Przejdź do głównej zawartości

Make things happen.

Jeszcze we wrześniu chodziłam na fitness (2x w tygodniu Zumba i Step) niby fajnie… ale jakoś brak zakwasów brak satysfakcji z ćwiczeń.
Po każdych zajęciach czegoś mi brakowało…

Na Winobranie (na całe moje szczęście) mieliśmy z Sebą (KB Power - przyp.A.P.) ciekawą rozmowę przy winie. Polecił mi wtedy bloga


- http://powerworkout.blog.pl/


Powiedział mi: Giga poczytaj sobie, napisz do Angeli (to ja - przyp.A.P.), pójdź na trening i zobacz co lepsze Kettle czy Fitness.


Nie miałam przekonania, podnoszenie ciężarów, to dla facetów.

Ja i ciężary… z moimi mięśniami, których raczej nie ma, niż są. Do tego leniwy tyłek.. średnia motywacja.

Krótko mówiąc, raczej typowa, leniwa kobieta ;) Dałam sobie szanse. Stwierdziłam, że pójdę raz, zobacze jak jest. A może mi się spodoba.
Pierwszy trening, trochę masakra, ja i pompki, ja i.. tysiąc innych dziwnych rzeczy… byłam zmęczona i cholernie szczęśliwa. Od pierwszego treningu wiedziałam, że to jest TO !

I czasem mam grosze dni, po prostu nie chce mi się nic, wszystko mnie wkurza, wszystko jest złe i niedobre.

Idę na trening, wręcz się zmuszam.. i poprawa humoru gwarantowana ;) działa zawsze!

Chociaż wcale nie jest łatwo, po każdym treningu mam zakwasy! ZAWSZE ale to ZAWSZE ! ale UWIELBIAM TO ! fajne uczucie, jak wiesz, że Twoje ciało pracuje. Ja się zmienia, jak się robi takie fajne… takie elastyczne.. masz więcej siły, więcej energii…. chęci do życia i do wszystkiego… ;)

Trenuję krótko bo 3 miesiące. Treningi miałam dwa razy w tygodniu. 8 kg przy swingach to było coś… Jaka byłam zdziwiona i szczęśliwa jak doszłam do wniosku że te 12 kg… to takie akurat ;) Jak chcę się dobić macham 16ką :P Postępy, różnice są.. i to naprawdę jestem zdziwiona. Nie sądziłam, że to tak może wpływać na stan psychiczny i fizyczny.




Od grudnia treningi 4 razy w TYGODNIU ! … Siedząc dziś w pracy, boli mnie chyba wszystko, każde ruszenie się z krzesełka powoduje grymas bólu..i zaraz potem uśmiechu „cholera mam jakieś mięśnie” :D I nie mogę się doczekać kolejnego treningu ! :D

popełniła: Anna Giga


Btw. Nowe fotki z ostatniego treningu. A co. Trzeba trenować dźwiganie prezentów.

Komentarze

  1. poczekaj poczekaj.... kiedyś Cię dogonię ! oczywiście z tym wszystkim co masz na fotkach! :D
    Trochę mi to zajmie, ale dam radę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zaraz, zaraz. W butach? A co z "pokaż stopę"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... Wydaje mi się, że to ze względów kompozycyjnych. Teraz jedynym jaśniejszym punktem sylwetki jest twarz Ange, od razu zauważamy, że (cytując ćwiczeniowca-fotografa) "ta pani chce nam coś powiedzieć". Gdyby butów nie było, "zaświeciłyby się" także stopy, odwracając naszą uwagę od twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. ehm.. no właśnie :)

    [na sali mamy rosyjskie warunki (tj. 5 stopni celcjusza) i wydawało mi się naciągane ściągać buty tylko do zdjęcia.]

    [tak, na sali ćwiczę w butach i za każdym razem czuję OLBRZYMIĄ różnicę]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, no rozmiar wygląda na "w okolicach 36" więc jaka tam ona OLBRZYMIA? ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w...

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli", ...

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach...