Przejdź do głównej zawartości

Możesz być laleczką, ale nie lalką.

Nie chcę popadać w monotonię, ale biegnę za tą kiełbasą i biegnę, a ona ciągle przed nosem mi majta i zaczynam się zastanawiać, czy nie szybciej było by przegryź gardło temu, co trzyma kijek. To już zupełnie nowa kategoria porażki - to pracowanie na sukces, który ciągle jest za rogiem. Możesz to równie dobrze znać doskonale zza pracowniczego biurka. Ten strach, że nie podołasz temu, co sobie za cel wyznaczyłaś, lub że ktoś Cię ubiegnie - i wtedy już to nie będzie się liczyło*. Możesz walczyć i walczyć, wstawać i padać i wstawać, zastanawiać się nad sensem wszystkiego i rozważać ZMIANĘ. Ale też możesz być krok od przełomu i elegancko coś zjebać. A dookoła same polactwo.. *oczywiście że będzie się liczyło, ale możesz mieć zbyt zjechaną psychę, by to dostrzec. Spoko, to się leczy.

Sukces jest różnie definiowany. Dla jednych będzie to pierwsze 10 pompek, 100km, 300zł, 2cm, 200 powtórzeń, 5kg. Nic mniejszego nie ucieszy, nawet jeżeli dla innych miało by być przysłowiową masakrą.

Od kilku tygodni markotnie patrząc w lustro i dywagując nad kolejnym koktajlem truskawkowym, szukam nowej ścieżki do sukcesu. I tak. Wciąż z premedytacją unikam ścieżki diety. Jeżeli klucz do sześciopaka leży w kuchni, to jestem ślepa, bo u mnie nigdzie nie wisi. Może trzeba pochodzić po sklepach meblowych - tam w końcu dużo kuchni mają.

Zaczynasz być marionetką własnej pasji i wymagań?

Wszystkiemu winna lalka Barbie. Kobiecość utożsamiana z rozmiarem 34, długimi nogami i włosami blond. Szczęście utożsamiane z wyglądem i akcesoriami. Jeżeli trudno Ci znaleźć własną wartość bez tego, to.. no cóż, kiepsko z Tobą, laleczko. Nie pomoże oczywiście wiadomość, iż posiadam wiele koleżanek bardzo dalekich od ideału, a z kompleksami wcale nie na płaszczyźnie estetycznej powierzchni użytkowej. Znam też takie, które śliczne są w pizdu - a martwić się potrafią kształtem własnych kolan.

Pewne rzeczy zmienisz za pomocą treningu. Innych nie.

Nie będę pitolić, że masz się pokochać** **chyba że masturbacja Ci pomaga. Tak wiem. Przepraszam. taka jaka jesteś. Masz znaleźć w sobie to co lubisz i to rozbuchać - ale o tym notka już była. Żeby więc nie odgrzewać kotleta, podrzucam Ci to:









To małe i grube obok Barbie - to REALNA, proporcjonalnie zbudowana, szczupła sylwetka dziewczyny ok. 25-letniej. Daje do myślenia? Jeżeli nie, to skonsultuj się ze swoim psychoterapeutą. Może potrzebujesz silniejszych leków. Ewentualnie poszukaj farmaceuty o nie ciężkiej moralności, który sprzeda Ci wszystkie te zastrzyki i pigułki, które powodują odwodnienie i utrzymanie przy życiu przy 10% tkance tłuszczowej. A dla całej reszty ucieszonej dorzucam jeszcze jedno zdjęcie. Nie wiem czy było, ale również je kocham:



MNIEJ SIĘ SPINAJ, WIĘCEJ CIESZ ŻYCIEM.

Ja idę pocieszyć się na trening, gdzie połowa moich dziewczyn wygląda już jak fitness modelki - i coraz bardziej włazi mi na lustra. Cudów nie ma - samo się nie zrobi, nie przyjdzie, nikt nie da. Jeżeli jednak cudów nie oczekujesz - to sama droga z kettlebell do celu jest bardzo przyjemna. Zawsze będzie ktoś, kto dostał od życia więcej - zawsze będzie ktoś, kto nie sięga Ci pięt. Idź więc być lepsza. Nie do lodówki.

Komentarze

  1. zdecydowanie jestem lalka ta ktora okreslilas na lat 25 - yupiii- a szczegolnie jupiii ze wlasnie dzis zamykam rozdzial zatytulowany 41 i wchodze w numer kolejny :-))) poza tym lalka niska ma o wiele lepszy tylek- bo go po prostu ma. i tego sie trzymajmy :-)) pozdrawiam. ps. dzis rowno jade po bandzie- urodzinowo wale cukier pod wszystkmi postaciami a od jutra - droga do doskonalosci ciag dalszy itd itd :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego najlepszego! Też uważam, że tyłek niskiej jest boski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda tylko, że z plastiku..No i cellulitu brak...

    OdpowiedzUsuń
  4. i nie ugryziesz - tak wiem. Dywagujemy na temat kształtu, kształtu i wielkości!

    OdpowiedzUsuń
  5. w sprawie celulitu- bez wzgledu na wielkosc czy ksztalt tylka i ud- w pewnym momencie celulit przestaje istniec. tak jak moze straszyc na najchudszym tylku i naszczuplejszych udach- tak moze byc nieobecny na najpotezniejszych umiesnionych udach i relatywnie szerokim tylku :-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdaje się, że młodsza siostra Barbie miała podobne proporcje- tyle, że nie miała biustu i tyłka, bo podobno była nastolatką :D Przynajmniej ta, którą ja miałam tak wyglądała, chociaż jak tak patrze po sieci, to im dalej- tym bardziej anorektyczna była też...

    Musze się przyłączyć do pytania, które ktoś zadał pod poprzednim postem...nigdzie nie mogę znaleźć jak wyglądają Pompki Po Skosie...Pomocy :) To mnie powstrzymuje przed ćwiczeniem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś trafiłam w sieci na obszerny artykuł o tym, że ziemska grawitacja zabiłaby oryginalną Barbie- jej szyja, talia czy nogi są zbyt cienkie, żeby utrzymać resztę. Przeczytałam, przytaknęłam, poszłam dalej. Dopiero obrazki dają do myślenia. W końcu większość ludzi to wzrokowcy.
    Oprócz tego, że ta REALNA faktycznie ma tyłek, to zwróciłam jeszcze uwagę, że obie mają małe cycki! Od dzisiaj absolutnie ŻADNYCH kompleksów! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://www.youtube.com/watch?v=j-gOi79p3NM

    2:10 jest owo "po skosie". Dodaj pompkę po każdym kick'u.

    OdpowiedzUsuń
  9. dziekuje! bez Twoich wpisow zostalabym juz kluska
    do konca zycia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od czasu do czasu zaglądam na Twojego bloga, polecił mi go kumpel. Zapewne nie udostępnisz mojego wpisu, bo podobno udostępniasz tylko pozytywne komentarze, a te niewygodne usuwasz i nie pokazujesz na blogu. Trudno, zaryzykuję! ;)
    Muszę się przyznać, że za każdym razem czytając bloga jestem lekko zawiedziony. Niektóre wypociny, nie mają totalnie sensu. Widac, że bardzo sie starasz, żeby było zabawnie, oryginalnie, profesjonalnie. Niestety.... jeszcze sporo przed Tobą, żeby blog był na poziomie na jakim chciałabys żeby był. Dobra do rzeczy. Twój post o LALCE zapewne jest po czesci usprawidliwieniem co do Twojej sylwetki. Ogladając Cie na filmikach widzę, że masz wiele niedoskonałości i nie masz wystarczająco fajnej figury. Sugerujesz, że samo ćwiczenie z ketlami przynosi odpowiednie efekty. Nie zgodze się, po Tobie widac, że samo wypinanie się z ketlem nie wystarczy!!! Osoba, która ćwiczy i skupia się na sporcie powinna zachęcać równiez do innego wysiłku fizycznego, same ketle nie uczunią z Ciebie bogini, którą jak nie zaczniesz na przykład biegac, nie będziesz. I dokładnie cytuję Ciebie " samo nic sie nie zrobi". P.S. PRZESTAŃ PISAĆ UŻYWAJĄC PRZEKLEŃSTW! TO CHOLERNIE RAZI W OCZY I NIE SPRAWIA, ZE PRZEZ TO BEDZIESZ FAJNIEJSZA, CZY PRZYCIĄGNIESZ WIEKSZĄ ILOSĆ CZYTAJACYCH !
    JĘDRZEJ.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Dzięki za komentarz - nie wiem skąd pomysł, że udostępniam tylko pozytywne komentarze? Fakt, iż one przeważają nie jest moją zasługą.

    Masz rację, w sieci jest pełno lepszych blogów. Dzięki za krytykę - na pewno przyczyni się do tego, że będę pisać coraz lepiej, by mieć większe grono czytelników.

    Patrzenie na kogoś kto wygląda gorzej - też jest motywacją. Prowadzę kulinarnie rozpustne życie i tylko to mam na swoją obronę. Gdyby sugerować się "wystarczająco fajną figurą", to przepraszam ale oprócz sławnej Zuzki jeszcze takiej nie widziałam.
    Nie sugeruję - ja mówię wprost - kettle wystarczą do znaczącej poprawy figury - NIGDZIE nie piszę, że będzie ona idealna. Ponadto zwróć uwagę, że piszę o masie innych rzeczy, do których trening z kettlami doprowadza - bo sam wygląd to trochę "pustość". Kettlebell to nie sekta i nie musisz być wierny tylko jej. Nie będę zachęcać do wspinaczek wysokogórskich, skoro nie mam na ten temat pojęcia.

    Co do przekleństw - możesz mówić palaczowi, że palenie szkodzi zdrowiu. Na Twoją jednak prośbę (?) będę przeklinać mniejszą czcionką, coby nie raziło.

    Pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  12. strasznie rozbawil mnie poprzedni komentarz. do tego stopnia ze moja wewnetrzna suka wyrywa sie z kontrkomentarzem.
    gdzie , w jakiej biblii napisano ze mamy byc doskonale? czy jesli od 8 lat cwicZe joge i mimo to do dzis zeby stanac na rekach potrzebuje do komfortu psychicznego sciany czyni mnie gorszym czlowiekiem? mimo ze robiac ta asane sciany nigdy nie dotykam? mam rzucic to w cholere bo nie jestem doskonala? nie o to w zyciu, sporcie, milosci, nauce chodzi by osiagnac perfekcje. nie kazdy musi dostac nobla. jednak sama chec podazania sciezka ciezkiej pracy by osiagac nasze wlasne sukcesy jest sprawa fantastyczna. i ktos taki kto doszukuje sue minusow, niedoskonalosci nigdy tego nie zrozumie. to jak o tej przyslowiowej szlance wody- jeden powie- kurwa, mam az dwa lyki, a drugi, umre pragnienia bo sie nie zrobil menisk wypukly:-). strasznie mi zal autora ze jest z gatunku tych doszukujacych sie chmurki na bezchmurnym niebie. bo najwieksze sukcesy zawsze osiagaja ci ktorzy zamiast patrzec na niepowodzenua innych kolekcjonuja swoje wlasne nawet niewielkie osiagniecia. bez wzgledu na to jaki jest styl tego bloga- ten blog istnieje. i to pan/pani niezadowolony przychodzi tu wytykac braki jego autorce. zawsze w takich chwilach brakuje mi zaproszenia "do siebie" ze strony takiego experta. co dotyczy wlasciwei wszelkich dziedzin zycia. no, a teraz pojde Ponapierdalac swoimi zabaweczkami, bo co prawda do idealu mi daleko ale cos w zyciu trzeba robic dodatkowego co nas do tego absolutu przyblizy. i bynajmniej nie jest to wyszukiwanie negatywow i ulomnosci wszystkiego tego co nas otacza. zdecydowanie lepiej jest podziwiac piwkne drzewo czy łake niz psia czy krowia kupe ktore moga byc w ich poblizu. angie, pozdrawiam i ide cwiczyc :-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Na miłość Boską! Nie każdy chce wyglądać jak zasuszony wiór z mięśniami ala kulturystka...nie każdy też chce wyglądać jak Ewa Chodakowska ( którą uwielbiam, jest piękną kobietą...ale na mój gust zbyt odtłuszczoną...) Jak dla mnie koleżanka z tego bloga to ideał sylwetki, do której dążę...
    Szanuję zdanie kolegi, ale jakże się nie zgadzam...i ogólnie kto na świecie nie ma niedoskonałości przepraszam?

    kobieta POWINNA mieć trochę tłuszczu, nie może być odtłuszczona jak facet...bo chociażby biust to tłuszcz ( o czym, o zgrozo, wielu moich kolegów nie ma pojęcia oO)
    Tak nas zresztą natura stworzyła.

    OdpowiedzUsuń
  14. O, i ja dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jędrzej, pokaz swoje zdjęcie. Na pewno jesteś boski i oniemiejemy widząc Twoje piękne, proporcjonalne ciało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę