Przejdź do głównej zawartości

Posty

Unfuck yourself - złap motywację do życia

Bez kitu. Najlepsze hasło jakie słyszałam na przestrzeni miesiąca. Więc powtórzę. Unfuck yourself. A teraz do rzeczy*. *nie szukajcie powodu notki, po prostu mam flow. Ah, no i wypuszczam nową serię na internety podatną na hejty, ale to już niedługo.  Możesz być brzydki i głupi i nie zrozumieć za pierwszym razem. "Och, Angela, co tak od razu po bandzie..?" Serio? Może jestem innego sortu, ale przez kupę lat trenowałam Krav Magę, bo wyznaję zasadę, że wiele rzeczy da się rozwiązać przemocą. Chcę, żeby notka do Ciebie dotarła, byś niszczyła bullshit tam gdzie go zobaczysz i przestała płakać w poduszkę.

Czerwone morze, czyli.. te kobiece dni i trening.

Wbrew ostatniemu, fajnemu rozwojowi treningów z ciężarami, wciąż kobiet patrzących z przerażeniem na 8kg jest duuużo. Podobnież ma się przewaga mężczyzn jako instruktorów nad kobietami, instruktorkami wolnego obciążenia. Kiedy więc przychodzi do kwestii "Czy mogę trenować w *te dni*?" najczęstszą odpowiedzią jest "Okres to nie choroba!" (co głównie przekłada się na "nie mam pojęcia") lub "Zależy jak się czujesz." (co oznacza "skąd ja mam wiedzieć?") Zanim którakolwiek wyskoczy   tutaj    z "nie wyobrażam sobie nie trenować podczas okresu", podpowiem, że duża wyobraźnia w zawodzie instruktora jest na cenę złota i nutelli. Jak to z tymi kettlami i miesiączką zatem jest?

Kettlebell - przesunięty środek ciężkości.

Czy wiesz czemu kettlebell to nie hantla? Zanim zrobisz "obożysławie" chcę, byś się chwilę zastanowił. Bo niby piernik do wiatraka nie podobny, ale* *ma tyle samo liter! piernik i wiatrak, znaczy się. Ryje mózg, nie? bardzo często właśnie tak go ludzie traktują. Podnoszą jak hantlę, ruszają jak hantlą, bądź też nienawidzą jak hantli. Wciąż można się na szkoleniach natknąć na rozkoszne historyjki o tym, jak to pierwszy kontakt z czajnikiem w siłowni wyglądał. Co starsze rupiecie wspominają o tym, jak w wojsku podnosiło się odważnik za karę lub na wiejskich festynach - po nagrodę. Wciąż jeszcze docierają do mnie anegdotki pełne przerażenia, co to ludzie w obcych siłowniach widzą za pokazy "treningu" z kettlami. Edukacja kwitnie, więc chwasty są naturalną koleją rzeczy. Anyway, dzisiaj poczytasz o zaletach i wyzwaniach w treningu z przesuniętym środkiem ciężkości . Nie bój się, nie jest to notka z autopsji - tylko ze StrongFirst.  Szef SFG, Brett Jones, w a...

Life happens.

Bardzo długo myślałam o tej notce. Nie piszę, gdy nie mam przekonania do tematu, a moje życie było przez długi czas naprawdę bardzo dobre i stosunkowo łatwe. Każdy problem był wyzwaniem lub co najwyżej niedogodnością. Czytając maile od Was, nie umiałam się postawić w sytuacji matki małych dzieci, zapracowanej, walczącej o własne zadbanie, często zbyt zmęczonej i zniechęconej porażkami by spróbować czegoś nowego . Czegoś dziwnego, wymagającego syczenia, pocenia i walki z zardzewiałym ciałem czy sflaczałymi mięśniami. By nie rozpisywać się na temat dla mnie jeszcze zbyt bolesny i świeży, popełnię notkę instruktorską. Krótką, lecz ważną. Life happens.

Pierwsza w Polsce książka o kettlebell pod...

Ahoj, siema, czołgiem, witajcie. Kto śledzi FB, ten wie, że doczekałam się wydania swojej pierwszej książki. Tak, to ja jestem na wszystkich zdjęciach. Bez retuszu, więc czasem są fałdki. Nie będę rozwodzić się nad jej zawartością czy przyczynami jej powstania. Powiem tylko tyle, że gdybym dostała ją w swoje łapki dwa lata temu, byłabym lepszą i zdrowszą poledancerką.

Hardstyle lifestyle - babochłop w spódnicy.

Pierwotnie notka miała zwać się bardziej po mojemu* *czyli prosto w mordę "Dziwki, Matki i Kumpele, czyli czo te baby sobie robiom", jednak dostało by mi się zaraz za niepotrzebne wulgaryzmy i "tanie granie pod klikanie". Nazywa się więc inaczej, ale będzie właśnie o tym. Bardzo starałam się napisać rzecz o Martwym ciągu. Problem jednak w tym, że jest martwy. Przeanalizowany na wszystkie sposoby przez rzesze entuzjastów, atletów, coachów i fizjoterapeutów. Zatem wstawienie zdjęcia wypiętej damskiej pupy w majtkach i podpis "Martwy ciąg - od tyłu" byłby o tyle nowatorski, co jednocześnie absolutnie wyczerpujący. Zatem zostałam bez tematu, a myśl zastępcza by ponarzekać na polską służbę zdrowia - musi we mnie jeszcze podrosnąć, gdyż badam ponownie swój kręgosłup i zamierzam napisać na poważnie* o  przepuklinie i kettlebell . *z oczywistą i soczystą dozą kwiknięć przez Świnkę Kurwinkę. O dupie Maryni mogę zawsze i bez przeszkód, zatem dzisiaj będzie o...

O dziewczynach co w dupie mają wagę

Tym razem notka z dupy. Ale na dole jest trening i słowo o magnezji, więc klikaj dalej. Jest takie grono trenujących kobiet, które w ogóle nie przejmują się wagą. Serio. Serio, jest takie grono, które trenuje dla siebie* a nie dla innych kobiet. *ten termin oznacza, że jeżeli na ich widok masz za ciasne spodnie, to tylko miły komplement, a nie ich spełnienie marzeń. Jedzą co chcą, trenują ostro, kochają życie. Czy startują w Bikini Fitness? Nie. Czy mają zajedwabiste życie, energię i świetną figurę? Tak. Bo to życie nie zawiera w sobie elementu wchodzenia na wagę łazienkową. Jako, że sekretem nie jest, iż zdaję właśnie na SFG2 a tam kategoria Snatch Testu kobiet jest do 56kg - ważę się ostatnio jak przygłup. Codziennie. Czasem po kilka razy. Mózg takie ważenie potrafi zracjonalizować. I jeżeli jesteś facetem, to uproszczę Ci czytanie między wierszami: co waga spadnie, to kobieta jest szczęśliwa i czuje emocjonalne przyzwolenie na ciastko. A co na to mózg? M...