Przejdź do głównej zawartości

Małe przyjemności bez kalorii.

Mam bzika na punkcie soli do kąpieli. Nie wyobrażam sobie, że mogę się kąpać tak.. nieposolona. Głównie, jestem zadeklarowaną fanką takich niebiesko-zielonych kamyczków, które nie wiem jak się nazywają, ale które bezbłędnie moja ręka wskazuje za każdym razem jak jestem w mydlarni. (Nos też.) Ostatnio jednak „musząc coś kupić” dopadł mnie poza okręgiem mydlarni (to taki stan umysłu kobiety) i trafiłam na

kokosowe kosteczki Yves Roche,


których się nie je.

Zakupione oczywiście po prawie godzinnej deliberacji, kiedy to już pani zza lady miała moją śmierć w swoich oczach (najwidoczniej nie jest cichą wielbicielką PW).

Anyway. Są ludzie, którzy szybciej uwierzyliby że kąpię się we krwi dziewic niż w mleku, ale wczoraj czułam się jak co najmniej Kleopatra. Nawet wygłosiłam górnolotną mowę w języku starożytnych Egipcjan do ręcznika, co to nie spieszył się podawać mi winogron (już przemielonych na wino, znaczy się).

Szukam kolejnego czaderskiego środka do rozpuszczenia (jego i siebie) w wannie. Może pasować do różanych świeczek, do kawowych świeczek lub do świeczek o zapachu orientalnym (cokolwiek to oznacza). Jeżeli potrafisz mi pomóc – pomóż: an-ge@o2.pl

Jeżeli znasz inne przyjemności bez kalorii – też napisz.

A teraz pomykaj z treningiem.



Twoja „trucizna” na idealne części ciała
Czas: 15min

Ćwiczenia:
1. Skakanka
2. Podciąganie kolan / brzuszki
3. Skakanka
4. Mostowany krab
5. Skakanka
6. Unoszenie nogi w podporze na łokciach
7. Skakanka
8. Martwy ciąg bokiem

Twoja rozpiska:

Zielona: dwie serie po 10 sekund każdego ćwiczenia, 5 sekund odpoczynku.
Pomarańczowa: trzy serie po 14 sekund.
Czerwona: trzy serie po 16 sekund, dwa razy!

Komentarze

  1. Postanowienia na 2012:
    1. Trochę urosnąć ( bo jestem za mała)
    2. Trochę się odchudzić ( bo jestem za gruba)
    3. Wygrać w lotto szóstkę ( bo ciągle brak kasy)

    Wydaje mi się ,że najłatwiej będzie wygrać w lotto....

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, jak JA sobie ustaliłam taki plan na 2011 rok, to jedyne czego mi się nie udało, to właśnie wygrać w lotto. Nie jestem w sumie zawiedziona :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę