Przejdź do głównej zawartości

Filozofia kiedy masz małego. Kettla.

Przymierzałam się do tej notki od dłuższego czasu. Jednak są takie sprawy, o którym nam instruktorom, ciężko się mówi. Małe kettle i treningi per "dopożygania" są chyba na szczycie listy trenerskich Rozmów w Toku. Chciało by się podyskutować, a jednocześnie jakoś wstyd tak bez ciemnych okularów i sztucznego wąsa.

Przecież rozmiar ma znaczenie.. A im większy, tym większy podziw na sali.

Każdy słabeusz może dorobić filozofię do swoich małych kulek, koksującym i tak tylko brew podjedzie w górę. Baba może gadać, że technika się najbardziej liczy, jednak nie zmieni to faktu, że małe jest małe i podobno mało może.

Od pewnego jednak czasu przyglądam się swojemu obiektu doświadczalnemu oznakowanego słownie jako "Blondyna", co jest takim mało znanym dowcipem, jako że sama również grzeszę tym wyuzdanym kolorem włosów. Nieważne. No więc przyglądam się. Lewym okiem, prawym okiem, czasami nawet obiema gałkami tak najzupełniej bezczelnie. I co widzę? Widzę, że płeć nie ma znaczenia w rozwoju siły.

Innymi słowy, jeżeli Twoja technika szwankuje, to możesz myć zęby razem z kettlem i prowadzać go na spacerki wokół osiedla, ale progres będzie Ci ślimaczył. I jako że w tej rzeczywistości nie ma cheatów którymi możesz wspiąć się na wyższy poziom, pozostajesz standardowym graczem.

Frustracja przez brak widocznych wyników potrafi zarżnąć (mówiąc poetycko) cały trening.

Hola Hola, powiesz, jak to płeć nie ma znaczenia? Przecież facet ZAWSZE będzie silniejszy!

A owszem, nie kłócę się że mistrza świata pokona bardzo leniwego delfina w pływaniu. Chodzi mi o progres w czasie. Ale przecież mówić miałam o WIELKOŚCI i jej znaczeniu - więc skupmy się.

Jeżeli Twój kettel jest dla Ciebie już za lekki - oznacza to, że albo musisz rozbić świnkę skarbonkę wcześniej, albo musisz zacząć używać mózgu do treningu. Nie wiem co łatwiejsze.

Jeżeli już czujesz pracę własnych mięśni i potrafisz przypinać się na zawołanie - zacznij to wykorzystywać. Pavel napisał o tym książkę "Nagi Wojownik" i zapewne lepiej Ci to wytłumaczy (przecież ma obrazki!), więc jak będziesz czuła niedosyt po notce (ewentualnie nie ufasz niczemu co ma mniej niż 160cm wzrostu) - idź do Empiku na kozetkę.

Cały "dzyngs" w treningu z małym obciążeniem jest w tym, by oszukiwać swój mózg (coś w stylu jedzenia czekolady o północy - "pójdzie w cycki"). W końcu to mózg przetwarza dane płynące z oczu i decyduje o tym jak się przypiąć by podnieść psa który bardzo nie chce jechać do weterynarza, a jak się przypiąć by podnieść szklankę z wodą. Samym mięśniom jest to w sumie wsio ryba. Mają się spiąć? To się zepną. (mała dygresja - jak znajdziecie sposób na przekonanie swojego ciała do palenia tłuszczu na zawołanie - dajcie znać, nagroda Nobla czeka.)

Całe oszukiwanie więc polega na nabieraniu przekonania, że Twoje czarne, okrągłe maleństwo właśnie ostro nabrało żeliwa po boczkach. Musisz spiąć się jak do przesuwania pieca kaflowego i uważać na zęby. Pełen Matrix. Ale i też pełen wypas jeżeli chodzi o trening. Spróbuj.



Czas: 15 minut

Ćwiczenia:
1. Swing oburącz
2. Bottom_Up Clean
3. Przysiad na jednej nodze
4. Press

Twoja rozpiska:
Złap ciężar który masz, a który nie wyrywa się w panice z ręki.
Jeżeli jesteś początkująca i masz tylko siebie - wykonuj ćwiczenia z butelką wody, pamiętając by oszukiwać mózg co do ciężaru butelki.
Nie ściemniaj by tych swingach, a efekty będziesz odczuwała *kosmiczne*.
Pamiętaj, by przy przysiadach nie trzymać nóg za blisko siebie.

Zielona: swing - 8-10 powtórzeń, b_u clean - po 5 powtórzeń na rękę, przysiady - po 5 powtórzeń na nogę, press - po 5 wyciśnięć na rękę. Trzy serie!
Pomarańczowa: swing - 8-10 powtórzeń, b_u clean - po 7 powtórzeń na rękę, przysiady - po 7 powtórzeń na nogę, press - po 5 wyciśnięć na rękę. Cztery serie!
Czerwona: swing - 10 powtórzeń, b_u clean - po 10 powtórzeń na rękę, przysiady - po 10 powtórzeń na nogę, press - po 7 wyciśnięć na rękę. Do bólu.

Enjoy!

Komentarze

  1. Czyli brak siły u "blondyny" nie jest związany z tym że jest dziewczyną a z jej brakiem techniki? Skoro trenuje u Ciebie to zamiast obserwowania zwróć jej na to uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka kupiona. Trzeba było jakiś referal link wrzucić do posta :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. no z nieba mi spadlas z tym treningiem :) malwina

    OdpowiedzUsuń
  4. KULA W PŁOT MÓJ DROGI, KULA W PŁOT ;) i to jeszcze sąsiada.

    Nie pisałam o braku siły Blondyny - pisałam o pewnym zastopowaniu. I nie, Blondyna nie trenuje u mnie, dlatego jest obiektem doświadczalnym - jako jedyna (prócz mnie) trenuje z mężczyznami już rok. Gdybym nią kierowała to nie byłby eksperyment, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny choć niepozorny trening! Zrobiłam 10 serii, warto było do bólu ćwiczyć:) dzięki wielkie! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę