Ostatnio Zuza ze Safe-Sport ciachnęła interesujący kawałek lektury na temat brzuszków, który możecie przeczytać o właśnie tutaj sobie kliknij. Powiedzmy sobie jednak szczerze, większość ludzi boi się zbyt mądrze brzmiących tekstów, przekładając nad to małe kawałki opakowane w przyswajalne formy rysunkowe. Fajnie jak tam jeszcze jakaś prosta obietnica się zawrze, niezbyt długie słowa i odtłuszczony kawałek cielęcinki* zgodnie z zasadą "ta krowa ma lepszy brzuch ode mnie".
Jako iż ostatnio ciągle słucham utyskiwań jednej z moich bardziej zakręconych kurek, ja również poruszę temat brzucha. Prosto i w obrazkach.
NIE RÓB challenge'u z gatunku "lepszy brzuch w 30 dni", który bazuje na samych brzuszkach.
Jeżeli nie masz poziomu tłuszczu w granicach 14%~16% (u mężczyzn 12%~14%) NIC NIE ZOBACZYSZ. Czemu? Usiądź i pomyśl. Bez paniki, pomogę.
Jeżeli masz popularnie zwaną "oponkę" lub mniej popularnie zwany "obleśny zwał tłuszczu", to musisz się pozbyć tkanki tłuszczowej. Robienie w tym celu z dnia na dzień wzrastającej liczby powtórzeń "brzuszków" jest tak głupim pomysłem, że wykracza poza ramy ustawy o dozwolonym poziomie zidiocenia wśród młodzieży i dorosłych. Czemu nikt o tym nie mówi?
Czemu nikt nie wyjaśni, że jeżeli są wykonywane źle to zamiast mięśni brzucha zaczniesz uskarżać się na ból pleców? To sekret treningowy, że robienie najpopularniejszych brzuszków dowala właściwie wyłącznie mięśniom zginaczy bioder? I że przez ich silne spięcie lub przerost - będziemy szukać sobie maści przeciwbólowych i plastrów na "korzonki"?
Jeżeli już cierpisz na bóle pleców "znikąd", spróbój porozciągać mięsień z obrazka poniżej. Podziękować możesz mi w komentarzach.
(jeżeli jesteś początkująca, nie podnoś nogi na kolanie - połóż ją całą, luźną na ziemi. Pamiętaj, ze bez zawinięcia tyłka pod siebie - "bojący się pies" - nie odczujesz rozciągania w biodrze.)
Poprawne technicznie brzuszki (nieważne czy pełne, czy spiny, czy tylko figury statyczne) są mega trudne dla bardzo dużej liczby osób. Czemu? Bo natura tak zaplanowała, że podświadomie obciążamy zawsze najsilniejszy mięsień. Jeżeli więc da się oszukać na brzuszkach, angażując mięśnie barków i pośladków - to będziesz to robić, a Twoje plecy będą tworzyły interesujący tunel dla chomiczków ninja*. *to te, których nie widać i nie słychać
Dobra dobra, co jeśli jesteś już szczupła (lub pozornie szczupła, vel "skinny fat") a jedyne co ci w sposób ewidentny odstaje z przodu, to nie cycki a brzuch własnie? Nie siedź i nie płacz, ale i też daruj sobie zaiwanianie na dywanie do magicznej liczby 100*. chyba, że to pompki
Stań do lustra bokiem i popatrz jak wygląda Twój kręgosłup. Bardzo prawdopodobne, że już masz problem ze ściągniętym mięśniem psoas. Czasem nawet taki kaczy kuperek lekarze załatwią machnięciem ręki, orzekając hiperlordozę i zalecą basen* osobny temat rzeka, z dużą liczbą "jajebie" i innych słów po francusku.
W takim wypadku, wyzwanie - kto wytrzyma jak najwięcej brzuszków - to pewne kalectwo. A jeżeli to za mała przestroga, to czytaj tą: BĘDZIESZ MIEĆ JESZCZE WIĘKSZY BRZUCH. Co zatem? Jak żyć? Normalnie. Postaw na ruch. Postaw na angażowanie jak największej ilości mięśni w jednym ruchu (siłownia odpada). Postaw na rozciąganie zginaczy biodrowych.
