Trochę późno chwalić się doborową ekipą bojowych lasek - ale próżność nie pozwala mi odpuścić.
Po zaledwie trzech miesiącach treningów raz w tygodniu, te dziewczyny rządzą! Zarówno czarem, uśmiechem jak i kopnięciem w jajka. I dosłownie żadna z nich, przychodząc na pierwsze zajęcia, nie posądzała się o to, że ma *to coś*, co ja nazywam twardym charakterem podnoszącym Cię z podłogi, a co większość METROSEKSUALNYCH penisboysów nazywa jebnięciem na dekiel.
Miętcy mężczyźni boją się kobiet, które w chwili zagrożenia nie kokoczą i nie biegają dookoła niczym bezmyślna kura.
Głośno podkreślają swoją wagę jako "obrońcy", do którego ma się zwrócić niewiasta w chwili zagrożenia, nie rozumiejąc prostego faktu, że ich siostry/matki/dziewczyny/żony/córki przez taką źle rozumianą "kobiecość" stawiają się w roli ofiary już na wstępie. Nie tylko na dyskotece, ale i na spacerze z mopem na sznurku czy na ulicy w nieszczęsny biały dzień.
Znieczulica społeczna, "nie wtrącanie się" czy zwykły strach postronnych dominuje nawet w takich mikro miastach jak Zielona Góra. Ile razy byłam świadkiem jak lekko podchmie.. no naaajeeeebaaany normalnie, niepełnosprytny umysłowo acz zdecydowanie natarczywy i agresywny młody mężczyzna zaczepia w autobusach kobiety KAŻDEGO wieku?
I każda, jeżeli już nie nerwowo przeciska się w stronę wyjścia, to siedzi jak sparaliżowana, udając że wszystko jest w porządku.
Obrzydzenie jakie potem czuje do siebie taka kobieta, ten poniżający strach i poczucie absolutnej bezsilności - mieszanka, którą facet zlekceważy bardziej niż pryszcz na policzku ("Przecież nic ci nie zrobił, o co ci chodzi?").
A na kurs nie przychodzi się po to, by nauczyć się mordować. Nie przychodzi się nawet po to, by potem w autobusie zrobić scenę i przylać natrętowi. Nie. Przychodzi się po to, by nabrać szacunku i pewności do samej siebie. By nauczyć się, jak w sytuacji podbramkowej stawić opór bez rękoczynów. By wyrzucić z siebie na worku treningowym złe emocje pod tygodniu pracy, kłótni domowej czy nieprzyjemnym zdarzeniu.
No i po kawał dobrej zabawy. Bo jeżeli myślisz że Krav Maga to taki system tylko dla komandosów o pośladkach łyżwiarzy figurowych, to zobacz ile potrafimy (my, kraverzy) mieć dystansu do siebie:
A poza tym, wrzuciłam dłuższy kawałek egzaminu Krav Maga Cardio, który możecie zobaczyć tu:
Po zaledwie trzech miesiącach treningów raz w tygodniu, te dziewczyny rządzą! Zarówno czarem, uśmiechem jak i kopnięciem w jajka. I dosłownie żadna z nich, przychodząc na pierwsze zajęcia, nie posądzała się o to, że ma *to coś*, co ja nazywam twardym charakterem podnoszącym Cię z podłogi, a co większość METROSEKSUALNYCH penisboysów nazywa jebnięciem na dekiel.
Miętcy mężczyźni boją się kobiet, które w chwili zagrożenia nie kokoczą i nie biegają dookoła niczym bezmyślna kura.
Głośno podkreślają swoją wagę jako "obrońcy", do którego ma się zwrócić niewiasta w chwili zagrożenia, nie rozumiejąc prostego faktu, że ich siostry/matki/dziewczyny/żony/córki przez taką źle rozumianą "kobiecość" stawiają się w roli ofiary już na wstępie. Nie tylko na dyskotece, ale i na spacerze z mopem na sznurku czy na ulicy w nieszczęsny biały dzień.
Znieczulica społeczna, "nie wtrącanie się" czy zwykły strach postronnych dominuje nawet w takich mikro miastach jak Zielona Góra. Ile razy byłam świadkiem jak lekko podchmie.. no naaajeeeebaaany normalnie, niepełnosprytny umysłowo acz zdecydowanie natarczywy i agresywny młody mężczyzna zaczepia w autobusach kobiety KAŻDEGO wieku?
I każda, jeżeli już nie nerwowo przeciska się w stronę wyjścia, to siedzi jak sparaliżowana, udając że wszystko jest w porządku.
Obrzydzenie jakie potem czuje do siebie taka kobieta, ten poniżający strach i poczucie absolutnej bezsilności - mieszanka, którą facet zlekceważy bardziej niż pryszcz na policzku ("Przecież nic ci nie zrobił, o co ci chodzi?").
A na kurs nie przychodzi się po to, by nauczyć się mordować. Nie przychodzi się nawet po to, by potem w autobusie zrobić scenę i przylać natrętowi. Nie. Przychodzi się po to, by nabrać szacunku i pewności do samej siebie. By nauczyć się, jak w sytuacji podbramkowej stawić opór bez rękoczynów. By wyrzucić z siebie na worku treningowym złe emocje pod tygodniu pracy, kłótni domowej czy nieprzyjemnym zdarzeniu.
No i po kawał dobrej zabawy. Bo jeżeli myślisz że Krav Maga to taki system tylko dla komandosów o pośladkach łyżwiarzy figurowych, to zobacz ile potrafimy (my, kraverzy) mieć dystansu do siebie:
A poza tym, wrzuciłam dłuższy kawałek egzaminu Krav Maga Cardio, który możecie zobaczyć tu:
Ejże, a jak jestem gruba to też mogę iść na kravmage? :D
OdpowiedzUsuńprzydało by się, byś była chociaż regionalną gwiazdą porno ;]
OdpowiedzUsuń