Wyglądasz grubo, bo jesteś gruba. I żaden ciuch sportowy nie sprawi, że magicznie schudniesz. Nie. Nawet te buciki.
Przy okazji - patrząc na KAŻDĄ reklamę sportową, odnoszę wrażenie, że w tym całym sporcie ciuch ma znaczenie. Paski, łyżwa czy wyprężony kociak - nie ma znaczenia. Ma być TEN SEZON, ma "oddychać", walić po oczach kolorkami, robić dupę za Ciebie. W dodatku NIKT nie ośmieli się, w owych reklamach, pokazać osoby przy kości. Tak jakby wszystkie trenujące laski przypominały modelki fitness w rozmiarze 34.
WHAT A BULLSHIT.
Popatrzmy na olimpijskie pływaczki.
Weźmy sztangistki, kulomiotki czy zawodowe rowerzystki.
Spójrzmy na kajakarki, łyżwiarki, tenisistki.
Te śliczne biegające w super-sprytnych bransoletkach, puchatych bucikach i obcisłych trykocikach 20latki, to wymysł. Raz w życiu widziałam taką gwiazdę na poboczu z kablami wystającymi z uszu. I wtedy to kierowca prawie spowodował wypadek, jadąc 10km/h.
Telewizja kłamie a reklamy mają nam sprzedawać marzenia, jasne. Ale takie promowanie sportu jest dla mnie szalenie zniechęcające. Nie stać mnie na spodnie treningowe za 175zł a buty za 350zł, więc odpuszczam. I tak nie wyglądam tak fantastycznie w rozmiarze 38/40, więc może Nordic Walking?
Z jednej strony to trendy powiedzieć, że trenuje się regularnie. Z drugiej wstyd przychodzić na zajęcia w jednej i tej samej koszulce (no, chyba że klubowa!). Zanim więc kobieta się obejrzy - siedzi w domu przed tv, ale karnet na siłownię POSIADA. Oh dear, dear.
Żyjąc w małym miasteczku, jest łatwiej. Siłownie z selekcjonerami na wejściu nie istnieją. Zajęcia fitness dla kobiet są bardziej wyrozumiałe.. chociaż wiadomo jakie te baby są.
Dla osoby kochającej trenować nie ma znaczenia co nosi, dopóki jest wygodnie podczas treningu.
Mity na temat "wspomagania osiągów" odzieżą plasują się obok supermarketowych izotoników. Dlatego łatwo poznać "świeżaka" na sali. Ma pachnące świeżością buciki, ładny ręczniczek i "profesjonalny" napój do popicia "profesjonalnego" batonika. Ewentualnie nowiutki bidonik z małą apteką w środku.
Starych bywalców łatwo poznać - może nie po zapachu - ale po pewnym "wytarciu", a czasem wręcz "przetarciu". Przepowiadam zatem nadchodzące trendy w świecie mody - najdroższe będą rozdeptane tenisówki. Więc żeby być modną za rok - zacznij rozdeptywać swoje szmaciaki już dziś.
A najlepiej zdejmij je i ćwicz na boso.
I pamiętaj, każdy kiedyś zaczynał.
P.S. Ah, no tak, w sumie to chciałam mieć tylko notkę-pretekst, by tak zupełnie niby przypadkiem i przy okazji się pochwalić swoją obecną grupą początkujących kraverek. Yeah, we kick ass!
Przy okazji - patrząc na KAŻDĄ reklamę sportową, odnoszę wrażenie, że w tym całym sporcie ciuch ma znaczenie. Paski, łyżwa czy wyprężony kociak - nie ma znaczenia. Ma być TEN SEZON, ma "oddychać", walić po oczach kolorkami, robić dupę za Ciebie. W dodatku NIKT nie ośmieli się, w owych reklamach, pokazać osoby przy kości. Tak jakby wszystkie trenujące laski przypominały modelki fitness w rozmiarze 34.
WHAT A BULLSHIT.
Popatrzmy na olimpijskie pływaczki.
Weźmy sztangistki, kulomiotki czy zawodowe rowerzystki.
Spójrzmy na kajakarki, łyżwiarki, tenisistki.
Te śliczne biegające w super-sprytnych bransoletkach, puchatych bucikach i obcisłych trykocikach 20latki, to wymysł. Raz w życiu widziałam taką gwiazdę na poboczu z kablami wystającymi z uszu. I wtedy to kierowca prawie spowodował wypadek, jadąc 10km/h.
Telewizja kłamie a reklamy mają nam sprzedawać marzenia, jasne. Ale takie promowanie sportu jest dla mnie szalenie zniechęcające. Nie stać mnie na spodnie treningowe za 175zł a buty za 350zł, więc odpuszczam. I tak nie wyglądam tak fantastycznie w rozmiarze 38/40, więc może Nordic Walking?
Z jednej strony to trendy powiedzieć, że trenuje się regularnie. Z drugiej wstyd przychodzić na zajęcia w jednej i tej samej koszulce (no, chyba że klubowa!). Zanim więc kobieta się obejrzy - siedzi w domu przed tv, ale karnet na siłownię POSIADA. Oh dear, dear.
Żyjąc w małym miasteczku, jest łatwiej. Siłownie z selekcjonerami na wejściu nie istnieją. Zajęcia fitness dla kobiet są bardziej wyrozumiałe.. chociaż wiadomo jakie te baby są.
Dla osoby kochającej trenować nie ma znaczenia co nosi, dopóki jest wygodnie podczas treningu.
Mity na temat "wspomagania osiągów" odzieżą plasują się obok supermarketowych izotoników. Dlatego łatwo poznać "świeżaka" na sali. Ma pachnące świeżością buciki, ładny ręczniczek i "profesjonalny" napój do popicia "profesjonalnego" batonika. Ewentualnie nowiutki bidonik z małą apteką w środku.
Starych bywalców łatwo poznać - może nie po zapachu - ale po pewnym "wytarciu", a czasem wręcz "przetarciu". Przepowiadam zatem nadchodzące trendy w świecie mody - najdroższe będą rozdeptane tenisówki. Więc żeby być modną za rok - zacznij rozdeptywać swoje szmaciaki już dziś.
A najlepiej zdejmij je i ćwicz na boso.
I pamiętaj, każdy kiedyś zaczynał.
P.S. Ah, no tak, w sumie to chciałam mieć tylko notkę-pretekst, by tak zupełnie niby przypadkiem i przy okazji się pochwalić swoją obecną grupą początkujących kraverek. Yeah, we kick ass!
Oj tak, nowiutki sprzęt w każdym sporcie zapowiada żółtodzioba. Lepiej patrzeć uważnie, bo albo sobie zrobi krzywdę albo innych przez przypadek uszkodzi ;-)
OdpowiedzUsuń