Przejdź do głównej zawartości

Pitu pitu, czyli co widzisz w lustrze.

Dobre lustro to podstawa dobrego samopoczucia. Dobre lustro w łazience, w garderobie, w oczach drugiej osoby. Mój umysł jest chorym miejscem, w które myśli chodzą by umrzeć, ale tak sobie myślę, że dobre lustro dużo zmienia w naszej psychice. Na lepsze.



Miałam koleżankę z lat szczenięcych, u której w domu każde pomieszczenie miało lustro. Każde. Niektóre nawet kilka. Przyznaję, iż z moją tendencją do mordy w kolorze wykrochmalonej pieluchy, kluskowatością i obwisłym owłosieniem z początku bałam się tam chodzić. Ona z kolei była najmniej zakompleksioną osobą na świecie. Istny pierdolony promyczek słoneczka w pochmurny dzień. Tak, lubiłam ją przeokrutnie. W jej towarzystwie moje cyniczne ponuractwo remisowało wszechświat.

Zapewne wydrapała by mi oczy za kolejne stwierdzenie, ale i tak to powiem - nie była pięknością, bo duży uśmiech i błyszczące oczka to dalej oszukiwanie brzydkich kobiet nt. piękna zewnętrznego. W ostrym kontraście do lansowanej figury, jako nastolatka miała kiepskie włosy, lekko krzywe nogi, za wąskie biodra, minimalną talię i niespecjalny biust. Faceci za nią wodzili nie tylko oczami ale i łbem całym. I to w moim pokoleniu, które makijaż rezerwowało na weekendową imprezę, czuło się zbyt młodo i swobodnie na szpilki, a cycki jeszcze miało zgodne z zakazem faszerowania kurczaków sterydami.

Nie była głupia, nie była pusta. Z pełną determinacją kochała swój wygląd. Brało się to z tego, że..miała bardzo dobre lustra.

Widziała ładniejszą wersję siebie. Lekko opaloną, lekko wysmukloną, lekko wyretuszowaną. Zaczęła zachowywać się jak ładniejsza wersja siebie. I mało kto widział coś innego niż to co ona. Magic. Socjotechnika.

Do czego zmierzam - znajdź dobre lustro. Oszukuj własny mózg. Poczuj się lepiej - będziesz lepszą osobą. Odstaw tego batonika na pocieszenie. Zobaczysz, że lustro działa lepiej. Nie zaprzepaszczaj swojej pracy na treningu tylko dlatego, że czasem nie widzisz efektów. One się robią, tylko wymagają czasu. Nie wierzysz? A ile czasu pasienia się zajęło Ci, byś nagle zobaczyła jak przytyłaś? Raczej nie miesiąc.

Wygląd to nie wszystko, ale wpizdu dużo.

Kiedy użalasz się nad swoimi boczkami czy oponką, lepiej pocieszyć się widokiem zajebistego tyłka albo seksownego obojczyka niż słoikiem nutelli (co jest paleo i rośnie na drzewach). Nawet jeżeli miałabyś mieć magiczne lustro wielkości dłoni - spraw je sobie. W międzyczasie wejdź na http://www.fullbeautyproject.com/. Gwarantuję, że spędzisz tam więcej czasu niż na stronie z modelkami fitness. I może poczujesz się lepiej we własnej skórze.

Komentarze

  1. a masz moze jakis ciekawy link fitnesowy? desperacko potrzebuje motywacji...

    OdpowiedzUsuń
  2. A właśnie, że takie lustro to zło, mogę zaświadczyc o tym osobiście. Niestety.W moim starym mieszkaniu miałam lustro pogrubiające, zawsze na nim wyglądałam niekorzystnie przez co moja motywacja zawsze była wysoka a efekty bardziej mnie cieszyły. Po przeprowadzce w miejsce, gdzie są same wyszczuplające lustra przytyłam kilka kg. "No bo przecież jestem wciąż szczupła"- tak mówi mi nowe lustro- nienawidze go. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadza się. Najlepsze miała Królowa z bajki o Śnieżce... no co prawda potem się ono popsuło i zaczęło gadać głupoty, ale sama idea warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę