Przejdź do głównej zawartości

Mężczyźni są łowcami, kobiety - zbieraczami.

Dla facetów męką jest przebieranie, wybieranie, wyszukiwanie. Kobietom sprawia przyjemność.
Najskrajniejszym przykładem jest wejście mężczyzny do sklepu ze spineczkami, gumeczkami, koralikami. JAK OWCA W RZEŹNI.
Główny powód tej dygresji jest taki, by pokazać czemu kobietom trudniej jest podjąć konkretną decyzję 'on the spot'. I czemu w "chcę schudnąć" kobiety jest dużo więcej filozofii niż w męskiej decyzji. Gdyby dało się bezpiecznie schudnąć w dwa dni (wbrew reklamom - nie łudź się), sprawa była by prosta. No, chyba że baba by ją skomplikowała po namyśle.

Ale do sedna - kobieta zrobi świetny plan na schudnięcie włącznie z zaznaczeniem go w terminarzu, spędzi tydzień zagrzebana w Internecie, znajdzie najlepszą* dietę, obkupi się w koktajle, maści, buty treningowe kształtujące pośladki i (o zgrozo) błyszczyk do ust wspomagający chudnięcie, w celach motywacyjnych znajdzie nawet za małą kieckę, w które ABSOLUTNIE musi zmieścić się przed Sylwestrem/Walentynkami/Wielkanocą/Lipcem/Wrześniem/Andrzejkami...
*najlepszą, czyli taką działającą cuda bez jej stosowania. Ewentualnie najgłupszą, za to szalenie modną.

Facet - zmniejszy porcję obiadową i pójdzie na siłownię/pobiegać/basen. I nigdy nie zrozumie powyższych operacji.

Zatem trzeba mieć inne podejście w treningach kobiet. Nie tyle cierpliwie tłumaczyć niewieście, że nie schudnie jedynie z brzucha, bo chudnie się całościowo.
Wchodzenie na wagę jest niemile widziane**.
**Chyba że odbywa się w domowej łazience bez udziału widowni, z wagą odejmującą w naturalny sposób te niepotrzebne 3 kilo.
Tutaj właśnie "idealne wymiary" mają swoją rację bytu i taki jest sens mierzenia się centymetrem i zapisywania w specjalnie po temu kupionym super organizerze wysportowanej laski. (Pozwólmy kobietom być sobą.)

Nic tak nie motywuje jak pierwsze pół centymetra.

Komentarze

  1. Świetny blog! na pewno będziemy tu jeszcze zaglądać:) zapraszamy do nas: www.glupiereklamy.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w...

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach...

Czy baby od kettli puchną wszerz?

Kettle w kraju rozwinęły się niczym strajki na wiosnę, ale... gdy przychodzi do mojego pisania na blogu, siadam i warczę tylko na monitor. Dalej BABY BOJĄ SIĘ CIĘŻARÓW i mają o tym ciulowe pojęcie. Widzę pewien wpływ tekstów reklamowych i tworzenia scenariuszy do video pogadankowych  (moją płodność widać na kanale YT:  Ange z kawą na rurze  szczególnie na playliście z Kawą) (jeżeli odpalicie te odcinki i mentalnie zamienicie słowo pole dance na kettlebell, macie pierdylion dobrego materiału!) (PIERDYLION!) na cele poprawy sytuacji świadomości kettlowej w Polsce. Naprawdę widzę, choć jestem małym kanałem informacyjnym bez poważniejszej liczby fanów... (tak, idź to zmień swoją subskybcją!) Poprzez falę mody na kettle, trening siłowy zmieszał się z fitnessem - produkując bardzo popularny system treningu crossfitowego, czyli mocny wpierdol i zahasanie. Tym sposobem powstał twór, który owszem, wzmacnia, pomaga spalić kalorie, a jednocześnie... znacząco zwiększa masę...