Przejdź do głównej zawartości

Choroba zwana pięknem, czyli pusta miska jeść nie daje.

Od jakiegoś czasu cieszę się "niezłą figurą". Kto jednak mnie zna, ten wie, że bardziej cieszę się z miski pierogów, zatem ten stan niezłości długo nie potrwa. Tak. Miski. Nie talerza.

Zakładając tego bloga miałam szczytny cel, by pokazać, że jest sposób na żarcie dobroci i łakoci, i mieszczenie się w 36/38. Byłam naiwna. I to nie w kwestii, że się NIE DA, tylko w szerszym kontekście rozumienia problemów Kobiet Pierwszego Świata.

Bycie kobietą nigdy nie było proste, choć obecnie - to już chyba trudniej jest być mężczyzną. 

Zatem notka adresowana nie tylko do płci częściej miło pachnącej. Problem gonienia za pięknem, a wręcz ideałem piękna, to temat adresowany do wszystkich, niezależnie od wieku.  Angela bardzo chętnie Ci wyjaśni co ostatnio rąbnęło ją w potylicę. Usiądź wygodnie i przyklej gałki oczne do monitora. Uwaga! Po poniższym tekście wskazana będzie również kąpiel, bo zamierzam się nie patyczkować.





Piękno próbowano już nie raz zdefiniować. Pomijając kwestie sporne ("co się komu podoba"), praktycznie wszyscy zgadzają się, że wynika głównie z zachowania proporcji i odpowiedniego układu. Problem zaczyna się wtedy, gdy "proporcje" bywają mocno definiowane przez społeczeństwo. A konkretnie "proporcje ciała" by zasłużyć na etykietę "pięknego".

Cała dyskusja o tym, że STRONG IS THE NEW SKINNY* *CHALLENGE: Wpisz w Google Grafika "kulomiot". I DARE YOU. umiera poza obrębem jakichś 5% populacji. Slogany, że "chude nie jest piękne" niby są w górze, ale podtrzymywane najczęściej przez klopsy w namiotach, które dały by sobie nerkę wyciąć, żeby w noc odjęło im 20 kilo. I nie oszukujmy się, ale większość trenujących trenuje, by wyglądać jak okładka następnego Men's/Women's Health'u. A przynajmniej nie wywołać negliżem grymasu na pysku płci przeciwnej. Oczywiście, że wierzę Wam, gdy mówicie, że trenujecie by mieć LEPSZĄ KONDYCJĘ.



Czy wyglądam dzięki treningom kettlebell dużo lepiej nago niż w ciuchach? Yes. Zatem dlaczego się czepiam, jeżeli trening z próżnych powodów nie jest mi obcy?

Nakłaniam ludzi do treningów kettlebell szkoły StrongFirst całkiem skutecznie zarówno dzięki swojemu wyglądowi, jak i historii moich przepuklin. Ponieważ robię to już od długiego czasu "tak bardzo słowem jak i dupą", i wciąż muszę wałkować temat "od nowa", zaczynam tracić siły i chęci. Dla tych co mają problem z czytaniem mi w myślach, pójdę prozą. Czytać uważnie, tylko nie zagryzać języka.

Ludzie są tak opętani ideą bycia "pięknymi", że spędzają więcej czasu nad swoim wizerunkiem, niż nad zawartością swoich czerepów. Winę za to ponosimy my sami i mass media, gdzie ciągle bombardujemy się sami informacjami o tym, że "zwykłe" nie wystarcza. Musi być perfekcyjnie, musi być idealne. Jak fota - to urywająca dupę. Jak makijaż - to bezbłędny. Jak włosy - to tylko lśniący jedwab. Jak skóra - to opalona, gładka i sprężysta. Jak ciuchy - to tylko modnie zwracające uwagę. Jak rozmiar - to 34 i uniesione D. Jednocześnie zaś wciąż jak widzimy piękną kobietę, trudno nam uwierzyć, że może być inteligentna.

Rozmawiamy częściej o tym, kto co miał na sobie i jak wyglądał, co gdzie kupiliśmy lub gdzie była jaka wyprzedaż. Zwracamy uwagę na to, kto i ile przytył, pytamy o diety i najnowsze trendy żywieniowe (a nuż ktoś wynalazł odchudzające frytki?). Gonimy za nowinkami fitnessowymi, nie mogąc przyjąć do wiadomości faktu, że Martwy Ciąg i Swing są odpowiedzią na 95% pytań.

Wielu instruktorów i trenerów nie jest wolnych od ciągłego nękania się mierzeniem składu ciała, poziomem tkanki tłuszczowej czy centymetrami w obwodach.

Jeżeli sportowcy mają manię prześladowczą "dążenia do doskonałości i piękna", to co mogą przekazać swoim kursantom? Education is important but muscles are importanter?

A co gorsza - jeżeli nie umiemy kształcić w edukacji fizycznej osób dorosłych, to co z tego przesiąknie na dzieci? Dzieci, dla których "bloger" to normalny zawód, "snapchat" to komunikacja ze światem, a "chomikuj" to spełniony sen komunisty. Dzieci, które nie są w stanie panować nad własnym ciałem. Dzieci zamieniające się w dorosłych, dla których własna motoryka ruchu jest jakimś niepojętym kosmosem. Dorosłych, którzy uciekają od sportu, "bo ich boli to i tamto".

W imię "piękna" - czyt. bycia szczupłym i uznanym za "fit", jesteś w stanie przecierpieć wiele? W imię lepszej sprawności fizycznej - już nie tak bardzo? Zmienisz to z kettlem, nie tracąc tego co chcesz mieć, na poczet tego co powinieneś/musisz mieć.

Może nie widzisz tego zjawiska, o którym piszę. Może nie widzisz, ile pustki zieje z ludzi dookoła. Ludzi ładnych, ludzi zadbanych, ludzi aspirujących do miana pięknych. Uciekających od tematów politycznych, ślepych na tematy społeczne, głuchych na tematy środowiskowe - lecz bardzo skoncentrowanych na sobie, swojej sylwetce i wizerunku na Instagramie. Kiedy widzę nowe osoby pojawiające się na sali, nie prowadzę z nimi życiowych konwersacji - patrzę na ich ruch i ich rozumienie ruchu. Jest źle. Wręcz coraz gorzej.
Piękna dziewczyna - dopóki stoi nieruchomo.

Zajebisty facet - dopóki się nie odezwie.

Przychodzą bardzo chudzi, przychodzą bardzo grubi. Ich kompleksy to nie moja sprawa, dlatego nigdy nie będę dobrym trenerem personalnym. Mój biznes (i jestem w tym niezła.) (no co, jestem.), to pomóc im stać się sprawniejszymi (a moje narzędzia to deadlift, swing, squat, press, tgu). Pomóc im wypełnić czerep głodem sportu, bo gdy głowa zrozumie pieśń żelastwa - ciało nagle zapragnie się ruszać. I to cała tajemnica uzależnienia od czarnych kulek. TWOJE CIAŁO PRAGNIE SIĘ RUSZAĆ, ale ruszać dobrze, a nie byle jak czy byle szybko.

Jesteśmy zaprogramowani na ruch - fale hormonu szczęścia po wykonanym wysiłku muszą dać Ci do myślenia*. *Mam również teorię zaprogramowania na jedzenie pierogów. Bardzo podoba. W sumie, ta sama.

Naszą misją powinno być bycie wartościowymi ludźmi, a nie pięknymi istotami. I uważam, że trening z kettlebell się do tego przyczynia. Nie każdy, oczywiście, ale jednak. Świetna sylwetka to produkt uboczny. Nasz cel - to szeroki wachlarz MOŻLIWOŚCI fizycznych* *bynajmniej nie wypornościowe. Nasza przynęta to LIKWIDOWANIE bólu. Zapach dumy z siebie, smak zwycięstwa nad własnymi słabościami.

W dążeniu do własnego pojęcia piękna nie ma nic złego, dopóki nie jest to Twoja klatka. Jeżeli w przypadku potrzeby dokonania hipotetycznego wyboru pomiędzy gorszym scenariuszem:

a) byciem grubym

b) potrąceniem przez ciężarówkę

zastanawiasz się jak duża to ciężarówka i jak szybko jedzie - coś jest z Tobą nie tak. Potrzebujesz treningu kettlebell tym bardziej. So.. here you are!

P.S. Zmyj makijaż. Idź na trening.



Czas: 45 minut (z rozgrzewką)

Ćwiczenia:
1. Martwy ciąg jednorącz
2. Swing oburącz + Transfer Swing
3. Ósemka
4. Mostowanie bioder + Brzuszki skośne

Rozpiska:
Podczas rozgrzewki skup się na powtórzeniach aktywujących dobry ruch biodrami w tył - pamiętaj, masz czuć dwójki (tył ud) i prostować się do.. prostej pozycji. PROSTEJ. Z napięciem ciała jak przy robieniu plank - czyli deski. Zwróć uwagę na to, czy nie stoisz za szeroko/wąsko, czy podwijasz lekko miednicę przy wyproście i czy Twoje plecy pozostają aktywne - czyt. spinają się.

Pierwsze ćwiczenie wykonaj po 5 powtórzeń na rękę w 3-4 seriach (tak, abyś poczuła się przygotowana do kolejnego etapu)
Drugie - 5 swingów oburącz + 10 transfer swingów (swingów jednorącz z przekładką w górze), serie w zależności od stopnia zaawansowania i ciężaru.
Trzecie - dziesięć powtórzeń w 4 seriach. Instruktaż (stary jak świat, gdzie Angela jeszcze zmarszczek nie miała) znajdziesz tutaj: KLIK KLIK NUMBER EIGHT
Czwarte - zgodnie z filmikiem.

Zielona: 8kg do wszystkiego. Przy pierwszym ćwiczeniu pilnuj napięcia w drugiej ręce! Opuszczaj się wolno.

Pomarańczowa: 12kg na 7 rund drugiego ćwiczenia lub 16kg na 4 rundy.

Czerwona: 16kg na 5 rund. Jeżeli jesteś koksem (i nie masz 20kg) - spokojnie możesz wykonać 7 rund.

Enjoy!

Komentarze

  1. Rzuciłam makijaż, pomalowane paznokcie i farbowanie włosów aby mieć czas na czytanie, ćwiczenia oddechowe i medytację oraz kontakty międzyludzkie. Tak mi wyszło w priorytetach. Z miejsca usłyszałam "ale chyba trochę przesadzasz", "mi się wydaje, że kobieta bez makijażu jest taka jakaś zaniedbana", "zrób chociaż te włosy, żeby siwych nie było" itp. :) Nikt nie zauważy, że przeczytałam kilka podręczników i innych książek i jestem zadbana intelektualnie. Pewnie byłoby mi smutno, gdyby nie to, że nie jest. Gruba skóra, wrodzona skromność i poczucie własnej wartości może mają tu jakieś znaczenie :) Ciekawi mnie tylko dokąd zaprowadzi mnie wyprowadzka z świata solarżelowepazurkidepilacji. Niewykluczone, że skończę gruba w jaskini z obiadem z podagrycznika i pokrzywy. Na kolację będę stała na głowie, a na śniadanie zrobię powitania słońca. Mam nadzieję, że przynajmniej będę szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi się zrobiło czytając ten tekst, przykro bo w internecie widzę to o czym piszesz, ale kiedy wychodzę do świata realnego i przekraczam próg "mojej" sali gdzie 90% to kobiety (gdzie ci mężczyźni) to widzę zadbane, ale (też jest i taka wytapetowana) kobiety, które nie idą tam dla rozmiaru XS z zamiarem wycwiczenia lordozy, które mają określony cel. Jedne chcą być silne, inne chcą zapomnieć o domu i się zrelaksować a jeszcze inne idą naprawiać swoje problemy zdrowotne. Nigdy nie odczulo się na zajęciach Pogoni za idealnym ciałem. Są to kobiety młode, piękne, zadbane, mądre. To jest bardzo fajne. Normalne. Wyczuwam tam po prostu pewną dojrzałość życiową.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię poza treningiem zarzucić sukienkę, szpileczki i błysk oka. Nie zauważyłam, żeby przeszkadzało mi to w rozwoju intelektualnym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No popatrz! Czyli są przyczółki zdrowego rozsądku i szacunku do ciała! Trzeba rozpowszechniać! (a nie, zaraz będzie, że nachalna reklama, że przecież WSZĘDZIE tak jest, etc.)
    Myślę, że możesz pogratulować sobie dobrego środowiska sportowego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt nie piętnuje, ba! Wręcz ceni się u trenujących ciężarami kobiet, że pokazują swą kobiecość w pięknej oprawie. Problem pojawia się, gdy to w drugą stronę działa i piękna oprawa jest celem życiowym sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdyby nie to, że jesteś szczęśliwa, pewnie bym Cię hejtowała, Kocia Mamo. Taki już odruch kobiety, przepojonej potrzebą perfekcji fasady od maleńkości (rajtuzy, żeby wyglądać jak dziewczynka powinna - pierwsze uczucia nienawiści w dzieciństwie).

    OdpowiedzUsuń
  7. a wiesz, że dziesiejsze rajtuzki to nie te rajtuzki co kiedyś. trzymają się pupy, nie wiszą w kroku, nie gryzą i są miłe w dotyku. niektóre są nawet ładne albo/i w kotki. uważam, że rajtuzki z prl-u psuły dzieciństwo dzieciom w stopniu przynajmniej takim jak brak porządnych słodyczy w sklepie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak. Cieszę się, że trafiłam do takiego środowiska mimo tego, że na początku bardzo sceptycznie pochodziłam do sprawy. Dzięki temu czuje się zdrowa...

    OdpowiedzUsuń
  9. hej, w jednym z Twoich wczesniejszych postów przeczytałam ze kobieta na siłowni ćwicząc z wolnym ciężarem to niczym wydarzenie roku dla obecnych tam samców. true story sista. sprawdza się nie tylko w Polsce ;) Viva España, Viva kettlebell!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Teoria drabiny - prawda o kobietach.

Jeżeli zamierzasz strzelić focha po tej notce, strzel go już prewencyjnie. Zamierzam poświęcić tematowi ze trzy notki i prawdopodobnie stracić Twoją miłość bezpowrotnie. Pocieszę Cię, że facetom też się dostanie. Mam niezbywalną i nienaprawialną skazę charakteru polegającą na zamiłowaniu do upraszczania spraw. Teoria nie jest mojego autorstwa. Zanim podam Ci źródło mojego najnowszego natchnienia, pozwolę sobie wpierw ją rozpowszechnić. Bez pitolenia w bambus. Część pierwsza. Zapewne jako mężczyzna nie raz zastanawiałeś się na jakiej podstawie kobieta wybiera sobie partnera. Albo dosadniej - czemu tamten wciąż bzyka - a Ty nie. Przy pomocy kobiecej makulatury mogłeś dowiedzieć się o tym, że ważny jest uśmiech, dowcip, szczerość, opiekuńczość, czułość... i takie tam bajery. Próby rozgryzienia kobiecej psychiki spełzają na niczym. Darujmy sobie te głupoty. Poniżej masz prosty wykres według którego kobieta NAPRAWDĘ wybiera partnera. Bez wyzwisk proszę, frustracji i daleko idących niepoc