Przejdź do głównej zawartości

Oddam zamek, księcia i dziewictwo za super przemianę materii.

Albo nie. Laski, które mają łatwiej – są miękkie. Ja jestem twarda, bo charakter i ciało wykuwam w kuźni siły. A ty?

Grzeszysz. (Każdy grzeszy - parafrazując najsłynniejszego lekarza z telewizji)

I ciągle masz nadzieję, że z tych grzechów przyjdzie Ci się rozliczyć później .
Jako Twój motywujący kaznodzieja muszę się wtrącić.

Po pierwsze, nie czaruj.
„Próbowałam już wszystkiego, ale żaden trening zdaje się nie przynosić mi efektów!”
Jeżeli zmieniasz zajęcia co dwa miesiące – nic dziwnego. To tak, jakbyś chciała, by włosy odrosły Ci w takim tempie po spontanicznej akcji fryzjerki. Zajmij myśli czym innym, wprowadź konkretny trening w swój harmonogram – i o danej godzinie w dany dzień – po prostu rób co masz robić: tańcz, biegaj, walcz. Nie szukaj wymówek, działaj zgodnie z rozkładem dnia. I nie szukaj efektów trzy razy w tygodniu.

Po drugie, nie ściemniaj.
„Trening z ciężarami jest nie dla mnie”
Wiele kobiet boi się trenować z ciężarami, gdyż wydaje im się, że SPUCHNĄ. Można tłumaczyć i tłumaczyć i tłumaczyć, a kobieta i tak wie swoje. Poćwiczy trochę, wejdzie na wagę – widzi że jest cięższa i.. porzuca trening siłowy. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, a ona przecież chce być drobna i lekka jak pióreczko, by inni się zachwycali. Cała ironia w tym, że umięśnione kobiety wyglądają na rozmiarowo mniejsze. Mięśnie nie tylko są cięższe – są bardziej skompresowane (lub jak kto woli – gęściejsze) niż tłuszcz. I zupełnie na marginesie – mięśnie spalają trzy razy więcej kalorii ma dzień. Powtórzę - im więcej mięśni, tym więcej spalasz kalorii TAK PO PROSTU.

Po trzecie, nie bajeruj.
„Trenuję, ale nie mogę schudnąć.”
Zazwyczaj, gdy podejmujesz treningi – zaczynasz pozwalać sobie na więcej. Więcej kalorii. Myślisz, że skoro już tyle się pocisz, to *magiczne słowo* MOŻESZ tego batonika, możesz ptasie mleczko czy.. zresztą, sama wiesz. Oczekujesz cudów? Utrata tkanki tłuszczowej rządzi się jedną zasadą – przyjmować mniej kalorii niż potrzebujesz. Jeżeli nie przekraczasz swojego zapotrzebowania i trenujesz, to jesteś na ujemnym bilansie i zaczynasz chudnąć. Jeżeli trenujesz i dojadasz – wychodzisz na 0, ergo NIE chudniesz, lecz również NIE tyjesz. Gdybym nie trenowała a jadła tak jak jem, to byłabym kluska. Kropka.



Twoja weekendowa „trucizna”
Czas: 10min

Ćwiczenia:
1. Pajacyki bez rączek za to z przysiadem
2. Przeskoki w pompce
3. Deska
4. Łydka 16kg
5. Żuraw 16kg

Twoja rozpiska:

Wyjaśnienie:
- Jeżeli nie masz 16 kilogramowego kettla, możesz wziąć swoją torebkę. Prawdopodobnie waży tylko trochę mniej, jeżeli naprawdę nosisz w niej wszystko co Ci potrzebne.
- Jeżeli chodzenie na szpilkach jest dla Ciebie wyższym stopniem wtajemniczenia, zaraz po chińskich spółgłoskach, to ćwiczenie na łydkę zrób jeszcze kilka razy w ciągu dnia, przy różnych okazjach.

Zielona: dwie serie po 15 sekund runda, 10 sekund odpoczynku.

Pomarańczowa: trzy serie po 15 sekund, 5 sekund odpoczynku.

Czerwona: trzy serie po 20 sekund runda, 5 sekund odpoczynku.


P.S. Mój najnowszy cel do osiągnięcia:

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach