i dupy ruszyć się nie chce?
![](http://an_ge.w.interii.pl/powerworkout/asia2.jpg)
Zaczęłam pisać notkę na ten temat, ale ubiegł mnie ktoś całkiem elegancko, także nie będę strzępić paznokci po próżnicy. Zgadzam się w całej rozciągłości i owe metody stosuję, gdy nie ma już na co zwalić jak tylko na własne lenistwo.
Tak. Lenię się jak tylko jest okazja. Jak mam ciastka w domu, to znikają w imię przenajświętszej Matki Uzupełniającej. Czasem zabłąkają się jakieś śliwki, orzeszki czy ryż prażony - ale nigdy nie na długo, bo długo to u mnie białko z konopi stoi. A stoi, bo jest naturalne - i pić się go nawet z kilogramem truskawek nie da. (notka o eko suplementach już niebawem)
Trenuję, bo to fajne, ale fitnessą nie jestem. Zajmuję się głównie grafiką, obróbką, składaniem, projektowaniem. Jestem specem od szeroko-pojętnego marketi... O MÓJ BOŻE CHYBA MAM MYSZ W DOMU.
Myśląc przez chwilę całkiem logicznie dobrze że cała mieszczę się na fotelu, to z moim szczęściem zapewne to wcale nie mysz.
Słyszę skrobanie.
Błagam. To jest szablozębne.
JA SIĘ TAK NIE BAWIĘ. PROSZĘ NATYCHMIAST WYJŚĆ.
Mysz się nie słucha. Cały mój autorytet legł w gruzach. Najpierw mi bezczelnie szurnęła po stopach szkoda, że się nie nagrało - dobrze, że mieszkam na poddaszu i mam 4m do sufitu., a teraz gdzieś zabunkrowała i ostrzy pazury.
NO SŁYSZĘ CIĘ.
Tylko nie widzę.
Nie no. NIE NO.
I po co mi ta Krav Maga?! Nie pozbędę się tików nerwowych do końca życia. Chyba pojadę do mamy. Jestem takim tchórzem. Las za oknem, mówili, przyroda i spokój. Chcę do blokowiska.
Nie, nie da się "Kettlem ją!!!". Nie umiałabym zabić myszy. Nawet szczura z okrwawionym pyskiem i resztami ludzkiej skóry między pazurkami. Poza tym, widziałam ją tylko przez chwilę - i proszę Was, myszę ninję ciężko jest zaskoczyć. Tak, owszem, mogę pożyczyć kota sąsiadów mam silne podejrzenia, że i tak woli mnie od nich, ale nie chcę ryzykować życiem zarówno myszy jak i kota. Powtarzam, z moim szczęściem to albo będzie przesłodka mała istotka z paciorkowymi oczami i mini t-shircie ACDC, albo obrzydliwie wyliniały czarny szczur z zaropiałym okiem i problemami gastrycznymi.
Dobra. Muszę poszukać sposobu na nieinterwencyjny proces złapania niezidentyfikowanego szkodnika wpieprzającego w tej chwili jakieś rozsypane i zapomniane orzechy nerkowca.
Jak widać, istnieją poważniejsze problemy od 5kg nadwagi i braku motywacji do ćwiczeń. Przepraszam za notkę, ale to emergency. Stay tuned.
![](http://an_ge.w.interii.pl/powerworkout/asia2.jpg)
Zaczęłam pisać notkę na ten temat, ale ubiegł mnie ktoś całkiem elegancko, także nie będę strzępić paznokci po próżnicy. Zgadzam się w całej rozciągłości i owe metody stosuję, gdy nie ma już na co zwalić jak tylko na własne lenistwo.
Tak. Lenię się jak tylko jest okazja. Jak mam ciastka w domu, to znikają w imię przenajświętszej Matki Uzupełniającej. Czasem zabłąkają się jakieś śliwki, orzeszki czy ryż prażony - ale nigdy nie na długo, bo długo to u mnie białko z konopi stoi. A stoi, bo jest naturalne - i pić się go nawet z kilogramem truskawek nie da. (notka o eko suplementach już niebawem)
Trenuję, bo to fajne, ale fitnessą nie jestem. Zajmuję się głównie grafiką, obróbką, składaniem, projektowaniem. Jestem specem od szeroko-pojętnego marketi... O MÓJ BOŻE CHYBA MAM MYSZ W DOMU.
Myśląc przez chwilę całkiem logicznie dobrze że cała mieszczę się na fotelu, to z moim szczęściem zapewne to wcale nie mysz.
Słyszę skrobanie.
Błagam. To jest szablozębne.
JA SIĘ TAK NIE BAWIĘ. PROSZĘ NATYCHMIAST WYJŚĆ.
Mysz się nie słucha. Cały mój autorytet legł w gruzach. Najpierw mi bezczelnie szurnęła po stopach szkoda, że się nie nagrało - dobrze, że mieszkam na poddaszu i mam 4m do sufitu., a teraz gdzieś zabunkrowała i ostrzy pazury.
NO SŁYSZĘ CIĘ.
Tylko nie widzę.
Nie no. NIE NO.
I po co mi ta Krav Maga?! Nie pozbędę się tików nerwowych do końca życia. Chyba pojadę do mamy. Jestem takim tchórzem. Las za oknem, mówili, przyroda i spokój. Chcę do blokowiska.
Nie, nie da się "Kettlem ją!!!". Nie umiałabym zabić myszy. Nawet szczura z okrwawionym pyskiem i resztami ludzkiej skóry między pazurkami. Poza tym, widziałam ją tylko przez chwilę - i proszę Was, myszę ninję ciężko jest zaskoczyć. Tak, owszem, mogę pożyczyć kota sąsiadów mam silne podejrzenia, że i tak woli mnie od nich, ale nie chcę ryzykować życiem zarówno myszy jak i kota. Powtarzam, z moim szczęściem to albo będzie przesłodka mała istotka z paciorkowymi oczami i mini t-shircie ACDC, albo obrzydliwie wyliniały czarny szczur z zaropiałym okiem i problemami gastrycznymi.
Dobra. Muszę poszukać sposobu na nieinterwencyjny proces złapania niezidentyfikowanego szkodnika wpieprzającego w tej chwili jakieś rozsypane i zapomniane orzechy nerkowca.
Jak widać, istnieją poważniejsze problemy od 5kg nadwagi i braku motywacji do ćwiczeń. Przepraszam za notkę, ale to emergency. Stay tuned.
Ja bym bardzo chciała ruszyć dupę, problem w tym, że na razie nie mogę... Ange, myślisz że mogłabym spróbować z kettlebell po artroskopii kolana (wycięcie przerostu błony maziowej), hm? Czy dla osób z takimi problemami treningi z kettlami nie są wskazane?
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że mieliśmy mężczyznę z tym przypadkiem - po miesiącu kettli było mu lepiej, a po trzech przestał narzekać w ogóle na kolano.
OdpowiedzUsuńz reguły boimy się najmniejszych rzeczy, więc jesteś zdrowa :D
OdpowiedzUsuńJak mnie to cieszy,że jest kobieta która nie wstydzi się powiedzieć,że się leni,że wpieprza czasami,
czczę Cię!
daj mi klub kettla w Opolu! Będę Twoim wiernym sługą
Heloł
OdpowiedzUsuńJa jestem po artro (pęknięcie fałdu kolanowego) a poza tym mam chondropatię, więc kolana nie całkiem sprawne, ale ruch mnie ratuje. Bałam się, że kettle to za duże obciążenie dla kolan (na co dzień śmigam jogę i pływam), ale okazuje się, że nie i nic mi się nie pogarsza :)
Dziękuję Wam za dobre wieści.. Jest światełko w tunelu.. :)
OdpowiedzUsuńEj, to nie fair! Też chcę zwierzątko! ...a tak przy okazji, to obecnie goszczę u rodziców- niby śpię w swoim dawnym pokoju, ale i tak marnie idzie mi zasypianie, bo ciągle coś słyszę: dostawy do sklepu, aktywność pobliskiej jednostki wojskowej, sąsiadów i ich niemowlaka... Ratunku!
OdpowiedzUsuń