Jak się najskuteczniej i najszybciej pali tkankę tłuszczową? Przez mięśnie. Nie te napompowane, lecz te których niekoniecznie widać na pierwszy rzut oka. Jeżeli chcesz by maszyna spalała, to najpierw musisz ją rozkręcić - robienie brzuszków to tak minimalny wysiłek dla mięśni, że organizm nie zwraca na nią uwagi - inaczej od samego wstawania z krzesła były by sześciopaki.
Nie będę poruszała sprawy odżywiania się, bo jak już wspomniałam, brzydzę się dietą i ślimakami. Brzuch mam płaski nie "z młodości", nie "z natury" ale i nie "dzięki diecie". Wszystko co moje ciało ma i umie, zawdzięczam kettlom. Geny młodości po mamusi. Rozciąganie zginaczy biodrowych natomiast napadło na mnie przy okazji szpagatów. A o tym, już niedługo.
(a teraz idę czytać o depresji Justyny)
Jako iż ostatnio ciągle słucham utyskiwań jednej z moich bardziej zakręconych kurek, ja również poruszę temat brzucha. Prosto i w obrazkach.
NIE RÓB challenge'u z gatunku "lepszy brzuch w 30 dni", który bazuje na samych brzuszkach.
Jeżeli nie masz poziomu tłuszczu w granicach 14%~16% (u mężczyzn 12%~14%) NIC NIE ZOBACZYSZ. Czemu? Usiądź i pomyśl. Bez paniki, pomogę.
Jeżeli masz popularnie zwaną "oponkę" lub mniej popularnie zwany "obleśny zwał tłuszczu", to musisz się pozbyć tkanki tłuszczowej. Robienie w tym celu z dnia na dzień wzrastającej liczby powtórzeń "brzuszków" jest tak głupim pomysłem, że wykracza poza ramy ustawy o dozwolonym poziomie zidiocenia wśród młodzieży i dorosłych. Czemu nikt o tym nie mówi?
Czemu nikt nie wyjaśni, że jeżeli są wykonywane źle to zamiast mięśni brzucha zaczniesz uskarżać się na ból pleców? To sekret treningowy, że robienie najpopularniejszych brzuszków dowala właściwie wyłącznie mięśniom zginaczy bioder? I że przez ich silne spięcie lub przerost - będziemy szukać sobie maści przeciwbólowych i plastrów na "korzonki"?
Jeżeli już cierpisz na bóle pleców "znikąd", spróbój porozciągać mięsień z obrazka poniżej. Podziękować możesz mi w komentarzach.
(jeżeli jesteś początkująca, nie podnoś nogi na kolanie - połóż ją całą, luźną na ziemi. Pamiętaj, ze bez zawinięcia tyłka pod siebie - "bojący się pies" - nie odczujesz rozciągania w biodrze.)
Poprawne technicznie brzuszki (nieważne czy pełne, czy spiny, czy tylko figury statyczne) są mega trudne dla bardzo dużej liczby osób. Czemu? Bo natura tak zaplanowała, że podświadomie obciążamy zawsze najsilniejszy mięsień. Jeżeli więc da się oszukać na brzuszkach, angażując mięśnie barków i pośladków - to będziesz to robić, a Twoje plecy będą tworzyły interesujący tunel dla chomiczków ninja*. *to te, których nie widać i nie słychać
Dobra dobra, co jeśli jesteś już szczupła (lub pozornie szczupła, vel "skinny fat") a jedyne co ci w sposób ewidentny odstaje z przodu, to nie cycki a brzuch własnie? Nie siedź i nie płacz, ale i też daruj sobie zaiwanianie na dywanie do magicznej liczby 100*. chyba, że to pompki
Stań do lustra bokiem i popatrz jak wygląda Twój kręgosłup. Bardzo prawdopodobne, że już masz problem ze ściągniętym mięśniem psoas. Czasem nawet taki kaczy kuperek lekarze załatwią machnięciem ręki, orzekając hiperlordozę i zalecą basen* osobny temat rzeka, z dużą liczbą "jajebie" i innych słów po francusku.
W takim wypadku, wyzwanie - kto wytrzyma jak najwięcej brzuszków - to pewne kalectwo. A jeżeli to za mała przestroga, to czytaj tą: BĘDZIESZ MIEĆ JESZCZE WIĘKSZY BRZUCH. Co zatem? Jak żyć? Normalnie. Postaw na ruch. Postaw na angażowanie jak największej ilości mięśni w jednym ruchu (siłownia odpada). Postaw na rozciąganie zginaczy biodrowych.
Jak się najskuteczniej i najszybciej pali tkankę tłuszczową? Przez mięśnie. Nie te napompowane, lecz te których niekoniecznie widać na pierwszy rzut oka. Jeżeli chcesz by maszyna spalała, to najpierw musisz ją rozkręcić - robienie brzuszków to tak minimalny wysiłek dla mięśni, że organizm nie zwraca na nią uwagi - inaczej od samego wstawania z krzesła były by sześciopaki.
Nie będę poruszała sprawy odżywiania się, bo jak już wspomniałam, brzydzę się dietą i ślimakami. Brzuch mam płaski nie "z młodości", nie "z natury" ale i nie "dzięki diecie". Wszystko co moje ciało ma i umie, zawdzięczam kettlom. Geny młodości po mamusi. Rozciąganie zginaczy biodrowych natomiast napadło na mnie przy okazji szpagatów. A o tym, już niedługo.
(a teraz idę czytać o depresji Justyny)
Wszystko pięknie.
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego nadużywasz tego obrzydliwego wyrazu "czemu"?
To chyba nawet nie po polskiemu ;)
@ogorek, czemu nie?
OdpowiedzUsuńMożesz kiedyś poświecić wiecej na temat lordozy lędzwiowej? i coś na korzonki:-)
OdpowiedzUsuńMięsnie brzucha to krotkie mięśnie i nie potrzebuja długiego ruchu ,więc logicznie rzecz biorąc ćwiczenia na brzuch poprawnie wykonywane nie obciążą nam pleców.Wiadomo aeroby...lecz kluczem jest dieta i deficyt kaloryczny,co pokazują przykłady wielu sportowców dyscyplin wytrzymalościowych.Bez odpowiedniej diety przy niesamowitej intensywności treningów wciąż maja "oponę".Odwołując sie do kettli przykładem może być absolutny król Ivan Denisov(ręczę głową ,że jego treningi są intensywniejsze niz autorki artykułu,choć kettlami ćwiczy on tylko 3 razy w tygodniu po 12 minut(mówię tu o "workout" nie o "training")Osoba poczatkujaca musi ćwiczyć technike o wiele częsciej niż 3 razy w tygodniu po 12 minut i na mniejszych ciężarach(mięśnie to nie problem,stawy dadzą radę,powięzi też ale przygotowanie układu nerwowego zajmuje lata.Kettle nie są dla każdego.Jedyną słuszną droga przy ćwiczeniach typu snatch,jerk,push press,long cycle jest technika ,którą proponuje "Girevoy Sport".Ekonomia ruchu bazująca na anatomii wykorzystująca do bólu energię odważnika i minimalizująca niesamowite przeciążenia do jakich dochodzi przy wyżej wymienionych ćwiczeniach.Pokaz w wykonaniu samego mistrza: https://www.youtube.com/watch?v=w2m6a-pSdxM .Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSpoko art.
OdpowiedzUsuńOdnośnie kaczego kuperka, którego dumną posiadaczką jestem od dziecka - ćwiczenia działają (w skrócie - nie brzuszki)i z megahiperlordozy mam tylko hiperlordozę i literkę S od boku :)
obserwuję też czasem odwrotny problem (szczególnie u osób ćwiczących jogę) - likwidacja lordozy lędźwiowej poprzez nagminne prostowanie tego odcinka, podwijanie ogonka :)
Jak się już obrzydliwie czepiamy polskiego, to tajemniczy mięsień "psoas" (przez anglojęzycznych zwany czasem słusznie: "sore-ass") po polsku nazywa się "biodrowo-lędźwiowy" - i wszystko jasne ;-) A jeśli chemy mu ulżyć i go rozciagnąć, to osobiście polecam jogę - asanę gołębia (kapotasana)np. od wariantu najprostszego, po pełne wygięcie, albo suptavirasana (uwaga osoby z przykurczonymi mięśniami czworogowymi uda - boli, jak cholera ;-)
OdpowiedzUsuńUbolewam nad tym, iż dzieci/młodzież/studenty są fikołkowane/pomkowane a także brzuszkowane na wuefach w ilościach hurtowych i już od wczesnych lat młodości ludzie są upośledzani sportowo. A potem sportu nie lubią, bo szkodzi. Bo wuefiści są tacy jak z koziej dupy trąba...
OdpowiedzUsuń"jedyną słuszną drogą" - wow. Wiesz, że to blog o HardStyle, nie?
OdpowiedzUsuńNa spalanie tylko ABS i Cardio, brzuszki to raczej fit test w połączaniu z pompkami, plankiem, przysiadem itd. Brzuszki to tylko dodatek, ale bidny, bo są lepsze ćwiczenia i skuteczniejsze w spalaniu oponki ;) Pozdrawiam, Fizjoterapeuta Fitness
OdpowiedzUsuńto cóż w takim razie poradzić z tym ''kaczym kuperkiem''? nic nie da się zrobić i trzeba żyć z brzuchem jak w 2 msc ciąży?:(
OdpowiedzUsuńJedyne co mi trzyma brzuch jako tako w ryzach to skakanka + kettle z naciskiem na skakanka. Choć i tak nie jest on idealnie płaski, bo miewam napady objadania się (tu akurat psycha kuleje), to przynajmniej jest twardy :P
OdpowiedzUsuńrozciągam się właśnie w ten sposób, jaki pokazałaś, ale przyłożę się do tego sumienniej.
jestem zwolennikiem teorii, że w ciele wiele można naprawić odpowiednim ruchem. Poszukaj dobrego fizjoterapeuty, rozciągaj mięsień biodrowo-lędźwiowy, rozruszaj zginacze biodrowe dobrym swingiem.
OdpowiedzUsuńBrzuszki to chyba najbardziej przereklamowane ćwiczenie ever. Pamiętam, jakim zaskoczeniem i sprowadzeniem do parteru były dla mnie pierwsze toes to bar na crossFicie. Sto brzuszków pod rząd nie sprawiało mi żadnego problemu a jedno podniesienie stóp do drążka było poza zasięgiem, ledwie kolana ponad biodra podnosiłem... To mi pokazało dobitnie, że szkoda czasu na brzuszki, bo to sztuka dla sztuki.
OdpowiedzUsuńFy fan! Masz jakieś problemy z jasnym wyrażaniem się po polsku? Det går inte att förstå din jävla skitsnack! Fattar du? Jak piszesz po polsku, to się tego trzymaj! Tak trudno???
OdpowiedzUsuńzaczelam cwiczyc brzuszki od 2 tygodni nie dam rady chodzic. Sadzilam ze nerki, pozniej korzonki, ale nic z tych rzeczy. Bol z lewej strony jest nie do zniesienia. Po tym co tu przeczytalam juz tych brzeuszkow jednak robic wiecej nie bede.
OdpowiedzUsuńNa mój brzuch jakoś magicznie działają, ale pod warunkiem, że zaczynam je wykonywać dopiero po 30-40 min. solidnego treningu cardio. Mam 35 lat, dwójkę dzieci i kaloryfer jak ta lala. 2 x w tyg ćwiczę po 2 godziny, w tym pół godziny brzuchów.
OdpowiedzUsuńBTW, skoro te mięśnie nie pracują/słabo pracują, to skąd w nich zakwasy? Teraz już nie miewam, ale po dłuższych przerwach w treningu (ciąże!!) bywały bolesne.
jaki jest Twój bodyfat?
OdpowiedzUsuńBrzuszki brzuszkom nierówne - na zajęciach wprowadziłam na zimę brzuszki w stylu gimnastycznym, w metodzie Pawła Wierzchonia - i wszystkie dziewczyny, które dawały radę systemowi mają bardzo widoczne efekty.
Problem tkwi nie w tym, że brzuszki nie działają na mięśnie brzucha - ale w tym, że większość ludzi wykonuje je źle, odciążając mięśnie brzucha, a przeciążając mięśnie pleców.
znowu to zrobiłeś. kradzieju.
OdpowiedzUsuńCo ja takiego ukradłem?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, waga łazienkowa pokazuje 19%, ale one ogólnie są do kitu (58 kg, 170 cm wzrostu, dość mocno zaznaczone mięśnie). Myślę, że brzuszki wykonuję prawidłowo. Kiedyś robiliśmy z mężem A6W, jego bolały plecy, a mnie nie :-)
OdpowiedzUsuńnajcenniejsze co jest w życiu.
OdpowiedzUsuńOoo, wypraszam sobie.
OdpowiedzUsuńNie kradnę zimnego piwa.
Podrzucisz jakiś konkret o tych brzuszkach gimnastycznych?
OdpowiedzUsuńPrzy treningu siłowym w ogóle nie skupiam się na ćwiczeniu mięśni brzucha. Wystarczy martwy ciąg, przysiady ze sztangą, ogólnie ćwiczenia siłowe robione na stojąco, dieta i u mnie działa to niesamowicie :) brzuch "robi się sam" :)
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z ~Dora - cholera mnie bierze jak widzę co się dzieje na tych wf-ach. Sama to przeżyłam: katowanie dzieciaków NIEPOPRAWNYM robieniem brzuszków, pompek i podciąganiem się na drążku. To są jacyś idioci a nie wf-iści... Co to ma być: "zrób 100 brzuszków to dostaniesz piątkę".
Dla przykładu podam co musiała zrobić ostatnio moja 13-letnia siostra (1 kl. gim.) Pani kazała podciągnąć się na drążku i wytrzymać tak 2 minuty. Powyżej minuty trzydzieści już można było dostać piątkę. JA SAMA bym tyle nie wytrzymała, a ćwiczę od 2 lat dzień w dzień. "Na szczęście" MĄDRA pani pozwalała się wspomóc podczas wiszenia. Czym? Szyją. Więc wszystkie dziewczyny wisząc, opierały brodę na drążku i w zasadzie wisiały przenosząc cały swój ciężar na odcinek szyjny. Czyli wisiały opierając się głównie głową... Siostra mówiła że wytrzymała tylko minutę, bo pod koniec drążek zaczął jej się wbijać w krtań, nie mogła oddychać i zaczęła się dusić. Ale dała radę, dzięki zachęcaniu pani wuefistki mówiącej "wytrzymaj, wytrzymaj jeszcze chwilę, jeszcze tylko kilka sekund". Mam ochotę pójść tam i wykrzyczeć co z niej za kretynka. Jeśli moja siostra będzie miała problemy z kręgosłupem to będzie to zasługa pani od wf-u.
O_O
OdpowiedzUsuńpoint taken!
OdpowiedzUsuńEch... Moja córka pokazała mi przysiady, których się nauczyła w szkole... Żona kolegi (wuefistka) zabrała się za trening z kettlem... Jej mąż wuefista też próbował... Inny geniusz dydaktyki z mądrą miną tłumaczył młodzieży co to jest trening obwodowy (są to cykle 2-3 miesięcy ćwiczenia określonych partii mięśniowych jakbyście nie wiedzieli) Na szkolnej siłowni, na której ćwiczyłem zabroniono uczniom wykonywania martwego ciągu i przysiadów (żeby chronić młode kręgosłupy - potem pogonili również mnie z kettlami, bo takie morderczo niebezpieczne są i nie ma na nie atestu. Na atlas i łamaną sztangę od chińskich dzieci są atesty)... Niestety byłem naocznym świadkiem takich i podobnych zdarzeń. I pewnie będę. Idę pobiegać.
OdpowiedzUsuńSatysfakcję też mam! Moja córa po trzech tygodniach swingów zaczęła rzucać piłką lekarską najdalej z dziewczyn :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję zatem w komentarzu :) Od miesiąca rozciągam ten nieszczęsny mięsień niemal codziennie. oby były efekty.
OdpowiedzUsuńA słyszałaś / eś taki zwrot komy? czemu? na języku polskim?
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=bwljsCs1agM
OdpowiedzUsuńWarto wejść sobie na stronę https://fitrepublic.pl/10-najlepszych-cwiczen-na-miesnie-skosne-brzucha-czyli-skosy/ i sprawdzić, jakie są najlepsze ćwiczenia na brzuch, ale na Twoje propozycje również chętnie zerknę, bo właśnie zbieram ćwiczenia idealne dla mnie. Mam nadzieję, że znajdę odpowiednie wskazówki.
OdpowiedzUsuńPlanując urlop nad wodą koniecznie zabierzcie ze sobą worek wodoodporny. To według mnie rzecz niezbędna tak samo jak kamizelki ratunkowe oraz wodoodporne etui na telefon. My już powoli rozglądamy się za miejsce na wakacje 2022.
OdpowiedzUsuń