Przejdź do głównej zawartości

Kettlebell nie dla każdego - o sylwetkach trenujących kobiet.

Zdaje się, że swojego czasu Internety zasypane były mniej lub bardziej obszernymi materiałami w temacie, jak zmienia się kobieca sylwetka pod wpływem ciężarów. Jako jednak, że nie ma obecnie naborów na grupy początkujące, poczułam się w pełni usprawiedliwiona podejmowaniem tego wątku - bez posądzania mnie o bezwzględne nagabywanie, tudzież zniechęcanie do ruszenia dupy w kierunku sportów siłowych.

Kettlebell nie są dla każdego. Są rzeczy, których się nie dowiesz przed rozpoczęciem treningów.

Ale to głównie wina skamląco-jęczących pizduniek, które nabawiają się przepukliny od przeszukiwania alliexpress czy innej dawandy, w poszukiwaniu nowych trendy legginsów podnoszących optycznie pośladki* *walcie się. Nie działają. Po prostu łatwiej jest mówić "żadne mięśnie Ci nie urosną", niż tłumaczyć podstawy biologii 19 lub.. 28-latce.

Wróćmy jednak do tematu przewodniego - czyli sadła na trenujących laskach, braku cycków i przerośniętych barach vel rozlewających się płetwach morświna. Pogadajmy sylwetkach trenujących kobiet. Pogadajmy o mojej figurze.





Widzę wciąż w codziennym życiu gloryfikację skinny_fat. Słyszę wiekopomne "nie pójdę na kettle, bo mi mięśnie urosną". Natykam na ciągły brak świadomości, że mięśnie ważą więcej od tłuszczu. I że nie da się ich tak ścisnąć pod ubraniami, dlatego możemy zapomnieć o rozmiarze 34.

Kettlebell są magiczne. Kiedyś uważałam, że to wystarczy. Potem coś zrozumiała, i teraz chcę byś zrozumiała to również Ty, na samym początku swojej drogi - kettlary nigdy nie będą wyglądać jak wycięte z jednego szablonu. Dlaczego? Bo składają się z różnych osobowości, mają różne cele, nie startują w konkursach piękności o ustalonych regułach. W zależności od tego, z jaką sylwetką startują, jakie mają predyspozycje fizyczne, jaki reżim trzymają - tak będą wyglądać.

Kettlebell daje szybkie efekty, ale Photoshop będzie zawsze szybszy. Nie oczekuj efektów na klaśnięcie.

Jeżeli jesteś gdzieś na początku swojej przygody, pamiętaj, że kettlebell już są z żelaza, a Ty, to żelazo, musisz dopiero w sobie wyrobić. Zarówno w ciele jak i w psychice (czyt. jeżeli Ci nie starcza sił&chęci, kettle nie są dla Ciebie). Nie dać się wepchnąć w ramy stereotypów. Nie tęsknić do poklasku anonimowego tłumu o pustym brzmieniu, który tak samo szybko wynosi na szczyty zadowolenia, co pogrąża na dnie rozpaczy. Pamiętać, że lepiej  być dobrze ubrana*no popatrz na tą koszulkę z kotełkiem, NO POPATRZ!, a nie - "dobrze, ŻE ubrana".

Nie ma tak, że zgadzamy się co do tego, jaka sylwetka jest idealna. To, co dla jednej kury jest szczytem marzeń, drugiej kurze starcza na początek. Cel, do jakiego dąży panna A, będzie śmiechu wart dla pani B. Owszem, grupa pannic D może okrzyknąć sylwetkę E, że jest najpiękniejsza - jednak czy sama E też będzie tak myśleć?

Będziesz miała zastrzeżenia do swojego ciała, bo widzisz je ciągle - bez iluzji powodowanej dobrym ustawieniem, sprytnym ciuchem czy odpowiednim kątem lub światłem.

Niby wiesz, że każdy ma jakieś mankamenty urody - jednak wciąż wzdychasz do doskonałości upiększonych zdjęć na sieci. Owszem, zdarzają się naprawdę piękne kobiety w sporcie - jednak nawet one są często gęsto przykryte sporą dawką bullshitu. Widać to bardzo na młodych fitnesskach o bujnych biustach, z chłopakami-pakerami z siłowni.

Co 'turnus' do siłowni i na sale fitness spływają rzesze kobiet (i facetów_dziwolągów), które "w końcu biorą się za siebie". Pogadać chwilę z nimi, i człowiek w sumie nie wie, czy ma skierować do ortopedy, chirurga plastycznego, egzorcysty czy do apteki. Ludzie zapominają, że nie da się zrobić samemu pełnego remontu mieszkania w miesiąc czy dwa.

Pogadajmy więc o tym, czemu szybciej urosną Ci bicepsy niż porządny poślad, czemu Twoje uda mimo iż schudną, będą duże i twarde. Czemu łydki mogą stać się mocarniejsze, a skóra na Twoim sześciopaku zbyt luźna by była atrakcyjna.


Za mało przysiadów, za dużo siedzenia. True story.

Po pierwsze: Twoje ciało zbudowane jest z mięśni. Dopóki ich mało używasz, są niewielkie - ponieważ Matka Ewolucja zadecydowała, że ważniejsze jest dla Ciebie gromadzenie tłuszczu a nie suchej masy mięśniowej, so deal with it. Wszystkie diety_cud również bazują na szybkiej utracie mięśni i wody z organizmu.

Pamiętasz oczywiście o tym, że praca mięśni pali tłuszcz, a odpowiedni poziom nawodnienia jest potrzebny Twojemu ciału do prawidłowego funkcjonowania, tak? Nawet jeżeli schudniesz z tkanki tłuszczowej, to aby kontynuować treningi - mięśnie urosną od pracy jaką wykonają. Jeżeli się odwodnisz - w najlepszym wypadku tylko oszpecisz swoją skórę, która może nie być chętna po 30stym roku życia do zachowania dziecięcej sprężystości. Zatem mniejsze objętościowo mięśnie, których będziemy częściej używać (jak np. biceps. Zdziwiłabyś się, jak dużo częściej napinasz go niż mięśnie pośladkowe) szybciej się "spompują". Barki optycznie będą również szersze, jeżeli w końcu przestaniesz się garbić. A udziska? A brzuch? Którymś typem składowania tłuszczu jesteś - i tu przechodzimy do kolejnej rzeczy.

Jest nią sprawa żarcia. Żarcia i tego, że kompletnie nie rozumiesz ile i jakie kalorie są Ci potrzebne, gdyż skąd miałabyś to wiedzieć? Treny Kochanowskiego są ważniejsze. Najczęściej jesz za dużo lub stanowczo za mało. Trening z kettlebell nie naprawi tego za Ciebie, co najwyżej może skorygować.

A jeżeli Twoja szafa obejmuje koszulkę z "Trenuję by móc wpierdalać więcej ciastków", to powiedzmy sobie szczerze - jedząc piero.. ee..wszystko to, co pyszne, i zaiwaniając z żelastwem - będziesz większa. Większa niż hasło SKINNY obejmuje.

Albo na poważnie edukujesz się w zakresie żywienia co/ile możesz zjeść (nie, nie 6 posiłków dziennie i ryż&kurcacek), albo oswajasz się z myślą, że piękna sylwetka - to silne ciało o wielu motorycznych możliwościach. I nie dajesz sobie podciąć skrzydeł, że "jak na tyle treningów, to słabo wyglądasz". Bo żadna kochająca sport osoba, nie powie Ci tego złośliwie. Tak komentują tylko bardzo zakompleksione raszple, do których jeszcze nie dotarło, że efektem uprawiania sportu nie ma być nowa porn_fit_fota na fejsie. 

I w drugą stronę - jeżeli zawsze miałaś problem ze zbytnią chudością, a wszyscy ciągle docinali Ci w temacie anoreksji - tak, ty też możesz mieć problem z tym, co popularnie uważane jest za "sylwetkę osoby trenującej". Nietrenujący ludzie mają bowiem tendencję do wierzenia w istnienie szablonów, a nie widzą, że tylko sterydy równają nasze sylwetki do tego samego wyglądu.



Trenujące z odważnikami ciało, to najczęściej również ciało, które ma problem z chińską rozmiarówką dla Europy czy USA. Standardowo: spodnie, które są za szerokie w pasie a za wąskie w udach. Nawet nie zaczynajmy na temat eleganckich bluzek, koszul czy sukienek. Tylko czekać, aż Nike, Adidas, Reebok czy rodzime 4F zaczną produkować ciuchy z serii korpo_odpowiednich. Z drugiej jednak strony, kiedy już dobrze się ubierzemy - efekt jest naprawdę.. efektowny.

Treningi oznaczają zmianę konsystencji ciała. Niekoniecznie pewnego dnia obudzisz się lalką Barbie z pięknym zarysem mięśnia prostego brzucha. Jeżeli tak myślisz - tak pragniesz - to kettle nie są dla Ciebie. Są dla kogoś, kto będzie kochał życie, a nie odbicie lustrzane.

Jeżeli chcesz... Będziesz mieć duże barki, silne ramiona, mocny brzuch. Twoje uda mogą stać się duże, a pośladki odstające. Możesz wyglądać "po męsku", jeżeli będziesz szarpać za naprawdę duże ciężary - ale to Twoja decyzja, nikt nie będzie karał Cię za to, że nie podciągasz się na drążku z połową masy ciała.

Życie oznacza decyzje, kettlebell tylko pomaga w podjęciu tych dobrych.

BTW. Ojciec prosił, więc udostępniam -WYPEŁNIJ ANKIETĘ O FACETACH, MOŻE PRZESTANĄ CHODZIĆ W RAJSTOPACH

Komentarze

  1. Witam, ja od pewnego czasu przestałam się przejmować jak wyglądam, a wyglądam nieprzeciętnie jak na przeciętną kobietę - mam umięśnioną sylwetkę bez tłuszczu w nadmiarze, a jestem nieprzeciętna bo mam rozbudowane ramiona, mam biceps, mam proste plecy więc widać łopatki, mam plaski brzuch i mam niesamowicie rozbudowane mięśnie pośladkowe oraz mam szerokie uda z tego samego powodu oraz mam piękne umięśnione łydki. I tak sobie kettluję i biegam.. i jest super, bo jestem szczęściarą od trzech lat kiedy do ręki wzięłam kettla. Pozdrawiam i życzę wszystkim szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Angela błagam Cię ;) proszę..proszę na kolanach ;)...
    Podaj mi jak możesz linki do Twoich notek gdzie opisujesz swoją historię (plecową)...mój chłopak cierpi na ból lędźwi od kiedy się znamy. Jest coraz gorzej. USG nic takiego nie wykazało, nie było też urazu.
    Boli go od siedzenia (praca przy komie). Jest tak zmęczony tym bólem i wszystkimi dobrymi radami, że nie chce słyszeć o żadnej (kolejnej) pomocy :(
    I robię mu ciepłe okłady i smaruje .... bez skutku...długoterminowego oczywiście, ale on nie chce słyszeć o żadnych lekarzach,metodach, masażach (pomagają jedynie doraźnie)
    Pomyślałam sobie, że jak mu dam do poczytania Twoje wpisy na temat Twoich dolegliwości bólowych i rozwiązań jakie zastosowałaś, które Ci pomogły, to może by się przekonał do kulek??

    Niestety nie pamiętam kiedy one były pisane, myślę, że było parę notek w których zawierałaś informację o sobie właśnie w kontekście pleców. Bij, zabij nie wiem jak szukać :(

    Jakbyś znalazła chwilkę i podrzuciła w odp na ten post parę to będę baaardzo wdzięczna.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba szybciej nagram filmik.. :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Angela, komentujesz bezbłędnie, po męsku, bez owijki. S Z A C U N

    OdpowiedzUsuń
  5. codziennie przeglądam fit blogi i z całą szczerością mogę powiedzieć, że po całej ich papce i miałkości, ten wpis mnie naprawdę zainteresował. Przeczytałam od deski do deski, podśmiechując się z komentarzy małą czcionką ;p
    ja zabieram się za moje ramiona, nie dlatego, że chcę wyglądać jak superwoman, po prostu chcę nabrać w nich siły i ładnie je ujędrnić- teraz zwisa z nich smutny tłuszczyk.
    Mogłaby któraś z dziewczyn poradzić, od czego najlepiej zacząć i jakie ćwiczenia wybrać? I czy to jest prawdą, ze mając cel- ramiona, lepiej nie wykonywać ćwiczeń aerobowych? przeczytałam tutaj http://klataplecybarki.pl/?q=node/1 żeby nie było, ze sama na to wpadłam ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. No robi to wrażenie! Muszę koniecznie zaczerpnąć tych informacji i wdrożyć je w życie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja myślę, że w takim temacie powinien się też przede wszystkim wypowiadać ortopeda, bo to on wie najwięcej o ludzkiej sylwetce i jej nieprawidłowościach. Sam mam w planach pójść na wizytę i chyba wybiorę https://efficlinic.pl/ bo wiem, że będzie tam świetny ortopeda w Krakowie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę