Silna niekoniecznie oznacza męska. Trenująca z ciężarami niekoniecznie oznacza "chłopaczara". Dbanie o rozwój mięśni to niekoniecznie kulturystyka.
Wolne ciężary, podobnie jak reszta sportów, nie są dla wszystkich. Nie przekonuj na siłę swojej koleżanki, która boi się, że od nich urośnie. Sekretem sukcesu frekwencji kobiet na zajęciach z kettlebell nie jest namolne nagabywanie, nacisk czy presja.
Kiedy ubieram się "po cywilnemu", czyli tak zwyczajnie - wcale nie widać czy trenuję. Mam zwyczajną sylwetkę rozmiaru 36/38. Może sweterki i kamizelki bardziej opinają mi się na ramionach - ale hej, szyją te rękawy coraz węższe, przysięgam. Czy wkurza mnie to, że nikt na pierwszy rzut oka nie zgadłby, ile czasu poświęcam na trening? Nie. Wkurza mnie, że nie mogę kupić spodni na siebie, które w udach są za ciasne, a w pasie za szerokie. Czasem też mam chwile babskiej zazdrości, gdy patrzę na wysokie chudzielce w obwisłych szarych szmatach, które na nich układają się w malownicze poły, a na mnie wiszą jak ścierka do podłogi.
Nie zamieniłabym swoich silnych baranich udźców na dziurę pomiędzy nogami. Ubolewam nad swoim pomniejszonym biustem, ale z drugiej strony, cycek na starość nie będzie mi sięgał pępka. Powoli zmieniam płaskie dupsko na odstające poślady, a w chwilach próżnej słabości podziwiam swoje idealne pęciny* *są idealne i kropka.
Możesz znać swoje niedoskonałości, możesz ich nie lubić, możesz je zwalczać. Ale nie daj sobie wmówić, że cała jesteś do wymiany.
Do wymiany może być Twój krytycyzm i brak dystansu do siebie. Może czas przestać szukać dziury w całym, denerwować się kilogramem czy centymetrem? Może czas pobawić się własnym wizerunkiem, zaryzykować? Nie bój się. Nie bój się ciężarów.
Ciężary uczą pokory i cierpliwości. Ciężary uczą, że na wszystko w życiu przychodzi czas. Czasem fajnie podgonić, czasem warto przemyśleć. Ciężary nie zmienią Cię w jedną noc, czy nawet tydzień, ale na pewno zmienią Cię w rok. Możesz nie zauważyć tej zmiany, ale wierz mi - dostrzegą ją inni ludzie.
Siła fizyczna daje pewność siebie. Jeżeli jesteś w stanie pracować z 16kg przez godzinę - dasz sobie radę z wredną szefową, pracownikiem-tumanem, szowinistą na drodze, opryskliwą gówniarą czy pierdołowatym sąsiadem. Po prostu dasz.
Bo próbując kettli, próbujesz swój charakter. Obdzierasz go z niepotrzebnych narośli cywilizacji konsumpcji i wygody. Stajesz się twardsza i odporniejsza. Rzeźbisz ciało wraz z duchem. I wcale nie oznacza to, że zaczniesz harać na chodnik czy pierdzieć unosząc nogę bokiem.
Ciężary nie sprawią, że będziesz "męska".
Proszę, oto dowód* *wszystkich zgorszonych uprasza się o przebaczenie. Można komentować.
Wolne ciężary, podobnie jak reszta sportów, nie są dla wszystkich. Nie przekonuj na siłę swojej koleżanki, która boi się, że od nich urośnie. Sekretem sukcesu frekwencji kobiet na zajęciach z kettlebell nie jest namolne nagabywanie, nacisk czy presja.
Kiedy ubieram się "po cywilnemu", czyli tak zwyczajnie - wcale nie widać czy trenuję. Mam zwyczajną sylwetkę rozmiaru 36/38. Może sweterki i kamizelki bardziej opinają mi się na ramionach - ale hej, szyją te rękawy coraz węższe, przysięgam. Czy wkurza mnie to, że nikt na pierwszy rzut oka nie zgadłby, ile czasu poświęcam na trening? Nie. Wkurza mnie, że nie mogę kupić spodni na siebie, które w udach są za ciasne, a w pasie za szerokie. Czasem też mam chwile babskiej zazdrości, gdy patrzę na wysokie chudzielce w obwisłych szarych szmatach, które na nich układają się w malownicze poły, a na mnie wiszą jak ścierka do podłogi.
Nie zamieniłabym swoich silnych baranich udźców na dziurę pomiędzy nogami. Ubolewam nad swoim pomniejszonym biustem, ale z drugiej strony, cycek na starość nie będzie mi sięgał pępka. Powoli zmieniam płaskie dupsko na odstające poślady, a w chwilach próżnej słabości podziwiam swoje idealne pęciny* *są idealne i kropka.
Możesz znać swoje niedoskonałości, możesz ich nie lubić, możesz je zwalczać. Ale nie daj sobie wmówić, że cała jesteś do wymiany.
Do wymiany może być Twój krytycyzm i brak dystansu do siebie. Może czas przestać szukać dziury w całym, denerwować się kilogramem czy centymetrem? Może czas pobawić się własnym wizerunkiem, zaryzykować? Nie bój się. Nie bój się ciężarów.
Ciężary uczą pokory i cierpliwości. Ciężary uczą, że na wszystko w życiu przychodzi czas. Czasem fajnie podgonić, czasem warto przemyśleć. Ciężary nie zmienią Cię w jedną noc, czy nawet tydzień, ale na pewno zmienią Cię w rok. Możesz nie zauważyć tej zmiany, ale wierz mi - dostrzegą ją inni ludzie.
Siła fizyczna daje pewność siebie. Jeżeli jesteś w stanie pracować z 16kg przez godzinę - dasz sobie radę z wredną szefową, pracownikiem-tumanem, szowinistą na drodze, opryskliwą gówniarą czy pierdołowatym sąsiadem. Po prostu dasz.
Bo próbując kettli, próbujesz swój charakter. Obdzierasz go z niepotrzebnych narośli cywilizacji konsumpcji i wygody. Stajesz się twardsza i odporniejsza. Rzeźbisz ciało wraz z duchem. I wcale nie oznacza to, że zaczniesz harać na chodnik czy pierdzieć unosząc nogę bokiem.
Ciężary nie sprawią, że będziesz "męska".
Proszę, oto dowód* *wszystkich zgorszonych uprasza się o przebaczenie. Można komentować.
NO Super!! NARESZCIE ktoś kto nadaje na tej samej fali co ja!! Teraz jestem dumna i szczęśliwa, że nie chodzę po tej ziemi jako jedyna Kobieta z takim nastawieniem. Kocham Ciężary i swoje mięśnie!! Kocham czytać Twoje wpisy (czytam go prawie od początku i odrazu wiedziałam, że to jest to). MEGA POZDROWIENIA
OdpowiedzUsuńLubię to! Jak zawsze dobry wpis, ale tym razem, też super seksowny filmik :) W takim seksapilu ci do twarzy Angee! :)
OdpowiedzUsuń1. Boskie buty! <3
OdpowiedzUsuń2. Podoba mi się ta różnorodność w pole dance. Pole dance i exotic pole dance podobają mi się tak samo. A moje "ulubienice" to właśnie babki exotic- Olga Koda i Eva Bembo :) A taki "spice" pole dance wydaje mi się świetną odmianą i dobrą zabawą. A Twój figlarny uśmiech od około 2/3 filmiku- to jest to!
3. Nie w temacie rurki- co można poradzić na ślizganie się rąk na kettlu bez babrania wszystkiego wokół talkiem? Używam rękawiczek, ale i tak spocone dłonie mi przeszkadzają. Fakt, że moje rękawiczki też nie są jakieś mega super...
Dobrze napisany tekst. Teraz dopiero zaczynam wszystko rozumieć tak samo, jak piszesz, gdy odkryłam trening siłowy. Spodniami się nie przejmuj - w Big Starze i Lee mają najróżniejsze rozmiary jeansów. Nawet ze swoimi długimi nogami tam znalazłam spodnie tak długie, że nareszcie nie wyglądam jakbym miała "wodę w piwnicy" :D
OdpowiedzUsuńNa ślizgający się czajnik dobry jest mały ręcznik. Ja zawsze ćwiczę z takim pod ręką (+frotki na nadgarstkach) i gdy tylko czuję, że dłonie robią się wilgotne - wycieram je. Dzięki temu czajnik się nie ślizga
OdpowiedzUsuń"Ciężary uczą pokory i cierpliwości. Ciężary uczą, że na wszystko w życiu przychodzi czas"
OdpowiedzUsuńO jakie to jest prawdziwe!
A w jak dosadny sposób dają do zrozumienia, że przeliczasz się z możliwościami... Jak boleśnie przypominają, że wyżej dupy nie podskoczysz...
Tak. Żelastwo to fantastyczny (i surowy) nauczyciel pokory.
Aż mnie zatkało i nie wiem, co w Twym tekście jest piękniejsze: naga prawda czy dowcipny sposób, w jaki ją przedstawiasz! Ludzie nie powinni przejmować się tym, co inni o nich myślą. Ja przynajmniej tego nie robię. Moje ciało to moja sprawa i nikomu nic do tego, czy wyglądam jak Schwarzenegger po przedawkowaniu sterydów czy może wychudzony Czerwony Kapturnik. Kobiety nie powinny się też przejmować, że będą odbierane za mniej kobiece tylko dlatego, że ćwiczą, a powinny sobie uświadomić, przez kogo i dlaczego mogą tak być odbierane. Przez zazdrosnych facetów, którzy są zbyt leniwi, by ruszyć dupsko sprzed telewizora i których rozdmuchane do granic wytrzymałości ego uwiera, bo kobiety - które mają być słabe przecież! - lepiej sobie radzą od nich. A tu nie ma co się obrażać, tylko brać przykład z ludzi o silnej woli! Pozdrawiam znad niedzielnej kawki (podnoszenie kubka to jedyne ćwiczenie, które ostatnimi czasy wykonuję - nie żebym się chcwalił, chyba raczej żalę).
OdpowiedzUsuńMagnezja dla wspinaczy. Tylko taka w kulce, nie sypka - rodzaj 'skarpety' z drobnej siateczki, wewnątrz jest ubity proszek. Nic sie nie rozsypuje, tylko tyle co zostaje na dłoniach. Kulke trzymać w woreczku...
OdpowiedzUsuńKochana, a gdzie się podziała wersja mobilna? Jeszcze niedawno na telefonie blog śmigał aż miło, a teraz.. O Paaaaaniiiiiiii.. Zmień to Angela bo stracisz czytelnika :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No, to zostają legginsy- łydka i udo do podziwiania przez masy. :)
OdpowiedzUsuńMilo słyszeć, że nie jestem sama z tym problemem ze spodniami. Tylko raz byly na mnie spodne dobre - po ciąży, kiedy dziecko mnie zjadlo. Jasne ze to wkurza, bo ciagle podciaganie spodni nie jest fajne... ale ja sie tym nigdy nie przejmowalam, zawsze wiedzialam ze to przeciez nie dlatego ze mam grube nogi tylko oni tak szyja te spodnie ;)
OdpowiedzUsuńDodam, ze legginsy tez ze mnie spadaja...
OdpowiedzUsuń