lubisz czuć, że żyjesz. Albo nie chcesz obrzydzić sobie tego co robisz z entuzjazmem i zapałem. W tym jednak wypadku bądź uzbrojona w całe morze cierpliwości.
Zewsząd usłyszysz, że bez odpowiedniej diety nie będziesz mieć sześciopaka. Potwierdzam. Zgadzam się. Rezygnuję z pięknie zaznaczonej rzeźby mięśni brzucha, bo cycki mam coraz mniejsze. Patrząc na różne okładki babskich gazet oraz na wypowiedzi wielu mężczyzn, dochodzę do wniosku, że "wymarzony sześciopak" to zakres "Fajnie by było mieć Lamborghini. W Polsce. Albo jednak nie." No i te nieszczęsne cycki.
Operacja powiększenia piersi jeszcze nie jest na akceptowanym przeze mnie poziomie. Dodajmy, że akceptowany przeze mnie poziom to dwa obroty w jedną stronę, dwa obroty w drugą, wyciągnięcie broni z kabury i skok do przodu* *jestem nerdem. Bo teoretycznie można już przenosić tłuszcz z tyłka do piersi bez skalpela, ale dopóki takie placówki nie rosną jak grzyby po deszczu, to się nie piszę na żadne igły.
Jakbyś się zastanawiał czemu znowu o cyckach - ewidentnie nie jesteś kobietą. Trzeba Cię poinformować, że cycki rządzą światem. No i zawsze lepiej to o cyckach, niż fejsbukowych statusach per "Jestem głodna", "Znowu pada" czy "Ja już więcej tego nie wytrzymam!". Oprócz kociąt, jest to najsłodsza forma pokazania jaką życiową ofiarą się jest i jak bardzo potrzebuje się silnej ręki chwytającej za sierść na karku. A jako iż najwięcej moich myśli krąży teraz wokół zabijania smoków i odczarowywania strzyg, nie jestem dobrą motywacją treningową.
Sapkowski wydaje nowego Wiedźmina.
To zmienia w moim życiu tyle, co śmierć papieża Polaka w życiu 80-letnich kobiet w beretach. I nie robię sobie tutaj jaj. Nie naśmiewam się, nie szydzę. Jestem w fazie euforii, głębokiej depresji i melancholicznego spleenu jednocześnie. Zdołałam się ogarnąć po wieści o trzeciej części gry przy której marnuję swój potencjał życiowy. Jednak to, że Sapkowski wyda jeszcze w tym roku - trzęsą mi się ręce. Anyway.
Wracając do mojego brzucha, który miał się robić, a jakoś po angielsku temat wyszedł z imprezy. Próbowałam od stycznia, bez diety, zrobić sobie fitnessową wizytówkę. Szanowni państwo, poległam, choć nie z kretesem.
Tak wyglądał brzuch w styczniu.
Tak wygląda teraz, a jest październik. (no, zbladło mi się.)
Jakaś zmiana? Nie sądzę. Biorąc jednak pod uwagę ile ja jem - jest sukces! Mogę być fitnessowym pulpecikiem z zatrważającym poziomem tkanki tłuszczowej - Honey badger don't care. To że mogę jeść pizzę o 22:00 jest tego warte. Jak mówił Logan Dziewięciopalcy, trzeba być realistą. Poza tym, nieśmiało sądzę, iż faceci wolą przytulać się do miękkiego acz silnego. Kości nie są miękkie, węzły mięśni podobnież. Obiecuję, że jeżeli zostanę gwiazdą internetu, to zgubię swoje sadełko. Musi to być jednak warte więcej* niż podziw obcych ludzi. *Najlepiej w euro. Młoda dziewczyna musi w końcu umieć sobie dać radę w tych brutalnych czasach.
Na osłodę faktu, że może mnie "wsiąknąć", wrzucam nową część morderczych brzuszków. Dla wszystkich tych, co lubią mieć problemy ze śmianiem się, z pozdrowieniami. Enjoy!
Czas: 7 minut
Ćwiczenia:
1. Nóżka w górze
2. Rowerek
3. Nóżka po okręgu - do wewnątrz
Twoja rozpiska:
Nie trzymaj się za kark - możesz dotykać potylicy. Nie ściągaj rękoma głowy. Już lepiej połóż ręce na ziemi lub na klacie.
Znajdź swój limit. Będzie on różny w zależności od zrobionego wcześniej treningu. Mi najczęściej wystarczą 2-3 serie po 10 powtórzeń każdych brzuszków.
Zewsząd usłyszysz, że bez odpowiedniej diety nie będziesz mieć sześciopaka. Potwierdzam. Zgadzam się. Rezygnuję z pięknie zaznaczonej rzeźby mięśni brzucha, bo cycki mam coraz mniejsze. Patrząc na różne okładki babskich gazet oraz na wypowiedzi wielu mężczyzn, dochodzę do wniosku, że "wymarzony sześciopak" to zakres "Fajnie by było mieć Lamborghini. W Polsce. Albo jednak nie." No i te nieszczęsne cycki.
Operacja powiększenia piersi jeszcze nie jest na akceptowanym przeze mnie poziomie. Dodajmy, że akceptowany przeze mnie poziom to dwa obroty w jedną stronę, dwa obroty w drugą, wyciągnięcie broni z kabury i skok do przodu* *jestem nerdem. Bo teoretycznie można już przenosić tłuszcz z tyłka do piersi bez skalpela, ale dopóki takie placówki nie rosną jak grzyby po deszczu, to się nie piszę na żadne igły.
Jakbyś się zastanawiał czemu znowu o cyckach - ewidentnie nie jesteś kobietą. Trzeba Cię poinformować, że cycki rządzą światem. No i zawsze lepiej to o cyckach, niż fejsbukowych statusach per "Jestem głodna", "Znowu pada" czy "Ja już więcej tego nie wytrzymam!". Oprócz kociąt, jest to najsłodsza forma pokazania jaką życiową ofiarą się jest i jak bardzo potrzebuje się silnej ręki chwytającej za sierść na karku. A jako iż najwięcej moich myśli krąży teraz wokół zabijania smoków i odczarowywania strzyg, nie jestem dobrą motywacją treningową.
Sapkowski wydaje nowego Wiedźmina.
To zmienia w moim życiu tyle, co śmierć papieża Polaka w życiu 80-letnich kobiet w beretach. I nie robię sobie tutaj jaj. Nie naśmiewam się, nie szydzę. Jestem w fazie euforii, głębokiej depresji i melancholicznego spleenu jednocześnie. Zdołałam się ogarnąć po wieści o trzeciej części gry przy której marnuję swój potencjał życiowy. Jednak to, że Sapkowski wyda jeszcze w tym roku - trzęsą mi się ręce. Anyway.
Wracając do mojego brzucha, który miał się robić, a jakoś po angielsku temat wyszedł z imprezy. Próbowałam od stycznia, bez diety, zrobić sobie fitnessową wizytówkę. Szanowni państwo, poległam, choć nie z kretesem.
Tak wyglądał brzuch w styczniu.
Tak wygląda teraz, a jest październik. (no, zbladło mi się.)
Jakaś zmiana? Nie sądzę. Biorąc jednak pod uwagę ile ja jem - jest sukces! Mogę być fitnessowym pulpecikiem z zatrważającym poziomem tkanki tłuszczowej - Honey badger don't care. To że mogę jeść pizzę o 22:00 jest tego warte. Jak mówił Logan Dziewięciopalcy, trzeba być realistą. Poza tym, nieśmiało sądzę, iż faceci wolą przytulać się do miękkiego acz silnego. Kości nie są miękkie, węzły mięśni podobnież. Obiecuję, że jeżeli zostanę gwiazdą internetu, to zgubię swoje sadełko. Musi to być jednak warte więcej* niż podziw obcych ludzi. *Najlepiej w euro. Młoda dziewczyna musi w końcu umieć sobie dać radę w tych brutalnych czasach.
Na osłodę faktu, że może mnie "wsiąknąć", wrzucam nową część morderczych brzuszków. Dla wszystkich tych, co lubią mieć problemy ze śmianiem się, z pozdrowieniami. Enjoy!
Czas: 7 minut
Ćwiczenia:
1. Nóżka w górze
2. Rowerek
3. Nóżka po okręgu - do wewnątrz
Twoja rozpiska:
Nie trzymaj się za kark - możesz dotykać potylicy. Nie ściągaj rękoma głowy. Już lepiej połóż ręce na ziemi lub na klacie.
