Przejdź do głównej zawartości

Kurs na Instruktora Strong First

Zbliżamy się coraz szybciej do tegorocznego kursu StrongFirst Kettlebell Instruktor (29-31 maj). Jako, że ciągle mam do czynienia z pytaniami na temat wymagań oraz pytaniami odnośnie radzenia sobie z odciskami na dłoniach - notka będzie fachowa*. *to nie moja wina

Zacznijmy od wymagań - i najczęstszych obaw kandydatów na kettlowych zawodowców.



Jako, że swoje egzaminy miałam 2 lata temu i właśnie kończą mi się uprawnienia, musiałam uaktualnić moje dane - a przy okazji wczytać się odnośnie kursu StrongFirst Girya level II. Zanim rozpiszę się o technikaliach, poruszę ważną kwestię. Instruktor SF to nie tylko technika i siła. To przede wszystkim umiejętność bezpiecznego nauczania - co jest oceniane równie krytyczne, co Wasze swingi i pressy.

I co może Was zaskoczyć - a wierzcie mi, już przynajmniej jedną osobę "zaskoczyło" - to ostatni punkt ogólnych wytycznych:

ZACHOWUJ SIĘ JAK PROFESJONALISTA. *albo załatw dublera



Oznacza to między innymi, że jesteście oceniani podczas CAŁEGO kursu, a nie tylko części egzaminacyjnej, która ma miejsce w ostatnim dniu szkolenia. "Ale jak to?!!" Normalnie. Senior SF ocenia Wasze zaangażowanie, Waszą pilność, Wasze słuchanie wskazówek, Wasze nastawienie, Waszą wolę walki (pomimo, np. braku siły czy umiejętności), Wasze podejście. Jeżeli nie umiesz zostawić telefonu komórkowego w szatni, żujesz gumę w trakcie zajęć lub nie robisz notatek - możesz się zdziwić.

Czy można wydać prawie 5 tysięcy złotych i mieć wyjebane podczas kursu? Czy można wydać prawie 5 tysięcy złotych i dalej robić "po swojemu" demonstrując kompletna głuchotę na wskazówki instruktora? Czy można wydać prawie 5 tysięcy złotych i żądać certyfikatu za sam fakt wydania pieniędzy? Można. Można też przeznaczyć zamiast tego te 5 tysięcy złotych na jakieś schronisko i liczyć na to, że karma wróci. Bo tak po prostu wyrzucić - to szkoda.

Jakim jesteś człowiekiem – tego z dnia na dzień nie zmienisz. Jak jednak przygotować się do kursu w sensie technicznych umiejętności? Jeżeli byłeś/aś na INTRO w Zielonej Górze to masz z górki. Na kursie SF nie uczą absolutnych podstaw ruchowych – skupiają się na zakresach technik nauczania innych osób. Jeżeli więc sam nie potrafisz poprawnego Martwego ciągu, to Twoje życie będzie piekłem.

Pierwsza sprawa: Jaka jest moja kategoria wagowa i jakie odważniki mnie obowiązują?

Odpowiedź:
a) W przypadku kobiet, jeżeli ważysz mniej niż 56kg (ważenie przed egzaminem) bierzesz 12kg do Snatch Testu (100 powtórzeń w 5 minut), Swing'a jednorącz (5 powt na stronę), Pressa (5 powt) i 16kg do TGU (1 powt na stronę). Bierzesz 2 odważniki po 12kg do podwójnego Clean (5 powt), podwójnego Squat (5 powt).

b) W przypadku kobiet, jeżeli ważysz więcej niż 56kg (ważenie przed egzaminem) bierzesz 16kg do Snatch Testu (100 powtórzeń w 5 minut), Swing'a jednorącz (5 powt na stronę), Pressa (5 powt) i 20kg do TGU (1 powt na stronę). Bierzesz 2 odważniki po 16kg do podwójnego Clean (5 powt), podwójnego Squat (5 powt).

c) W przypadku mężczyzn, jeżeli ważysz mniej niż 60kg (ważenie przed egzaminem) bierzesz 20kg do Snatch Testu (100 powtórzeń w 5 minut), Swing'a jednorącz (5 powt na stronę), Pressa (5 powt) i 24kg do TGU (1 powt na stronę). Bierzesz 2 odważniki po 16kg do podwójnego Clean (5 powt), podwójnego Squat (5 powt).

d) W przypadku mężczyzn, jeżeli ważysz więcej niż 60kg (ważenie przed egzaminem) bierzesz 24kg do Snatch Testu (100 powtórzeń w 5 minut), Swing'a jednorącz (5 powt na stronę), Pressa (5 powt) i 32kg do TGU (1 powt na stronę). Bierzesz 2 odważniki po 24kg do podwójnego Clean (5 powt), podwójnego Squat (5 powt).

Druga sprawa: Co jeżeli nie mogę wykonać któregoś z zadań egzaminacyjnych?

Odpowiedź: Czy to za sprawą kontuzji, braku siły czy umiejętności – masz 3 miesiące by dosłać swój filmik z poprawnie wykonanym ćwiczeniem/ćwiczeniami. Jeżeli więc przeraża Cię Snatch Test lub Press – nie obawiaj się, 3 miesiące treningów (dzięki wskazówkom z kursu) umożliwi Ci osiągnąć wymagany poziom. I co lepsze – żaden z treningów na siłę nie sprawi, że umrzesz z wyczerpania.

Trzecia sprawa:  Ale ten Snatch test....

Odpowiedź: Po INTRO powinienieś wiedzieć, jak trenować siłę snatcha. Jeżeli masz problemy z dłońmi – poniżej zamieszczam świetny zestaw "opatrunkowy" pierwszej, drugiej i trzeciej pomocy.



Nie trenuj w rękawiczkach – przyzwyczajaj dłonie do magnezji w kostce (nigdy w płynie!!!). Możesz pod gorącym prysznicem maszynką do golenia delikatnie ścinać martwy naskórek – grunt to jednak dobrze i zdrowo natłuścić dłonie na noc (czaderskie "magiczne" mazidło możesz kupić na FB - robi furorę w naszym klubie). Taśma opatrunkowa – koniecznie ta w niebieskiej rolce, żadne Viscoplastry, to najskuteczniejszy i najzdrowszy opatrunek podczas zdarcia pęcherzy na treningu. Taśma jest 'papierowa' więc przepuszcza powietrze i ciało szybciej się goi. Proszek służy do odkażania. Jeżeli używasz już Tribioticu – nie musisz zmieniać przyzwyczajeń. Prawda jest również taka, że im silniejszy/a się staniesz, tym będziesz mniej kurczowo ściskał rączkę kettla – a tym samym powodował mniejsze tarcie na dłoni.


Jeżeli zaś chodzi o sam egzamin - robiąc w tempie 10 powtórzeń na rękę w 1 minutę - spokojnie kończysz przed czasem. Liczą się powtórzenia techniczne, czyli bark do ucha, ręka wyprostowana, wybicie z bioder, brak bujania na stopach, oddychanie pod ciśnieniem. Jeżeli zrobisz 100 powtórzeń w 3:50 - nikt nie da Ci medalu. Jeżeli w 4:59 - wszyscy będą klaskać.


Czwarta sprawa: Nie za dobrze u mnie z językiem angielskim...

Odpowiedź: Nie stresuj się. Na sali jest doświadczony tłumacz i asystent Egzaminatora mówiący po polsku. Musisz tylko słuchać i zadawać pytania gdy czegoś nie jesteś pewien lub nie rozumiesz. Masz prawo nie wiedzieć, masz prawo drążyć. Płacisz tyle po to, by wynieść z kursu nie tylko dyplom ale przede wszystkim – WIEDZĘ.

Piąta sprawa: Boję się egzaminu pisemnego.

Odpowiedź: Egzamin dotyczy tylko spraw i zagadnień poruszanych podczas kursu. Nie musisz wykazać się znajomością szczegółowej anatomii, wiedzy fizjoterapeutycznej czy właściwości leczniczych małych gówienek nietoperzy. Nikt Cię też nie będzie pytał o przekonania czy historię. Masz robić notatki – tłumacz postara się podkreślać, które zagadnienia są kluczowe, a które dygresyjne lub ponadprogramowe. Zdroworozsądkowe myślenie również Ci się przyda.

Szósta sprawa: Czemu tak drogo?!!

Odpowiedź: Cennik ustalany jest przez Zarząd StrongFirst. Wiemy, że średnia krajowa w Polsce nie ociera się nawet o najniższą krajową innych krajów – ale to nie zmienia faktu, że wiedza jaką dostaniesz jest na poziomie światowym. To wiedza, która nie wynika z jednego podręcznika. To wiedza, która obejmuje wiele zagadnień spoza świata kettlebell, to dostęp do elity profesjonalistów o dużej renomie. To również program tworzony i uaktualniany przez rzesze specjalistów – nie doświadczenia jednego zawodnika. Jakość zawsze kosztuje.

Siódma sprawa: Czy dam sobie radę na kursie, jeżeli nie jestem zawodowcem?

Odpowiedź: Kurs instruktorski to nie zawody. Nie ma tu mowy o konkurencji, o ściganiu się czy udowadnianiu kto ma dłuższego. StrongFirst kształci doskonałych nauczycieli, a nie psy do walk w klatkach. Kurs jest ciężki ze względu na objętość wiedzy (musisz być mentalnie sprawny, jeżeli masz zdolność utrzymania uwagi złotej rybki - zginiesz). Jeżeli ma być mowa o jakiejś dużej trudności, to chyba tylko ze względu na duuuuuużo pisania odręcznego. Fizycznie? Gorzej jest mieć grypę. Oczywiście, nie twierdzę, że będziemy siedzieć przy kawie i nadgryzać ciasteczka. Jednak WODów tam nie będzie.

Ósma sprawa: Czy trzy dni wystarczą, bym został dobrym instruktorem?

Odpowiedź: Dobrym instruktorem się "staje" a nie "zostaje". To ciągły proces, to ciągła nauka. Jednak nikt w Polsce nie da Ci tak kompleksowego i dobrego przeszkolenia jak Strong First. Jeżeli myślisz o tym, by z pasji zrobić zawód – to szkolenie jest konieczne i wystarczające do prowadzenia zajęć zarówno prywatnych jak i grupowych przez przynajmniej dwa lata.

Dziewiąta sprawa: Nie mogę przyjechać teraz na kurs, czy jest jakaś szansa podszkolić się w międzyczasie?

Odpowiedź: Oczywiście! Największe zgrupowanie doświadczonych Instruktorów i Asystenów ma miejsce co roku w Łagowie, w terminie 22-26 lipiec. Jest to świetna okazja, by się nie tylko wyhasać z bandą miłośników żelastwa, ale i by nawiązać super znajomości z kumatymi ludźmi o ciekawych doświadczeniach, nie wspominając, iż to najtańszy sposób na nabycie poprawnych umiejętności technicznych czy podpatrzeniu Top Team'owców w akcji. Ponadto wielkodusznie rozdaję autografy, a kto by nie chciał!

Dziesiąta sprawa: Czy nie lepiej zainwestować w seminarium Pavla Tsatsouline w Vicenzie (6-7 czerwiec) ?

Odpowiedź: Zainwestować – jak najbardziej. Czy lepiej? Jeżeli nie jesteś instruktorem, który zna metodykę HardStyle i nie pracuje w zawodzie już kilka lat – to szkolenie to będzie dla Ciebie po chińsku, nie po angielsku. Pavel będzie prowadził wykład o programowaniu siły w oparciu o sowiecki system podnoszenia ciężarów. Nie będzie uczył technik. Będzie oczekiwał atletów i sportowców (mała różnica, ale jest), oraz doświadczonych instruktorów z konkretnymi pytaniami (bynajmniej nie "Jak poprawić siłę snatcha/pressa/TGU?").

Komentarze

  1. A namiary na magiczne mazidło można dostać? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Please contact our provider :)

    https://www.facebook.com/Doomiiinoo?fref=ts

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę