Przejdź do głównej zawartości

Każda kobieta może być świetna w łóżku.

Niezależnie od wieku, wymiarów i przekonań. Każda kobieta może nauczyć się, jak spać po mistrzowsku. I zanim się żachniesz, że przecież tego uczyć się nie trzeba - pohamuj raciczki.

Wiele z kobiet nie śpi prawidłowo. Studia, clubbing, dzieci, dom, praca - you name it. Są wymęczone przed położeniem się do łóżka, są wymęczone po wstaniu. Zawsze potrafią wytłumaczyć przed sobą, czemu rezygnacja ze snu jest ok. Zawsze obiecują sobie, że jeszcze zdążą się wyspać.

I prawdopodobnie nie wiedzą, że brak snu podnosi we krwi stężenie cząsteczek odpowiedzialnych za podnoszenie poziomu apetytu.

Większość zestresowanych pań urzędniczek podgryzających właśnie pączusia do kawusi* powinna sobie przeliczyć średnią liczbę godzin PRAWDZIWEGO snu. Szczególnie, jeżeli rano usprawiedliwione "zdrowotnym aspektem porządnego śniadania" wchłaniają porcję dla górnika pracującego na 3 etaty. *to akurat o mnie i tak, jest to babeczka z Lidla SamoZło.

Zawsze fascynowało mnie, jak można spać po 4-5 godzin na dobę. Owszem, cenię sobie swoje życie ale trochę żal mi by było moich walk z hitlerowskim okupantem w świecie alternatywnym, polowań na smoki, zabójstw na zlecenia, pilotowania statków kosmicznych czy bycia gwiazdą rocka. Wiem ile godzin snu jest dla mnie idealne, bym nie pchała się do lodówki zbyt często. I bym nie musiała nakładać szpachlą tapety pod oczy, w obawie że mnie jakiś fan Walking Dead na ulicy ustrzeli.

I może dlatego, że dla mnie sen to minimum 8 godzin - nigdy nie miałam większych problemów z tzw. oponką. Natomiast moja zarywająca wszystkie nocki matula - owszem. I od kiedy nakazałam jej poświęcać więcej czasu na sen - nie uwierzycie - schudła. Przekonało ją to bardziej, niż cytowane przeze mnie badania nad kortyzolem i "opuchlizną brzuszną".

Powiedzmy sobie szczerze - lejesz na to i polewasz, jacy naukowcy co tam wymyślili. Liczą się efekty, a najlepiej - Twoje efekty. Jeżeli więc mogłabyś zejść z obwodu własnej planety i zmniejszyć satelity w formie spodni TYLKO ZA POMOCĄ 2 GODZIN WIĘCEJ SNU, to chyba się opłaca, co?

Nie mówię, że działa zawsze i w 100%. Wiem, że nie jest to łatwe. Wiem, że trzeba być niedzieciatym studentem resocjalizacji o nazwisku najlepiej Kulczyk, by móc sobie zarządzić jebiemnietoizm w postaci "od dzisiaj śpię więcej". Jednak nie spróbowanie i mówienie "na mnie to nie podziała" - jest Twoim wyborem. Podobnież jak kupowanie odchudzającej kawy. (Seriously, WTF?)

Nie ma jednak lepszego "podkładu" pod sen niż zmęczenie FIZYCZNE. Jest milion treningów, które możesz zrobić na trzy godziny przez ogólnie pojętym rozbiorem - czyli zajęciem łazienki na kolejną godzinę przed pójściem do łóżka. Czemu trzy? Bo najczęściej kop adrenaliny pobudzi Cię, zamiast uśpić.

Natomiast najgorsze co może rozwalić Ci sen, to zmęczenie psychiczne. Możesz łatwo pomylić je z fizycznym, jeżeli miałaś ciężki dzień w pracy. Masz wrażenie, że ciało jest ciężkie i ospałe, plecy/kark/nogi bolą, zniechęcenie przytłacza i kanapa wygląda jak Bastion Przeciwko Złu. Wtedy właśnie najbardziej powinnaś poćwiczyć. I nie mówię tu o próbach pokonania życiowych rekordów. Jak dla mnie - możesz iść sobie nawet pobiegać. Dziwny to sposób, wręcz wyglądający odrażająco, ale..

Jak bardzo by Ci się nie chciało - zaufaj mi, poćwicz.

Jeżeli zaś jest na odwrót - jesteś zbyt zmęczona by zasnąć, milion myśli rozsadza Ci głowę i jakiś głos nie chce się zamknąć, wtedy możesz sięgnąć po (reklama nie sponsorowana) suplement o nazwie GABA. Jest to czysty kwas gamma-aminomasłowy, żadne sterydy czy ogłupiacze. Ogólnie wspomaga Twoją regenerację i wycisza, bez wrażenia wpadnięcia w stan śpiączki z której ciężko się wybudzić. Nie wiem jak działa - ale działa. I drogi nie jest.



Aha. I najważniejsze. Barometr jest dzisiaj neutralny, więc nie zwalaj na ciśnienie, że Ci się nie chce. Włącz Micka Jaggera. Rusz dupę. Będzie Ci lepiej, skoro już gorzej być nie może. Może Ci być również, zupełnie przypadkiem, naprawdę zajebiście.



|||||| Pytanie do publiczności: jaki trening chcielibyście zobaczyć? Jakiego Wam brakuje?

Komentarze

  1. dupa sraka. obojętnie ile śpie, dalej mam wampa na brzuchu a proces odchudzania trwa wieki.
    aczkolwiek po wieczornym treningu spania nie mam więc może powinnam poczytać więcej o tym specyfiku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszka, może odstaw mączne produkty i nabiał. : ))))

    OdpowiedzUsuń
  3. ~odciskacz palców26 czerwca 2013 15:45

    paradoksalnie teraz jak mam wakacje śpię mniej* i rzeczywiście brzuch mi zaczyna zalewać fat, aczkolwiek zapobiegawczo ucięłam trochę na węglach i podbiłam zdrowym tłuszczem. poobserwuje czy to coś da ;)

    *spanie mniej to u mnie nadal nie mniej niż 8h, pod tym względem organizm nie daje kredytu zaufania

    OdpowiedzUsuń
  4. w imieniu publiczności proszę o ćwiczenia na te takie kostki, wiesz, na ramionach :). wiem wiem, pewnie są gdzieś na blogu ale ja bym chciała konkretne i zdefiniowane.

    KR

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja bym chciała powtórkę z tego wznoszenia kettla, jak się podpiera na łokciu i stopach... tak bokiem. Pisałam kiedyś (dawno temu), że nie umiem tego zrobić. No, i... dalej mi się wychodzi- jeśli uniosę ketla, to albo lecę na plecy, albo na pysk. :(
    Ratuj! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zwykle notka napisana w momencie kiedy bylam w Polsce na 4 dni a z tego spalam w sumie 16 godzin !

    i ps. sa programy na telefon ktore przeliczaja ilosc wystarczajacego snu , testowalam i dziala ;)

    i ps. ja prosze specjalany odcinek najlepiej prosto z sali treningowej !
    Tęsknie za laskami !
    i chce Cię zobaczyć bosko i bez rekawiczek ! :D

    Pozdrawiam serdecznie z mokrego Hanoveru ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Giga! Byłaś w Polsce i nie wpadłaś na trening pomarudzić?:P pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  8. sorki ale powiem tak jak sie trenuje takie sie ma efekty bez wzgledu na diete

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy artykuł! Czy mogłabyś podesłać jakiś link do artykułów o braku snu a problemami z tarczyca? od ponad roku jestem mamą i co się z tym wiąże chodzę wiecznie niedospana a od jakiegoś czasu muszę brać tabletki na tarczyce bo mam za wysokie tsh. Karmię jeszcze synka i norma jest dla mnie przez to też niższa. chciałabym więcej spać, ale... Nie mam kiedy :-(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę