Przejdź do głównej zawartości

Sprawdziłam swoje BMI

"i okazuje się, że jestem za niska."



Czyli odwieczny problem kobiet, które popadając w depresję z powodu własnych wymiarów, zaglądają do lodówki. Bo ZŁO trzeba zwalczać ZŁEM. I ja, nie dziwcie się, dokładnie tak też mam. Im bardziej wydaję się sobie tłusta, tym więcej ptasiego mleczka znika w podejrzanych okolicznościach.

Z drugiej jednak strony, ta dodatkowa warstwa ciała to może być ten airbag dany od boga, gdyż jestem ZBYT CENNA.

Drugim powodem przez który czasem łatwiej mnie przeskoczyć niż obejść, są REKORDY. Rekordy, czyli wyjątkowo ciężki trening, nowy wynik, nowy ciężar. Czasem również sam fakt nowego WYZWANIA. Zgubne w skutkach jest robienie "dobrego" treningu, po którym wszystko boli a morda cieszy. Wtedy najczęściej samokontrola pada na pysk i włącza się tryb jamochłona. Na końcu zawsze włącza się Pan Wyrzut i gryzie po dupie. Tak jakby nie mógł włączyć się przed i nałożyć nam torbę na twarz.

Milion kobiet będzie trzymało dietę, zaciskało zęby na orbiteku i umartwiało się dziwnymi poradami w stylu "pij herbatę z kminku a cycki ci nie schudną", by po dojściu do wymarzonego rozmiaru/diety/kości, wrócić tam skąd się przybyło, tyle że pospiesznym.

Tia. Przydługi wstęp tylko po to by móc napisać, że

ZROBIŁAM 100 SNATCHY 16KG W 5 MINUT

Skorzystałam z faktu że prądu na sali zabrakło, a faceci w świetle dwóch małych latarek robili trening śpiewając "Ona tańczy dla mnie", więc tak jakby byli bardziej zajęci sobą niż mną. I tak, po raz pierwszy podeszłam do tematu z nastawieniem "cóż, najwyżej umrę bez świadków". Rok temu dopiero zaczynałam próby z 16kg i pamiętam jakim dzikim entuzjazmem wypełniło mnie 6 powtórzeń na silniejszą rękę. Bo powiedzmy sobie jasno - 16kg to waga dla instruktorki ważącej powyżej 57 kilo (dla jasności - ważę 53kg). Jeśli więc nie zrobisz 100 snatchy w 5 minut, nie martw się - jesteś normalna, a nie wybrakowana.

Jeżeli zaś bardziej Cię interesuje jak bardzo nażarłam się ze szczęścia to wiedz - że bardzo.

Najwspanialsze uczucie trwało jakieś 7 sekund (nie mówię już o żarciu), tuż po odstawieniu kettla - mój brzuch był płomieniem, którego żadne brzuszki nie umieją rozpalić. Czułam wszystkie żebra swojego kaloryfera - ostateczny dowód jak dla mnie, że gdzieś tam jest i tylko przez wzgląd na swoją nieśmiałość, nie afiszuje się przed światem.

Ciągle słyszę na sali dwie rzeczy "Koooonieeeeeec juuuuuuż?" (nadzieja ćwiczących) oraz "Robimy brzuszki!" (moja zgroza w ciapki). Nie wiem czemu chociaż wciąż powtarzam, że najładniejsze brzuchy obywają się bez brzuszków, to kury dalej swoje. Więc robią te swoje brzuszki na koniec każdego treningu, a ja im sadystycznie liczę w trybie spowolnionym, z przestojem, pomyłką i korektą. Nie wiem co w tym magicznego, że twardo i hardo żądają takich tortur. Zamierzam więc zrobić ten cholerny brzuch na lato i kłóć nim w oczy kogo popadnie. A czym? A Snatch'ami. Bo Snatche naprawdę miażdżą mięśnie brzucha, a przy okazji rzeźbią plecy, barki i uda.

Jeżeli więc szukasz magicznego sposobu na brzuch bez poniżającego podrygiwania na podłodze - rób snatch'e. Dużo snatch'y. Niekoniecznie 16kg kettlem. A żeby nie rozerwać sobie przy tym dłoni - kup sobie rękawiczki. Jakie? Napiszę już jutro. Jeszcze tylko ogłoszenia duszpasterskie:

Niedziela, 13 stycznia, stadion żużlowy, Zielona Góra. Od 14:00 do 20:00 pobijamy nieoficjalnie rekord w SWINGu. Nie da się nas przegapić! Wpadnij zrobić sobie słitfocię.

Komentarze

  1. a zrobiłabyś filmik jak poprawnie wykonywac te snatch'e bo nigdzie znaleźc nie mogę, ale zaciekawiłaś mnie tym

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Dzisiaj pan dr arch łaskawie prowadzący mój projekt stwierdził, że należy zamienić segment hali sportowej i segment tematyczny miejscami. Czyli na 2 tygodnie przed końcem zajęć zaczynam projekt od nowa. Znowu.
    I wiesz co? ...jakoś mnie to nie rusza. Zrobi się. Można. Sprawdzałam. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, zapisalam sie na zajecia kettlebell do Sebastiana Krydy. bylam dzis pierwszy raz i podobalo mi sie:) fajnie piszesz, czesto Cie odwiedzam. mam nadzieje ze niedlugo bede mogla robic w domu cwiczenia z Twoich filmikow

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę