Przejdź do głównej zawartości

Bądź mężczyzną, pokaż stopę.

Widzę odrazę. Widzę pogardę. Widzę pukanie się w czółko.

Jasne. Są sporty, gdzie boso, to idiotycznie. Bo też zawsze istnieje ryzyko, że ktoś Ci OBCĄ BOSĄ STOPĄ nadepnie na twarz.

Zgroza.

Kettle to nie capoeira, kettle to nie karate. Tutaj nie machasz dolnymi kończynami, więc ich ekshibicjonizm nie jest wstrętny. Ewentualnie niedomyte nogi troglodyty o niepokojąco żółtych paznokciach rysujących parkiet pomijam znaczącym milczeniem. Bycie "prawdziwym mężczyzną" w odpowiedzi na te wszystkie wypieszczone i dopieszczone męskie glizdy bywa rozbudzające.

Dziwne, że nikomu nie przeszkadzają obciśnięte pod czarnym, błyszczącym materiałem jajca, ale goła stopa to przedmiot wytykany palcami. Litości.

Niby logiczne, ale jednak trzeba powiedzieć: stopa przenosi na glebę całą Twoją masę i siłę. Trenujesz "bica", trenujesz nogi, trenujesz brzuch, trenujesz plecy. Pozostawiasz jednak solidnego, białego platfusa, który decyduje o Twoim FUNDAMENCIE RUCHU.

Jeżeli Twoje stopy nie mają siły czy mobilności, a wciąż trenujesz siłę swojego ciała – prosisz się o problemy. Cały sekret dobrych przypięć tkwi w stopach, a przypięcia są sekretem.. NO WŁAŚNIE. Wypadało by się również douczyć na temat łańcucha kinetycznego w ciele.

"Pufiaste" buciki są fajne – fajnie się w nich biega, skacze, kopie. Jednocześnie jednak, wyłączają pracę wielu naszych mięśni odpowiedzialnych za równowagę, mobilność i zdolność do reagowania. Oduczają nas naturalnego ruchu.

Brew podjechała Ci w górę i nie chce opaść?

Przypatrz się młodym ludziom – jak stawiają stopy, jak ciągną za sobą nogi, jak nie prostują kolan.
Przypatrz się byczkom z siłowni, jak na basenie zataczają się na śliskich kafelkach.

Chcesz oddawać swoje mięśnie w imię wygody? To po co sięgasz po kettlebell?

Buty są potrzebą świata mody. I kobiet, ale to dłuższa historia. Jeżeli Ci zimno – mnie często zimno - ćwicz w skarpetkach, na macie lub butach o minimalnej podeszwie. Jeżeli Cię stać – zainwestuj w Vibramy lub Asics'y zapaśnicze. ("Drogi Św.Mikołaju, będę wciąż tak niegrzeczna jak lubisz, tylko..")



P.S. Nagrałam odcinek o doborze kettli - bo też się często o to pytacie. Przypominam, wszystkie pytania o kettle możecie kierować na maila: an-ge@o2.pl

Komentarze

  1. Czyli jeśli dobrze zrozumiałam złe do treningu są buty z wysoką piętą, czyli głównie te joggingowe (które do biegania też są złe, bo przejmują sporo ruchu- nie umiem tego ubrać w mądre słówka, ale dla testu można przebiec 1km nie dotykając piętami podłoża, tylko na samych palcach- mięśnie, które wtedy dadzą o sobie znać, były dotąd wyręczane przez dizajnerską technologię). :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @an_ge
    Nie wiem co wiesz o wymachiwaniu kończynami dolnymi w karate ale obawiam się, że Twoja wiedza nie jest zbyt kompletna.
    Ad rem: może podaj konkret, że wszelkie ćwiczenia stabilizujące, niezależnie do jakiej dyscypliny są "przyklejone", zalecane są z opisanych przez Ciebie powodów do wykonywania na bosaka. Bo stwierdzenie, że tylko kettle dbają o Ciebie lekko stronniczością trąca ;)

    @Snajperka
    A może mylisz buty do biegania z butami mającymi wyglądać, że oto jestem mega hiper pałer joggerem? Biegam zarówno w butach jak i na bosaka po macie i jakoś nie stwierdzam by mi dobrane do charakterystyki stopy i mechaniki ruchu buty przeszkadzały i generowały lenistwo mięśni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszę o tym, co widzę w sklepach ogólnosportowych: wielka ściana pełna ślicznych butów z jakimiś żelami, poduszkami, gumami podnoszącymi piętę, przed którymi ostrzegają artykuły w profesjonalnej prasie joggingowej (wybacz, nie podam Ci teraz który tytuł, rocznik i numer, bo nie pamiętam, za to pamiętam, że czytałam).
    Ciężko też zauważyć lenistwo mięśni, których się nie używa (dopóki nie zacznie doskwierać 'kolano biegacza'), bo popularny od kilku (5? 6?) lat kształt buta sportowego jest jak puchowa kołderka- no przecież nie mógłby przeszkadzać.
    BTW, w ciągu tychże kilku lat zauważyłam u kobiet (bo noszą legginsy, rurki albo mini, więc widać) rosnącą dysproporcję obwodu łydki do obwodu uda, tzn. uda jak były masywne, tak są, za to łydki zauważalnie maleją. Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj-waj, w karate są kopnięcia - ergo machanie stopami.

    Nie pisałam nigdzie, że "na bosaka" to tylko do kettli. Nie wiem skąd ta insynuacja! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnie zagadnienie - świetny problem do rozpatrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podrążmy dalej - wstrętne machanie stopami?

    "Nie pisałam nigdzie, że „na bosaka” to tylko do kettli. Nie wiem skąd ta insynuacja!" - tylko, napisałaś, że gdzie indziej to jest wstrętne machanie stopami ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Los Czepiaństwos :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę