Ty nie. Przy pomocy kobiecej makulatury mogłeś dowiedzieć się o tym, że ważny jest uśmiech, dowcip, szczerość, opiekuńczość, czułość... i takie tam bajery. Próby rozgryzienia kobiecej psychiki spełzają na niczym. Darujmy sobie te głupoty. Poniżej masz prosty wykres według którego kobieta NAPRAWDĘ wybiera partnera. Bez wyzwisk proszę, frustracji i daleko idących niepoc