Znajdź swój limit. Będzie on różny w zależności od zrobionego wcześniej treningu. Mi najczęściej wystarczą 2-3 serie po 10 powtórzeń każdych brzuszków.
Też się jaram Sapkowskim, zamówiłam dziś w przedsprzedaży. A brzuszek masz fajny, ja w pogoni za zdrowszą dietą i lepszą sylwetką utraciłam chyba z połowę swego biustu który już wcześniej nie był zbyt pokaźny. Acz taki jak jest całkiem mi się podoba, nie ma co obwisnąć ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym czasem, żeby moje mięśnie brzucha też były widoczne... ;)
OdpowiedzUsuńAle skoro Ty o fantastyce, to ja o wojnie! Otóż... płaska klata pomaga przy czołganiu się., a duże cycki bardzo przeszkadzają! Ergo, wolę być płaska i ghostować wrogów w wojennych symulacjach. :>
Aha, i w listopadzie będzie OldTownWeekend2! Jedziemy! Lojalnie ostrzegam. :D
OdpowiedzUsuńKurde to jednak nie fake z tym wiedźminem? Boję się kolejnej Żmiji...
OdpowiedzUsuńNie wiem co tu robię, ale mam nadzieję, że znajdę w sobię tę moc, by robić brzuch w kuchni. Choć tam mało miejsca jest.
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje wpisy, odnoszę wrażenie, że skupiasz się tylko i wyłącznie na tym że to ciało odgrywa kluczową rolę w życiu. Skupiasz się na idealnej sylwetce, która ma być wyznacznikiem szczęścia i zajebistości. Niestety, idealne ciało nie zagwarantuje nam życiowych sukcesów. Fajnie jest być szczupłym, dobrze wyrzeźbbionym, ale uwierz mi najważniejsze jest to co w środku. Trenuję od 5lat wyczynowo sporty, wcześniej nie posiadałam fajnej sylwetki, ale też nie byłam przez to nieszczęsliwa (facet ten sam, sukcesy życiowe te same). Widać, że jesteś ukrytym narcyzem, który dowartościowuje się poprzez "hardcorowe" wpisy (czzytaj: cycki, k*rwy ipt.). Mnie Twój blog nie przekonuje, a po ty wpisie już na pewno. Dlatego nie będę tu wracać,a Tobie życzę powodzenia z takim podejściem. Pamietaj, że każdy jest wartościowy nawet jak nie pokazuje tego całemu światu. Zacznij mieć dystans i przestań uważać siebie i to co robisz za najlepszą rzecz jaka może przydarzyć się człowiekowi. Sport to przede wszystkim pasja, obok niej prawdziwe życie, którego się nie ukryje za zasłoną wywyższania i krytykowania innych rzeczy.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy zwróciłaś uwagę, że jest to blog o ćwiczeniach i skupia się właśnie (o dziwo!!) na ćwiczeniach i sylwetce(szok c nie?).A to, że ktoś prowadzi takiego właśnie bloga nie oznacza, że jest narcyzem.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=wpkDFdLXLWM
OdpowiedzUsuń"I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?
Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego."
:D
Poprawiłaś mi humor :D Proszę o więcej zalet płaskiej klaty!
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo. Nie zasłania klawiatury komputera ani butów, kiedy je wiążesz.
OdpowiedzUsuńOdmładza: z push-upem wyglądasz na X lat, w sportowym staniku wyglądasz na X-10 lat. No, dobra, jeszcze fryzura. ;)
I co najważniejsze, nigdy nie obwiśnie do pępka! :D
Witam serdecznie, w poszukiwaniu metod treningowych z kettlebells dotarłem (tak, tak -łem :):)) w to oto miejsce i muszę przyznać, że blog bardzo mi się podoba, gada pani z sensem i pazurem, ....i zna Sapkowskiego......i zna zżerajace życiowy potencjał gry....no kurrrr.. jestem mile zaskoczony, jednak tacy ludzie istnieją :)
OdpowiedzUsuńgorąco pozdrawiam i rób Pani swoje
Fajny artykuł. ja polecam trenowanie przuszka na drążku w zwisie:
OdpowiedzUsuńUnoszenie zgiętych nóg,
unoszenie prostych nóg,
Boczne wznosy,
Unoszenie pojedynczych nóg,
Rowerek z wysoko uniesionymi kolanami.
Spalanie się mocno uaktywnia.