Przejdź do głównej zawartości

Wznosy nóg w zwisie.

Wbrew poważnym zarzutom natury "jesteś podróbą Chodakowskiej", muszę zaprzeczyć jakobym była chociażby trenerem personalnym. Zaznaczę przy tym stanowczo, iż szanuję ten zawód (chirurga plastycznego dla ubogich), lecz jest on mi zupełnie nie po drodze. Nie jestem kaczką, chociaż chodzę jak kaczka i kwaczę jak kaczka, i w sumie nawet w ciemnym świetle można mnie uznać za podobną do kaczki. TRENEREM PERSONALNYM NIE JESTEM I NIE BĘDĘ. Czymże więc jestem, oprócz tego że wredną małą szowinistyczną kurą? Tak, laski są głupie. Czasami są tak bardzo głupie, że aż można je pomylić z facetami. ..wróć...!

Pamiętam jak trzy lata temu zmuszono mnie do prowadzenia grupy kobiecej z gatunku samoobrony. Wyobraź to sobie. Banda przestraszonych histeryczek bez żadnej kondycji, nie mówiąc już o formie, z poziomem motoryki ciała pozwalającej nie zabić się na schodach ruchomych. Czekająca aż je nauczę się bronić. Najlepiej werbalnie. Bez robienia sobie wstydu w miejscu publicznym. I ja - osoba, która od dziecka uważała, że książki są ciekawsze od ludzi.

Zakochałam się w tej robocie z miejsca.

Dostałam łomot na treningach Krav Maga wystarczającą ilość razy, by rozumieć, że jestem na przegranej pozycji w przypadku napaści - i dlatego nikt się nie spodziewa, że może być inaczej. Nikt nie posądza cię o jakieś umiejętności, nikt nie oczekuje nic po tobie prócz krzyku rozpaczy i łez poniżenia. Dlatego, gdy na treningu uzyskuję od kobiet agresję i protest przed takim stanem rzeczy - to jak nielegalny doping. Zmieniam rzeczywistość. Widzę sens w zadawaniu się z drugim, obcym człowiekiem.

Treningi z wolnymi ciężarami niosą tą samą przyjemność, co nauczanie technik samoobrony - you feel like a boss. Nie uczę jak podskakiwać w rytm muzyki i "szukać pozytywnej energii w sobie", tylko jak robić krzywdę. Komuś. Serduszko ty moje.

Nieporozumienie.

Mnie nie jara czy Ty schudniesz 2 kilo. Nie przejmuję się Twoimi boczkami lub oponką. Nie leży mi na sercu wielkość Twojego tyłka. Mam to absolutnie gdzieś, że chciałabyś mieć mniejsze uda, ładniejsze łydki czy jeden podbródek, ale dla Twojej miłości własnej jestem w stanie utrzymać poker face. To wszystko produkt uboczny. Dbam o to, byś była silniejsza i by Cię nie bolało. Byś była sprawniejsza, zwinniejsza i czerpała radość z własnych możliwości. Byś radziła sobie w życiu nie za pomocą zgrabnych czterech liter, a siłą charakteru, którą wykuwasz razem z siłą własnych mięśni.



Instruktorzy kettlebell, a przynajmniej Ci nie odwalający formy zajęć tanecznych, to nie odmiana instruktorów fitnessu. Deal with it.

Moje dziewczątka nie machają kettlami, a (i tu cytuję) "napierdalają żelastwem". Nie potrzebują miliona postów dziennie pt."dzisiaj zrobimy słitaśny trening na nóżki!" czy "kto pali ze mną dzisiaj brzuszek?", bo wiedzą po co idą na zajęcia. Od zazdrości jeszcze nikt formy nie zrobił, dlatego nie spamuje obrazkami modelek wszystkich dostępnych kanałów. Nie ma we mnie potrzeby mówienia do klientów obcym językiem AWFu, dlatego niektóre nazwy ćwiczeń są wręcz "anty-profesjonalne". Męczy mnie, jak znajomi przeklejają po raz setny artykuł o tym samym, chwalą się każdym zrobionym treningiem i ogólnie dręczą innych swoją aktywnością fizyczną. Tylko proszę, nie obrażajcie się na mnie, bo nie mam siły udawać, że mi zależy. Całuski i takie tam. PowerWorkout to system dojścia do treningu z wolnymi ciężarami, a nie program zmniejszenia rozmiaru spodni. Ja tego całego "ćwicz by schudnąć" nie za bardzo kumam. Dlatego materiał na trenera personalnego - ze mnie żaden. Nie ta psycha.

Za to na sadystę - mam predyspozycje wrodzone.



I dzięki wszystkim bogom i bożkom, trafiłam na swoich!

Komentarze

  1. Ja odkryłam Ciebie wczoraj na youtube.
    Obejrzałam WSZYSTKO !
    Dla mnie możesz byc kopią Ewy Chodakowskiej czy nawet Bodyrock co inni Ci zarzucają, a ja i tak będę czytać bloga i ogladac Twoje filmiki !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. moja samoadoracja rośnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiaszczy trening :) Zapowiadający też niczego sobie:) do wieczora!

    OdpowiedzUsuń
  4. dopiero wtorek a ja już usycham z tęsknoty!
    i kurwde przez Was, przez Ciebie! nie wiem gdzie się teraz przeprowadzić, biorąc pod uwagę tylko aspekt treningowy ;) reszta mnie nie interesuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. jest dobrze, bez stresu !:) - nie jestes Chodakowska ani Mel B. i chwala ci za to :)tak jak jest - jest dobrze. na szczescie nie wszyscy potrzebuja trenera personalnego :))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Również niedawno odkryłam Cię na jutjubie, pokazałam Chłopu, wspólnie poczyniliśmy trening na nóżki, używając przy tym słów powszechnie uznawanych za wulgarne. Dzisiaj nie wiem czy mogę ten wyczyn powtórzyć, bom świeżo po spowiedzi ;-) W każdym razie chciałam Ci podziękować za te treningi i za fakt, że jakoś bardziej się czuję zmotywowana tekstem "jak nie ruszysz dupy to Twoja dupa będzie nieruszona" niż mądrymi sentencjami na obrazkach brzuchów zrobionych w photoshopie. Dzięki! ;-) P.S. Wcale nie myślę, że jesteś głupią krową, ale sama wiesz, gdy się utrzymuje 50 sekund pozycji przy ścianie to różne określenia przychodzą do głowy... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. cieszę się,że trafiłam tutaj i zamierzam ćwiczyć treningi póki co bez ketlla, aczkolwiek zastanawiam się czy nie zamienić go na ten czas moją 4kg hantlą...

    OdpowiedzUsuń
  8. myślę że możesz zastąpić hantlą kettla we wszelkich ćwiczeniach, gdzie ten ciężar jest "martwy" - w sensie, nie używany balistycznie. 4kg to bardzo mało, skup się na ćwiczeniach kalinistycznych - tych z obciążeniem własnego ciała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę