Przejdź do głównej zawartości

Jak żyć w zgodzie z wężem i nie tyć.

Filozofia żywienia według "Jem/Nie jem" jest prosta. Wymaga tylko od Ciebie braku czasu i chęci do stania nad garami, wiecznego myślenia o zbilansowanej porcji, czy miłości do żarcia mało ale często. Wymaga też trochę odwagi, wiary i zajęcia myśli, ale o tym za chwilę.



Minęło 8 miesięcy od kiedy zaczęłam dietę bez diety. Czas na konkretne podsumowanie.

1. Gofry, naleśniki, pierogi i dużo makaronu. Widzisz co piszę? Jeszcze raz. GOFRY, NALEŚNIKI, PIEROGI, DUŻO MAKARONU. Jestem zwierzęciem mączno-mleczano-cukrowym odkąd nie mogę być mięsożercą. Moje żywienie to everyday is cheat day. Zaczynam jeść o 12:00 i kończę gdzieś tak w okolicy 01:00 w nocy. W dupie mam "trzeba jeść śniadanie" oraz "po 18stej się nie je". Nie reklamuję stylu żywienia - mówię, co robię JA. JA nie planuję mieć tkanki tłuszczowej na poziomie 8%. 10% wystarczy

2. Na zachodzie bez zmian, czyli na wadze łazienkowej mi nie ubyło. Centymetr pokazuje mniej na milimetrach. Ludzie mówią, że schudłam. Pojawiły mi się prawie-zupełnie-widoczne mięśnie na nogach. Czyli jakiś fałd tłuszczu musiał zginąć. Wyczekująco też patrzę na obwód brzucha.

3. Po dwóch miesiącach postu 2 razy w tygodniu, przeszłam na post 1 raz w tygodniu gdyż zwiększyła mi się ilość treningów i pojawiła skłonność do owoców i orzechów. Jak wąż chce bezy z truskawkami i śmietaną to nie popuści, będzie -50% do inteligencji. Wąż nie jest zainteresowany mediacjami z mózgiem. Tak, wiem, bezy ze śmietaną nie są owocami.

4. Nie straciłam nic na sile, nie ubyło mi mięśni. Staram się pamiętać o BCAA i brać regularnie, gdyż NAPRAWDĘ działa. Odstawiwszy BCAA częściej czułam przepalenie i wypalenie. Niestety, oszczędności trzeba szukać gdzie indziej. Chcesz mieć mięśnie - przyjmuj BCAA. Niekoniecznie w końskich dawkach sugerowanych przez producenta.

5. Nie mam żadnego problemu z dniem postnym. Jem obiad o 16:00, trenuję, piję wodę/herbatę, śpię, wstaję, pracuję umysłowo do 15:00, robię i jem obiad o 16:00. Jeżeli mam kryzys - skracam post i piję mleko* (wiadomo z czym) o 14:00. Kryzys najczęściej związany jest z mózgiem, który CHCE jeść, a nie z potrzebami ciała. Jeśli jem X kcal w ciągu zwykłego dnia, to po dniu postnym przyjmuję taką samą porcję kcal. NIE CZUJĘ POTRZEBY "WYNAGRADZANIA SOBIE" POSTU.

*Wąż kocha mleko. Poważnie. Z kawą lub z adwokatem. Nawet jak jest ożarty i śpiący. Tak więc, nie ma czegoś takiego jak "nie jestem głodna, nie potrzeba mi tych zbędnych kalorii". Wiecie jak powstają zombie? Właśnie tak. Skłonność do sabotowania nieprzekraczalnej liczby kcal (tj.2500) ładowanych w siebie mnie wykończy, wąż zmartwychwstanie i będzie szukał mleka. Z kawą. Albo adwokatem.

6. Jeżeli mnie skręca z głodu - szukam zajęcia trudniejszego i bardziej wymagającego uwagi. Czasem nawet potrafię się przemóc i posprzątać mieszkanie. Częściej jednak włączam Wiedźmina lub szukam nowych tekstur. Prawda jest taka, że atak głodu jest chwilowy i da się przeczekać. Pomyśl o tym jak o bardzo niezadowolonym wężu, który nagle zaczyna zwijać ci żołądek i przylepiać go do kręgosłupa, a po Twoim braku reakcji - wąż obraża się śmiertelnie, wali focha i idzie spać, odwrócony do Ciebie plecami.

7. Mój tydzień treningowy wygląda tak:

Poniedziałek, po 16:00, jest dniem postnym. W ten dzień trenuję na siłę przez godzinę.
Wtorek jest dniem spocenia się z kettlami, przez godzinę. Dobry obiad świetnie się pali.
Środa jest treningiem z własną masą ciała (albo pole dance, albo konkretny bodyweight) oraz lekkimi kettlami, przez dwie godziny.
Czwartek jest dniem spocenia się z kettlami przez godzinę. Jest również dniem porządnej kolacji.
Piątek jest dniem obijania się, opierdalania, lenienia i uciekania od wszelkich obowiązków.
Sobota-niedziela to stretching i okazjonalny trening na rurze. Bez pocenia się, przez godzinę.

Jestem najmniej zalatanym instruktorem świata. I jak mówię, że jestem leniem, to mam na myśli, iż jestem leniem. Nie wyobrażajcie sobie, że poświęcam swojemu ciału przesadnie dużo uwagi. Trenuję - bo sprawia mi to przyjemność. Występowanie na konkursach Miss Fit jest daleko poza moim obszarem zainteresowania. Przeżywanie dodatkowego centymetra w biodrach zawsze kończy się większą ilością bitej śmietany na gofrze. Mój wąż ze swej strony właśnie pozdrawia gorąco producenta gofrownicy DEZAL, Chiquitę, Nutellę, Paturages, wszystkie kury, kozy i młynarzy.

Czy Jem/Nie jem jest dla Ciebie?

Nie wiem. Nie wiem co chcesz osiągnąć. Jeżeli masz czas, i tak będziesz trenować, chcesz jeść to co CHCESZ jeść, nie umiesz liczyć kcal, masz swój rytm dnia, chcesz mieć więcej energii do życia i przede wszystkim nie tyć - a wręcz robić coś dobrego dla swojego zdrowia i figury - to dieta bez diety jest dla Ciebie. Pamiętaj jednak, że nic nie zastąpi treningów z wolnymi ciężarami.



A jeżeli chcesz poznać trening z masą własnego ciała, który wzmocni Cię i odstresuje, patrz poniżej.


Czas: do 45 minut

Ćwiczenia:
1. Power joga combo
2. Slow Squat
3. Plank
4. Rosyjskie brzuszki
5. Supermen
6. One hand side push

Twoja rozpiska:
Zrób ulubioną rozgrzewkę. Naciągaj się po każdym ćwiczeniu tak długo jak potrzebujesz. Jeżeli myślisz, że nie potrzebujesz - MASZ SIĘ ROZCIĄGAĆ.

Zielona: 1. po dwa na stronę, 2. 8 powtórzeń, 3. 1 minuta, 4. 10 powtórzeń, 5. 1 minuta, 6. po 8 powtórzeń na stronę.

Pomarańczowa: 1. po dwa na stronę, 2. 10 powtórzeń, 3. 1,5 minuty, 4. 20 powtórzeń, 5. 1 minuta, 6. po 10 powtórzeń na stronę. Powtórz rundę jeżeli masz czas.

Czerwona: 1. po cztery na stronę, 2. 10 powtórzeń, 3. 2 minuty, 4. 20 powtórzeń, 5. 1 minuta, 6. po 10 powtórzeń na stronę. Powtórz rundę jeżeli masz czas.

Enjoy!

Komentarze

  1. ~odciskacz palców21 października 2013 21:15

    Domniemam, że kluczem jest dobry trening.
    Z takich osobistych pytań, to czy nie zauważyłaś jakiś zmian w cyklu miesięcznym po stosowaniu postu?

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już tego ESE w ogóle nie pilnuję. Jem, kiedy mam czas i żarcie w zasięgu. Za to więcej macham kettlem ostatnio w zastępstwie. Moje ulubione mordobicie zlikwidowali! Wyremontowali fitness club i już nie chcą mieć maty, tylko parkiet pod zumbę i jogę. Kurczę, no! :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zastanawiałam się jakiś czas temu czy kupić kettla i zacząć z nim ćwiczyć powiedziałam sama do siebie "kij tam, kupuj, daj sobie popalić jak trzeba i żryj co lubisz a nie się będziesz szczypać...". Coś w tym jest - smuklejsza, silniejsza i najedzona :D

    OdpowiedzUsuń
  4. An-ge które BCAA polecasz? Zrobiłam przegląd ale za dużo tego - nie ogarniam.. ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkąd odstawiłam hormony, moje "ciężkie dni" są nie tylko ciężkie dla otoczenia. Jednak w związku z postem - mogę śmiało mówić, że nie ma zmian. SNAFU ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Łączę się w bólu, chociaż ja kravkę robię na twardym podłożu. Łatwiej zetrzeć krew.

    OdpowiedzUsuń
  7. Łykam SITEC w kapsułkach. Nie zaprzątam sobie główki dawkowaniem z etykiety - na swoje 54kg biorę dwie kapsułki przed treningiem i jedną na noc. Piłam długo żółte z Olimp'u - daje kopa przed treningiem. Jednak smak chemii mnie zmęczył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Stosuję dietę od 10 tygodni i podobne wrażenia i odczucia jak autorka Również waga stoi w miejscu a w pasie leci...fajnie się śpi w dzień głodówki, mam dużo siły na treningu po okresie głodówki Więc generalnie same plusy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu nie chodzi o podłoże, tylko o to, że mordobicie nie jest fitness/wellness. Nie pasuje do nowego wizerunku klubu. Idiotyzm.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pytanie o BCAA Olimpu,jak tego używać? Od czasu jak zacząłem stosować - zupełnie nieświadomie- dietę bez diety i racjonalnie się odżywiać, zredukowałem masę ze 130 kg, do 94 kg, co w przeliczeniu daje redukcję wagi o ok. 30% w ciągu 5 miesięcy, jeśli idzie o zdrowie to wyniki jak 20-latek. Niestety spadek wagi skutkuje u mnie bardzo, bardzo znacznym spadkiem siły- średnio licząc ok. 50 % , może to siedzi w głowie w związku z operacją, choć ja bardziej zakładam, że w parze idzie też redukcja masy mięśniowej...:-(, stąd moje pytanie o BCAA...Dodam , że cykl treningowy u mnie wynosi 6 dni- z nastawieniem na siłę i wytrzymałość ...
    P.S. Zajebisty blog:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~odciskacz palców22 października 2013 22:52

    Bo u mnie się troche porozregulowało i mocno opóźniło, ale widocznie to nie sprawka "postowania" :D

    OdpowiedzUsuń
  12. sorry no. ale musze.

    wygladasz booossssko :DD

    54 kg - idealnie! figura marzenie. jaaaakie nogi!!!

    chce powiedziec ze chodze na treningi gdzie sa kettle i obciazenie wlasnego ciala. tylko ze ja waze 73 kg :(

    dam rade.
    wielkie dzieki za inspiracje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Właścielko Bloga i serc czytelniczek oraz kilkunastu czytelników zadeklarowanych (i pewnie pół miliona kryptowielbicieli, oraz dwóch milionów nieprzyjaciół, którzy w życiu nie przyznają się, że kobita potrafi ćwiczyć mocniej niż oni :-) )...

    Ad rem. Dziękuję za wrażenie jakie wywarłaś na mojej córce, która rozdziawiła gębę i powiedziała: Oooo! Jak ja bym tak chciała!
    Na nic ojcowskie starania żeby rozbudzić w Młodej miłość do odważników. Na nic przekonywanie, zachęcanie, próby przekupstwa...

    Wystarczyło kilka Twych filmów i lektura postów...
    Hmmmm... No właśnie :-) Jako ojciec powinienem zapałać świętym ogniem parafialnego oburzenia. No bo: "Cóż to za blog?! Wulgaryzmy! Kontrowersyjne stwierdzenia! Poglądy powszechnie..." Itp. Jako miłośnik odważników jestem zachwycony :-) Nie liczy się forma. Liczy się treść. Diament oprawiony w stal nie traci na wartości :-)

    O syna jestem spokojny. Prędzej czy później będzie chciał napiąć biceps przed jakąś panną, albo stanie wobec innych wyzwań codzienności. Kettle go skuszą dostępnością :-) Gorzej było właśnie z Młodą :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kopanie się po jajach i lanie po mordach uważam jak najbardziej za wellness :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki ;] Odpowiedzi udzieliłam Ci już w Iron Church, ale tu napiszę do potencjalnych czytających:
    w takim przypadku o którym piszesz, dobrze by było pić Olimpa przed treningiem/w rozgrzewce. BCAA ogólnie polega na tym, że jest związkiem chroniącym Twoje mięśnie przed spaleniem w fazie treningowej - organizm spala wtedy owy kwas, ale nie przestawia się na spalanie tłuszczu! To MIĘŚNIE palą tłuszcz, dlatego warto o nie dbać. Do rozbudowy mięśni możesz zastosować białko pite po treningu (musi być przerwa pomiędzy BCAA a białkiem), a do tego by nie wpieprzać dużej kolacji - możesz pić także białko na noc, zostawiając otwarte okno.

    P.S. Nie da rady mieć dobrego progresu w sile, jeżeli trenujesz wytrzymałość.

    OdpowiedzUsuń
  16. a propo wagi - mam skłonność do współpracowania z niskimi brunetkami. Ostatnio we trzy (profesjonalistki w swoich branżach treningowych) stanęłyśmy obok siebie do lustra. Chciałam zrobić fotę, ale mnie ofuknęły, bo to trening był i w ogóle.
    54kg, 52kg i 50kg. Trzy laski. Wzrost niemalże identyczny. Trzy mega różne figury. (prawie zdecydowałam się na dietę, ale usiadłam, poczekałam i mi przeszło.)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oh, jestem DJAMĘTĘ! :]

    Ale poważnie: młode kobiety mają tak, że potrafią zapałać szczerą miłością w sekundę, by odpuścić to sobie w drugiej. Sama tak nie mam (chyba że chodzi o tatuaże), ale ciągle się na to natykam. Musisz zacząć przygotowywać się do tego, że z kettlem wygra psiapsióła, lody i pogoda.

    Nevertheless - MŁODA, RUSZAJ DUPĘ A BĘDZIESZ DZIĘKOWAĆ SOBIE ZA 10 LAT NA KAŻDEJ IMPREZIE.

    OdpowiedzUsuń
  18. Właściciele klubu niestety tak nie uważają. Ale już wymyśliłam zastępczy plan podboju świata. Skoro za niedługo przeprowadzę się do domku, do którego jest doklejona hala... to co stoi na przeszkodzie, żeby wyłożyć matą tę halę i prać się pod domem? :>

    OdpowiedzUsuń
  19. "MŁODA, RUSZAJ DUPĘ A BĘDZIESZ DZIĘKOWAĆ SOBIE ZA 10 LAT NA KAŻDEJ IMPREZIE." - fuckin yeah !!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Love ja! Całym sercem! Gdybym była facetem to latalabym za Twą osobą bezsprzecznie! :-) fenomenalna kobieta "z jajami"

    OdpowiedzUsuń
  21. PYTANIE Z INNEJ PACZKI , JAK NAZYWA SIĘ TO CUDEŃKO KTÓRE ODLICZA CI CZAS ĆWICZEŃ I GDZIE MOŻNA TO ZAKUPIĆ , WYDAJE SIĘ WYGODNIEJSZE IZ APLIKACJA TRENINGU INTERWAŁOWEGO W TELEFONIE, PS JESTEM POD WRAZENIEM TOICH FILMÓW

    OdpowiedzUsuń
  22. No popatrz, a żadnych rozbijających się o szyby supermenów wokoło nie uświadczam ;]

    OdpowiedzUsuń
  23. No i cały misterny plan... Że ja byłem taki głupi... Dzięki za ostrzeżenie!!!
    No właśnie! Moja córeczka staje się córką! Młoda chce się podobać! O matko! Chłopakom! Chuliganom bez przyszłości! I chodzić na imprezy - żeby dziękować sobie, za to, że każdy na tej imprezie ślini się na jej widok! Nie przyłożę do tego ręki. Zabieram ją na pizzę, lody i grilla :-)
    A tak serio, to trochę jej przeszło :-)

    PS. Ja bym się ewentualnie mógł o taką szybę rozkwasić, ale nie bardzo jestem supermanem :-D Jestem super, no i od biedy jestem "manem", ale prędzej Wisła popłynie od Gdańska do Krakowa, niż te słowa staną się jednym :-) Co to zresztą za superman, który rozbija się o szybę albo zaplątuje się w żaluzje?

    OdpowiedzUsuń
  24. Nabyłem za całe 50 zł. Okazja. Jak znam swój zmysł do robienia interesów, to przy odrobinie szczęścia, będę mógł z pomocą tego hajteku ugotować jaja na miękko (na twardo jakoś mi wychodzą - ze skorupek) albo makaron Al Capone (taki twardy). Od dawna się śliniłem na taki szpej, a tu nagle pojawia się na Allegro, bo właściciel stracił motywację :-D Ale jakby się udało to koniec srania po krzakach i op...alania się na treningach :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. "I mam je! Mam tych skrzydeł dwoje!" :-D Przyszedł poganiacz mułów, nadzorca odpoczynków i kapo treningowy. Nawet sprawny :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, fajne ćwiczenia. Trenuję od ponad roku tylko z własną masą ciała. Jedyny sprzęt to drążek w futrynie.
    Efekty są świetne i zaoszczędziłem na karnecie na siłownię.

    Polecam fajny trening:
    http://workout-polska.pl/Article-51-Kalistenika-Trening-w-domu-Pocztkujcy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę