Przejdź do głównej zawartości

Miseczka glutenu z posypką cukrową.

Staram się, pisząc na blogu o żarciu, powoływać na innych. Staram się ograniczać w głupich pomysłach co do żywienia własnego węża. I w końcu - staram się nie dać zwariować wszystkim kapitalnie okrojonym i uproszczonym, PRZEŁOMOWYM informacjom w tejże płaszczyźnie. Napisałam "STARAM SIĘ" ze trzy razy? Ok.

Nie poruszałam tematu pszenicy, glutenu i mleka krowiego, choć o cukrze gdzieś tam mi się na wczesnym etapie udało popełnić (tak tak, idę się wstydzić i kasować). Odstawiając mleko krowie (Batman wie, ze nie było łatwo) i mięso wszystkiego co ma pazurki, pohamowałam się z wykładem, gdyż nie uważam, że wszyscy powinni żyć tak jak ja.

Coraz częściej słyszę o szkodliwości glutenu. O obwinianiu pszenicy o wszystko, chyba tylko nie o głód na świecie. Nawet South Park (rekomendowane źródło fachowej wiedzy dla wszystkich zdrowych psychicznie ludzi) w swoim 18-stym sezonie urządza bezglutenową rzeź, więc chyba zaczyna być poważnie.

Krótko-dygresyjnie: kocham antyutopie. Kiedy już dorobię się pomieszczenia na własność zwanego potocznie biblioteką.. ale miało być krótko.

Strach jest wspaniałym narzędziem. Straszymy małe dzieci, by się słuchały i postępowały zgodnie z naszym wyborem. Straszymy nastolatków, by ugięli się i podążyli wybranym torem. Straszymy starszych ludzi, wiarą i emeryturą. Dlaczego więc nie mielibyśmy założyć, że dorosłych też straszymy?

Nie tak płytko i bezdusznie. Z pompą, fajerwerkami i przytupem. Z wyobraźnią. Coraz to nowymi pomysłami.

Z przyjemnością poczytałam sobie notkę Kaleo (którą znajdziecie tutaj), która gasi trochę pożar wywołany najnowszą paniką żywieniową. W skrócie, dla zachęty, pisze o badaniach na szczurach dotyczących uzależnienia od cukru - i braku przełożenia na organizm ludzki. Pisze o tym, jak łatwo jest pomylić związek między otyłością a konkretnym "winnym", o uproszczaniu wniosków tam, gdzie badania wskazują na szerokie powiązania zewnętrzne (większe spożycie kalorii) i behawioralne (nawyk jedzenia vs potrzeba jedzenia).

Kiedy więc następnym razem usłyszysz, że koleżanka przeszła na dietę, bo odstawiła słodycze - zapytaj czy nie wypełnia dziury (a wręcz nadgania) owocami, chlebem czy papierosem.

A koleżankę, która ciągle narzeka na fakt, iż nie może schudnąć pomimo liczenia kalorii - zapytaj, czy zamieniła obiad na przysłowiowego pączka. Lub paczkę suszonych moreli.

Nie piszę tego z pozycji Eksperta Ds Piętnowania Ludzkich Słabości. Nie raz i nie dwa trafię pewnie na mądrzejsze od moich posty w sieci i pokornie przemyślę swoje słowa. Ale nie, kozy doić ani chleba piec nie będę.

Puenta?


Przesłanie przedświąteczne:
- nie pytaj, czy pierogi i uszka są paleo
- nie dyskutuj, czy barszcz jest gluten-free
- opłatek to też Zuo - mąka+cukier
- jeżeli już karp został zamordowany, trzeba go zjeść
- ten kompot na pewno jest cukrem w cukrze
- kutia to pszenica


...więc? Odpuść. Jeżeli spędzasz Wigilię z rodziną - odpuść. Pogadajcie, poplotkujcie, nie kłóćcie się. I nie zżeraj całej ryby po grecku razem z kapustą i grzybami.


A dla Wszystkich co byli grzeczni, niegrzeczni i gdzieś pomiędzy - Angela sobie tańczy, można popatrzeć. Ewidentnie jeszcze rozbiera się nie fachowo, ale w końcu ciężary takie nie kobiece, sylwetka taka męska...

Komentarze

  1. Są takie które zrezygnowały z glutenu,cukru i wszystkich innych badziew odżywiając sie bio organicznym żarłem, a te bio rośnie na pewno na czystym powietrzu,takim innym i takiej innej glebie,jak wszystkie..taaaa

    Zastanawiam się po obejrzeniu filmu czy nie jestem BI....:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Jak dla mnie ten pokaz był super. Cieszę się, że mogę oglądać twoje postępy w kolejnych filmikach na youtube. Ja zaczynam swoją przygodę z kettlami i też chcę wspinać się w swych umiejętnościach coraz to wyżej. SUPER taniec.

    OdpowiedzUsuń
  3. A amerykański z wegarnika taki glutenowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kutia, kutia i jeszcze raz kutia. W tym roku króluje. Lubię kutię, lubię pasztet, lubię pierogi;-DD!
    Siła żadna mnie nie zmusi do "wege" w Wigilię;-P
    P.S. Muszę w końcu skusić się na rurkę. Tyle, że w patrząc na Twoje silne ramiona, widzę oczami wyobraźni jak moje odpadają po tańcu;-))
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S 2.
    Fajny kawałek do tańca!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy w życiu nie próbowałam kutii i przy pisaniu bloga miałam ochotę to ująć ;]

    P.S. Nie sugeruj się moją łapą. Mam dziewczę o wielkości bicepsów moich przedramion - i robi to samo co jak, tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak. Mocno. Bardzo. amamamamamamam :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki! I życzę wytrwałości w świecie szybkości i taniości ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio na obiedzie słyszałam, jakoby na rynek polski właśnie wchodziła jadalna gleba. Nawet nie wiesz ile miałam ubawu przy temacie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacząłem tu zaglądać od niedawna i jest całkiem, całkiem :) Dobrze się ogląda i czyta - wielki plus za styl notek, nudno nie jest :)

    Fala motywacji powoli dobija do mojego brzegu i już poskutkowała odnalezieniem w kącie dwóch starych, zakurzonych 15-tek, Trzeba by tylko trochę je odkurzyć a w sumie to już coś - jakby nie było trochę ruchu :) J

    Wesołych Świąt i trzymam kciuki za dalszy rozwój ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki za silną wolę i radość z treningu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pokaz niczego sobie.
    Najbardziej podobało mi się rozbieranie. Ciekawe to jest bardzo, bo o ile mnie pamięć nie myli, w jednym z pierwszych Twoich wpisów o poledance, zastrzegałaś się, że nie o rozbieranie w tym wszystkim chodzi.

    A jednak, chciało by się rzec?

    Przyjemnie się na Ciebie patrzy, gdy wywijasz na tej rurce, poczekam jeszcze, z ciekawości, pozaglądam, kto wie, być może przyjdzie jeszcze taki dzień, że na kanale dla dorosłych...

    Hahahahahaha... no dobra za bardzo ponosi mnie wyobraźnia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ktoś tu chyba wpadł nie tylko pod igłę z tuszem, ale i kosiarkę. Fajny ten nowy fryz. :)
    A ja się będę musiała zmusić do znalezienia grupy kettlowej, bo jak macham sobie a muzom na trawniku, to mi się w deszczu włosy kręcą... Buu... Czyli będę musiała kupić jakieś cywil-szmatki, bo jak pójdę w mundurze, to znowu sensacja będzie! :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję, że cały pokaz nie został odebrany jako chęć publicznego rozebrania się z frotek ;]

    Oczywiście, że Pole Dance nie polega na rozbieraniu się - kto jednak powiedział, że jestem na tyle dobra, by pokazy robić w ciuchach? To naprawdę wyższy poziom umiejętności.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój fryzjer mnie rozumie. (chciałam coś napisać o kneblowaniu i wiązaniu, ale znowu by było..)
    A tusz jeszcze nie skończony - nie dałam rady na jednej sesji. Całość do pokazania, hope, w połowie stycznia.

    Mundur - Yep. Kup legginsy. Też sensacja, ale w drugą stronę ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Co racja to racja... A propos, Ewka po tamtym evencie na Arenie Usynów wrzuciła do sklepu takie nowe powalające: http://www.prettyfitty.pl/leginsy-z-tiulem-p1021.html Nawet nie zdążyła mi S-ki odłożyć, bo się wzięły i błyskawicznie wyprzedały! Masakra jakaś. Czekam na nową dostawę. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. myślę, że następne powinna zrobić z tiulem w innym miejscu ;>

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę