Zrobiłam wczoraj dobry, 30-minutowy trening z obciążeniem, po którym ziajałam jak szczęśliwy ratlerek. Dodam, że wcale robić mi się go nie chciało, bo mam „dobrą książkę” i wcale tego dnia tak dużo nie zjadłam, by czuć się winna.
Anyway, po moim własnym treningu przyszły na salę dziewczęta i dosłownie zażądały wyhasania. No cóż.
Dzisiaj rano (wczesna godzina 10:13), otworzywszy jedno oko, już czułam, że piątkowy trening to chyba korespondencyjnie przyjdzie mi poprowadzić.
„Ange. Porozmawiajmy” – usłyszałam od połowy części swojego ciała – „Przestań być nienormalna. To nie są czasy, że musisz pobiegać za uciekającym na kopytkach żarciem. Biedronka jest zawsze blisko. Książki o fantastycznych, super utalentowanych bohaterach ryzykujących życie dla sprawy nie przeczytają się same. Smoki w Skyrimie nie pozabijają się same przed premierą Diablo. A twoje zaległości w serialach są po prostu karygodne.”
Potem jednak stanęłam przed.. szafą. Z absolutnym brakiem koncepcji na to jak się ubrać, pogapiłam się chwilę w szafę, poprzerzucałam szmatkami, wcisnęłam w jedne, drugie a nawet trzecie spodnie. No trauma. Ciuchów więcej niż … no w każdym bądź razie bardzo dużo, a tu taka zaćma umysłowa.
Skapitulowałam i poszłam do łazienki, gdzie naszła mnie ciekawsza refleksja pt. „boże, jak ty dobrze wyglądasz nago w tym świetle”. Suma summarum, wiem po co to robię, nawet jeżeli nigdy nie przyjdzie mi wyciągnąć magicznego miecza, odeprzeć ataku zombie czy szukać nieskażonej wody w post nuklearnym świecie. Babska próżność nie ma granic.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tq_KpGJshcoV3y-cxjxqaZMqwf4NI24dZ78X7AMUWWW-Rjmj_YP0FMoBtqcFRajJiJzECv7YkCRBUB9jkhDMt2zuqpYo5aI4dtdlSOpsD-Lxcha54=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tbRxCqxsjfq0FO9oQOuUzPkUqbtnYbs-bogVbYUCL1q3vUlb_l0Y5mYtngNjVEeoul2nwEl_Vv-Hk6_l_oaW7eNtAyOsPn1ZuBH4_7Gaj59ovy1mE=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uEFqEri5vUVmWwE7LurdFQ3bX9TSCmqSa_d1PKVYFfoJ_TmK9KdgFUdjCzg-SlcR4uDL1xNiRk8atWKmCNO-cwAQpMPz0JxNd3Jip-ps3jg4IC7Q=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_u0jxff4PkmX_SerS3LSjPaUMcVNSGot_FvAbEV3FCrscdD2VVzM7v4Z-hffoJ0YbQ_-cSJFMtNPB-KHZY5yg6-zdQgX8MHG_q5Sc9ownCPGH93VAE=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vSaWbiHKOFXqLF-SpI9R2awet8aAWw_byg45guDTmA8t21xvSMT5eIIa7G-u9rjjC28yKyA3qd3kBlzWAF8w_0IdCSWTzT-3DIP22uZFzqS7Qqsjo=s0-d)
Anyway, po moim własnym treningu przyszły na salę dziewczęta i dosłownie zażądały wyhasania. No cóż.
Dzisiaj rano (wczesna godzina 10:13), otworzywszy jedno oko, już czułam, że piątkowy trening to chyba korespondencyjnie przyjdzie mi poprowadzić.
„Ange. Porozmawiajmy” – usłyszałam od połowy części swojego ciała – „Przestań być nienormalna. To nie są czasy, że musisz pobiegać za uciekającym na kopytkach żarciem. Biedronka jest zawsze blisko. Książki o fantastycznych, super utalentowanych bohaterach ryzykujących życie dla sprawy nie przeczytają się same. Smoki w Skyrimie nie pozabijają się same przed premierą Diablo. A twoje zaległości w serialach są po prostu karygodne.”
Potem jednak stanęłam przed.. szafą. Z absolutnym brakiem koncepcji na to jak się ubrać, pogapiłam się chwilę w szafę, poprzerzucałam szmatkami, wcisnęłam w jedne, drugie a nawet trzecie spodnie. No trauma. Ciuchów więcej niż … no w każdym bądź razie bardzo dużo, a tu taka zaćma umysłowa.
Skapitulowałam i poszłam do łazienki, gdzie naszła mnie ciekawsza refleksja pt. „boże, jak ty dobrze wyglądasz nago w tym świetle”. Suma summarum, wiem po co to robię, nawet jeżeli nigdy nie przyjdzie mi wyciągnąć magicznego miecza, odeprzeć ataku zombie czy szukać nieskażonej wody w post nuklearnym świecie. Babska próżność nie ma granic.
He, he, uciekające na kopytkach żarcie... Dobre! Chyba faktycznie jestem wariatką, skoro za odprężające uważam polowanie na facetów biegających po lesie z atrapami karabinów. Żeby jeszcze byli przystojni i umięśnieni jak na starych plakatach werbunkowych... A tak... przynajmniej są łatwiejszym celem. :P
OdpowiedzUsuń:)))))))))))) U made my day!
OdpowiedzUsuń