Przejdź do głównej zawartości

Jak mnie w Spartan Race wrobiono.

Znasz takie takie chwile, gdy ogarnia Cię przemożna chęć rywalizacji?
Pragnienie sprawdzania własnych możliwości?
Szukania najlepszych kierunków ujścia rozpierającej Cię energii?

JA NIE.

NIGDY nie było we mnie grama "Ja im pokażę!". Zawsze traktowałam hasło "Nie zrobisz tego" w dwóch kategoriach: albo szanowałam osobę mówiąca i wierzyłam, że ma rację, albo miałam w głębokim poważaniu Ha! nie napisałam W DUPIE! opinię rozmówcy i bynajmniej nie kiełkowała we mnie potrzeba udowodnienia iż jest inaczej.

Jako dziecko startowałam w zawodach pływackich, bo mi kazano. Startowałam w zawodach tanecznych, bo mi kazano. Chciałam trenować strzelanie, ale na pierwszej lekcji kazano mi przystąpić do drużyny sportowej (no, i poza tym, jestem ślepa). Próbowałam nawet nauczyć się śpiewać, ale też zrezygnowałam, gdy zaczęto wypychać mnie na konkursy. Gdzie się człowiek nie obrócił tam WYŚCIGI i ELIMINACJE. Wszędzie imperatyw bycia najlepszym. W szkole też nie mogłeś za dużo wiedzieć, gdyż automatycznie klasyfikowano cię jako dziobaka - a dziobaka każdy mógł męczyć głupimi dowcipami.

Kiedy znalazłam Krav Magę - gdzie raczej trudno o zawody w kopaniu się po jajkach, byłam zachwycona. Z wiekiem jednak coraz ciężej nie widzieć, jak przerąbane już na starcie ma kobieta w sportach walki. Zdolność do wytrzymywania bólu bynajmniej nie jest predyspozycją. Raczej formą masochizmu.

Z kontuzji pleców zagrażającej dalszej pełnosprawnej egzystencji narodziły się kettle. I to kettle wrąbały mnie właśnie w kolejne zawody. A właściwie to Magda i Agata. Mam pewne podejrzenia, że konkurują o miano bardziej szalonej. Niestety, znowu JA CIERPIĘ.

Zaczęło się oczywiście niepozornie, jak to zawsze trzęsienia ziemi z wyciekającą lawa się zaczynają. Magda zapytała: "Ange, wiesz co to Spartan Race?"



Samo słowo RACE już wywołało gęsią skórkę na moich silnych ramionach. Jednak obrazek zaiste był zachęcający*. *Pod warunkiem że lubisz albo błoto i drut kolczasty, albo wijące się blondynki.

Nie połknęłam haczyka.

Dzień później, na treningu, widzę jak wspomniana wyżej Szalona Magda wraz z Agatą_Której_Ufałam próbują wrobić w Spartan Race którąś z moich kurek, gdyż do drużyny brakuje im jednej osoby. Zapobiegawczo trzymam się blisko wyjścia. Jako iż jednak obowiązki pracy wymagają bym była życzliwa ofiarom/klientom, udaję entuzjazm i zachęcam by któraś wreszcie uległa i zgłosiła się z wariatkami na tej rejs. Czy coś.

Moje kury jednak nie takie głupie i nie dają się wziąć żywcem. Szalona I Agata przekonują, jaki to fun i whatever, a ja z pełnym przekonaniem macham łbem na potwierdzenie. W końcu jednak Aśka nie wytrzymuje i: "Ange, to jak to takie zajebiste, to może TY jedź..?!", na co Magda usłużnie odbija piłeczkę "Ange jest naszą trzecią, my szukamy CZWARTEJ."

Żebyście widzieli ten szok i histerię jaka po tych słowach nastąpiła.

Żebyś dobrze zrozumiała o czym mówię, to Spartan Race jest BIEGIEM z przeszkodami w postaci lin do wspinaczki, skał, rzek do przepłynięcia, i kij wie czym jeszcze. Przede wszystkim jednak, tam trzeba BIEC. Kolejna tona gruzu zrzucona na mnie nastąpiła w chwili, gdy dowiedziałam się, że jeszcze muszę za to zapłacić. Oh joy.

Nic jednak nie przebije chwili, w której poddawszy się presji środowiska, zapytałam na który Race się wybieramy. Bo są trzy różne: Spartan Sprint (na 5km), Super Spartan (na 12km), Spartan Beast (na 20+ km).

ZGADNIJCIE.

No więc 31 sierpnia prawdopodobnie wsadzą mnie do psychiatryka w ramach mordu w afekcie. Żegnaj sławo, żegnaj kariero. Gdyby ktoś chciał mnie prawdopodobnie ostatni raz w życiu na żywo zobaczyć, to będę prowadzić treningi w Gdańsku. Obiecuję, że będzie zajebiście.

ORGANIZATOR:
W dniu 16.08.2013 zapraszamy na godzinę 18:00 do Gdańskiego Klubu Kyokushin Karate.
Adres: ul. Mickiewicza 6a

W dniu 17.08.2013 zajęcia odbędą się w plenerze.


W razie pytań, proszę męczyć Grzegorza pod numerem tel: 603 955 116.

A ja spadam potrenować tarzanie się w błocie. Czy coś.

Komentarze

  1. Będziesz biegać! Gratulacje :P

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahah, szczam! przeepraszam za słownictwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. w takim razie w piątek spocimy razem swoje doopska :)

    OdpowiedzUsuń
  4. git! zamawiaj deszcz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej... Moje najszczersze kondolencje! pff... ale to fałszywie zabrzmiało. Dlatego wolę wasteland. Przynajmniej nie ma błota. :) Ale myśl pozytywnie: przy okazji obkupisz się w czeskie alkohole!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz, że ja trochę nie w temacie, ale chciałabym tylko zapytać, czy myślałaś o założeniu fanpage na facebooku ? Bardzo chciałabym mieć Cię na tablicy.
    W zeszłe wakacje motywowałaś mnie na maksa, a później zrobiłam sobie przerwę od bloga i nie mogłam go znaleźć. Dziś znalazłam i cieszę się jak dziecko. Nikt mnie lepiej nie motywuje, dzięki za każdy opierdol !! Jesteś miliard razy lepsza niż wszystkie przesłodzone Panie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oh. hm. no. jakby to powiedzieć. fanpejdż to jeszcze za mocne słowo dla mnie, więc wybrałam konto osobowe na FB :) Znajdź PowerWorkout.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha, i gdybyś jakimś cudem przetrwała w zdrowiu psychicznym ten wyścig, to weź na przyszłość informuj o wyjazdowych treningach z przynajmniej miesięcznym wyprzedzeniem. Fajnie byłoby wreszcie na jakiś trafić, ale to wymaga przesunięcia i skompresowania innych spraw w życiu- dość czasochłonna operacja. I powodzenia w bieganiu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Spartan Race są 4 kategorie:) ten czwarty to Spartan Death Race i trwa 48 godzin - brzmi zachęcająco ;) a ponieważ to twój pierwszy raz to możesz wziąć udział tylko w Sprint Race. Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. e.. chyba jednak nie. To mój pierwszy raz i jest to 3cia kategoria. ?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach