Przejdź do głównej zawartości

Szukając siły, sensu i mieszkania.

Od dwóch tygodni usilnie próbuję wyhodować sobie drugą parę rąk, oczu i jakiś zastępczy mózg. Nie będę się żalić jak mi źle i niedobrze, bo pracy nawał, a ćwiczyć nie ma kiedy. Znasz to z … boże, najpierw chciałam napisać „aborcji” a potem „obdukcji”. Znasz to z autopsji, cholera no.

Była taka książka i był taki film na jej podstawie, z młodym Keanu Reevesem. Johny Mnemonic. Mam straszny żal do świata, że nie jesteśmy jeszcze na tym poziomie zaawansowania bio-technologicznego. Nowe, idealne i piękne ciało sterowane naszymi myślami to jeszcze nie ta epoka. Ale chociaż możliwość zgrywania pamięci by się przydała. Nagrać, wyjąć, mieć cudownie wolny mózg – działający szybciej, bo właśnie pamięć się zwolniła i mamy więcej miejsca operacyjnego.

Jak powiedział Ruth E.Renkl – „Żyjesz dłużej jak tylko uświadomisz sobie, że czas który spędzasz na zamartwianiu się, jest czasem straconym.”
Jeżeli nie masz na coś wpływu (nie mówię tu o powstrzymywaniu się przed kolejną porcja szarlotki), a musisz w tym brać udział – po prostu to rób. Wyłącz się. Wyłącz myślenie o tym jak Ci źle i niedobrze. Martwienie się i skomlenie o tym tylko przedłuży stan "idźmistąd". Wyłącz myślenie, że mogłabyś w tej chwili robić coś ekstra. Że na Grouponie jest wycieczka allinclusive na Dominikany (dziękuję drogi spamie, moje życie właśnie stało się trudniejsze).

Zróbmy to szybko, zanim dotrze do nas, że to jest bez sensu – jak mówi Król, nie Elvis.

Jeżeli zaś robisz-robisz-robisz, a efektów nie widać – nie załamuj się. Najczęściej finał jednej rzeczy jest tylko początkiem pracy nad czymś inny.



Twoja „trucizna” na czwartek
Czas: 10 – 12 min

Ćwiczenia:
1. Przeskoki w pompce
2. Kolanko bokiem w podporze na ręce
3. Przysiad sumo
4. Stół bez nóg

Twoja rozpiska:
Pamiętaj że pracują mięśnie skośne brzucha! Jeżeli ich nie czujesz w ćwiczeniach, to mocniej spinaj brzuch i tyłek!

Zielona - dwa razy seria. 20 sekund ćwiczenia, 10 sekund odpoczynku.
Pomarańczowa – dwa razy seria pod rząd, przerwa dwa razy seria pod rząd. 20/5 sekund
Czerwona – trzy, cztery razy po dwie serie. 20/5 sekund

Enjoy!

Komentarze

  1. No właśnie ćwiczę już 26 trening, co zajęło mi troszkę ponad miesiąc a efektów żadnych, zero, nic. Jeszcze się nie poddaję ale coś mi się wydaje, że jak na koniec sierpnia nie zauważę żadnej zmiany w mojej sylwetce to niestety spasuję :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ago, ZARAZ CIĘ KOPNĘ W DUPĘ, za przeproszeniem. Napisałam Ci bardzo wspierającą odpowiedź, ale przemyślałam to i ją skasowałam.

    Pierwsze pytanie: ile treningów zrobiłaś na poziomie zielonym? Ile na pomarańczowym? A ile na czerwonym?

    To nie jest tak, że na Zielonym zrzucisz 2kg, na Pomarańczowym 5kg, a na Czerwonym 10kg. Nic tak nie działa, jeżeli potem wcinasz michę pierogów i popijasz sokiem.

    Jeżeli masz kilkanaście kilo do zrzucenia, oznacza to, że źle się do tej pory odżywiałaś. Warto zobaczyć co wkładasz do paszczy, bo jak nagle przejdziesz na ostrą dietę, to Twój organizm pierdolca dostanie i wróci Ci cała woda którą zgubisz, popychana przez nowe pokłady tłuszczu. Pisałam o tym kilka razy - zrzucanie kilogramów to matematyka. Jeżeli odżywiasz się prawidłowo (ograniczając kalorie z cukrów prostych itd, a nie ograniczając je ogólnie), ćwiczenia z poziomu pomarańczowego po prostu muszą przynieść efekty w postaci nowych mięśni. I wbrew pozorom po tym jak staniesz się na wadze cięższa TE MIĘŚNIE sprawią, że zaczniesz palić tłuszcz, którego próbujesz się pozbyć. Te mięśnie pozwolą Ci na wejście na poziom Czerwony. Te mięśnie sprawią, że Twoja skóra będzie wyglądać inaczej.

    Nie trzeba stosować diety by dobrze zajebiście wyglądać. Ale zdecydowanie nie można liczyć na to, że "czy się stoi czy się leży, stówka się należy".

    Ago, przestań gonić efekty zacznij gonić jakość treningów! Przyjemność leży w możliwościach, a nie w kilogramach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, czy jeszcze zobaczysz ten komentarz czy już nie (i czy ma sens czy nie, ponieważ to takie oczywiste;)) ale może poradź swoim podopiecznym robienie zdjęcia sylwetki przed pierwszym treningiem i po np. pierwszych 5 tygodniach, oczywiście w tym samym świetle i w tym samym (braku) stroju.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę