Przejdź do głównej zawartości

CEL bez PLANU jest jedynie ŻYCZENIEM.

Planu Ci nie dam, ale doradzę Ci w kwestii rękawiczek treningowych. Wbrew pozorom zaorane jak pole buraków dłonie nie są świetną wizytówką kobiety, i wręcz WCALE nie pasują do manikiuru z kryształkami swarovskiego. Naprawdę. Z kolei czasy gdy brałaś do ręki 2 kilo należy uznać za słusznie minione i otarcia/pęcherze/twarde „cosie” po prostu muszą się pojawić prędzej niż później.

Jeżeli zarabiasz na swoją miseczkę ryżu masując odwłoki innych ludzi, strzygąc ich futro czy podając im żarło – wiedz, że spracowane dłonie, chociażby pracą uczciwą, odstraszają, irytują, obrzydzają. U faceta to jeszcze może świadczyć o męskości (pomijając wygryzione paznokcie), jednak u kobiety świadczy o tym, że jeżeli ni karmi krokodyli w zoo, to po prostu jest babochłopem.

Nie jesteś babochłopem. Jesteś kobietą i możesz walnąć focha by to udowodnić.

Ok. All clear, jak powiadają komandosi. Przejdźmy zatem do Testu Rękawiczki. W obrazkach. (I dla świętego spokoju powiem to: nikt mnie nie sponsoruje. A powinien.)

1. Producent: TREC, używane: ponad rok czasu, regularnie 2-3 razy w tygodniu
Wnioski: Pierwsze rękawiczki o sentymentalnej historii. Do końca swojego żywota niemiłosiernie barwiły mi ręce na truposiny kolor, trudny w spraniu. Wytrzymałe, dość wygodne do przerzucania ok.12kg żelastwa i jakichś pierwszych zabaw z 16kg. Do regularnego, dynamicznego machania 16kg – raczej się nie nadają. Skóropodobny materiał wytrzymały, choć na tyle solidnie śmierdzący, że można nim uprawiać samoobronę.



Ocena: 4/6

2. Producent: TREC, używane: prawie rok czasu, regularnie 2-3 razy w tygodniu
Wnioski: Po czarnych przyszła kolej na białe, ciut zbyt lukrowate jak na mój gust. Plus: nie barwią, trudne do zdarcia, niska cena (ok.29zł), dostępne w mikrorozmiarach. Minus: za grube do większych ciężarów (paradox), dłonie jak w małej saunie. Jak zaśmierdną po tygodniu, tak będą śmierdzieć na lata.



Ocena: 4/6
*** Ostatni model z TRECa, szary, też był testowany – bez szału co do kettli. Raczej skóropodobne lepsze.

3. Producent: OLIMP, używane: rok czasu, sporadycznie raz w tygodniu
Wnioski: całkiem niezły design, porządne wykonanie, szlufki do wyciągania dłoni (BARDZO dobry pomysł), niska cena (ok.37zł), damska rozmiarówka. ABSOLUTNIE nie nadają się do dynamicznego machania żelastwem. Wnętrze dłoni, wbrew temu że pozbawione żelów-srelów, będzie Ci zawijać się pod kettlem i szorować o skórę. Do crossfitu pewnie jednak będą niezłe.



Ocena: 2/6
*** Dostępne również w kolorze różowym.
** Używałam sporadycznie również skórzanego modelu męskiego – biało-czarnego. Spisywał się nieźle, pomimo iż był ewidentnie za duży. Podejrzewam więc, że OLIMP ma dobre rękawiczki, tyle że nie damskie.

4. Producent: POWER SYSTEM, model: NO COMPROMISE, używane: 4 miesiące, regularnie 2-3 razy w tygodniu
Wnioski: brak damskiej rozmiarówki, dla niektórych kobiet męskie S może być za duże. Żel we wnętrzu – jednak da się go „ubić”. Bardzo ładny design, który jednak da się szybko obedrzeć z wyglądu „świeżości”. Wytrzymałość poddana w wątpliwość, choć wykonanie staranne. Całkiem niezłe rękawiczki, które niedawno zaczęły utwardzać się na końcówkach od palców, co przyczyniło się do bardzo niefajnych odcisków. Cena jeszcze nie zaporowa (ok. 45zł).



Ocena: 3/6

5. Producent: Carrefour (!), używane: miesiąc czasu, dwa razy w tygodniu
Wnioski: śmieszna cena (22zł), kobieca rozmiarówka, przewiewność i całkiem niezłe wykonanie skłoniły mnie do kupna na zapas – dwóch par. Pozornie doskonałe, jednak dopasowanie do dłoni to nieznane terytorium na którym polują smoki. Do treningów 8kg idealne, przy 16kg odpadają. Jeżeli jesteś małym freakiem na punkcie higieny i nie machasz ciężkimi czajnikami, to jest to strzał w 10 dla ciebie.



Ocena: 3/6

6. Producent: Harbinger, używane: miesiąc czasu, 4 razy w tygodniu
Wnioski: jeszcze zbyt krótko używam, by pokazały się niedociągnięcia owych rękawiczek. Wstępnie nie widziałam szału, jednak po kilku treningach z dynamicznymi snatchami uznałam, że są to rękawiczki na wyższym poziomie. Damska rozmiarówka, świetne wykonanie, niepowalający design który dla niektórych może się okazać idealny. Cena to pierwszy minus (39zł), gdyż model ten dostępny jest tylko wysyłkowo, a Poczta Polska pilnuje ubóstwa w kraju.



Ocena: 5/6

W najbliższym czasie (gdy już Harbinger pójdzie w rezerwę) kupię MadMaxy.



(Ktoś używa?)

Pomimo bogactwa wyboru na allegro, możesz siedzieć 3 godziny i nie znaleźć nic dla siebie. Czemu? Głównym problemem jest rozmiarówka, która na wąskie kobiece dłonie nie przewiduje zbyt wielkiego wyboru (męskie XS to jest 20cm obwodu, gdzie Ty masz pewnie 17,5cm), a rękawiczki rowerowe niestety nie zdają egzaminu przy poważniejszym niż 8kg machaniu.

Jeżeli macie swoje typy – please share. I nie wstydzić się „wyglądem” rękawiczek. Poprzez zdjęcie ewidentnie nie wyczuję jak bardzo walą, a porozrywany materiał wiele powie o wykonaniu i wytrzymałości.

Podsumowanie: nie ma rękawiczek wyjątkowych - przy każdych będziesz miała jakiś stopień odcisków na dłoniach. Rękawiczki jednak pozwolą Ci kontynuować trening w momencie, gdy gołe dłonie by Cię powstrzymały. Dodatkowo powstrzymają Cię przed puszczeniem kettla ślizgiem w stronę luster, a po kilku takich eventach na sali wierz mi - wolisz sobie darować tego rodzaju adrenalinę.

I tak w ogóle, to trening sobie wisi:



Czas: do 15 minut

Ćwiczenia:
1. Kick It!
2. Biceps + Martwy ciąg
3. Wykrok z podaniem
4. Triceps + Squat

Twoja rozpiska:

Zielona: 2-3 serie po: 1.x40, 2.x8, 3.x10x2 (bo masz dwie nogi), 4.x8
Pomarańczowa: 3-4 serie po: 1.x40, 2.x10, 3.x10x2 (bo masz dwie nogi), 4.x10
Czerwona: 4-5 serii po: 1.x60, 2.x15, 3.x15x2 (bo masz dwie nogi), 4.x15

Enjoy!

Komentarze

  1. te rękawiczki z Carrefoura to są w ciągłej sprzedaży czy były w jakiejś specjalnej mega promocji ciuchów sportowych bo akurat francuskiego marketu nie ma u mnie w mieście i nie mam jak sprawdzić?

    OdpowiedzUsuń
  2. trening zrobiłam-fajny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie widziałam ich wcześniej, pojawiły się w grudniu - powinny jednak być jako stały asortyment w każdym 'kerfurze'.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uprzejmie donoszę, że harbingery są dostępne na www.harbinger.pl bez haraczu dla Poczty Polskiej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę