Przejdź do głównej zawartości

Pomiar tłuszczu w ciele czyli czy jesteś masłem naprawdę maślanym?

Tak sobie robię czasem dziwne rzeczy. Ku potomności, oczywiście.



Tak, to taka przerwa na reklamę, a teraz do rzeczy.

Przygotowuję się obecnie z Pull up'a. Idzie powoli. Nieodgadnione pozostaje, kiedy uda mi się podciągnąć w nachwycie z 18kg. Nie sądzę, by udało mi się schudnąć. Why? Bo kobieta piękna to taka, która jest szczęśliwa - a kobieta szczęśliwa jest wtedy, gdy jest najedzona. Ergo, dbam o siebie. Chociaż rozglądając się czasem po hipermarkecie mam przemożne wrażenie, że niektóre kobiety, według powyższej teorii, postanowiły powalczyć o tytuł Miss Universum.

Jako, że w planach jest czerwona koszulka TT Ladies, muszę się użyjmy tego brzydkiego słowa ważyć:
a) bo muszę znać swoją 1/3 masy ciała
b) bo nie mogę przypakerzyć

Z tejże więc racji, iż aktualnie z niechęcią prawdziwą zwracam uwagę na cyferki i staram się ich pilnować bardziej niż babeczek z Lidla, wróciły mi myśli o pomiarach tkanki tłuszczowej. Najlepiej darmowych i zaniżających autentyczne wyniki do jakichś ładnych, mało obciachowych procent. Unfortunatelly, na rynku jest co jest, więc się bierze co jest. Czyli dziwne wagi i pseudo kierownice F1.

Po tym jak Iwonie na "badaniu" wyszło, iż ma ALBO 14% tłuszczu ALBO 12% - w zależności czy we wprowadzonych danych ujmie się treningi czy nie (proszę, zdecydujmy się, czy jesteśmy w ciąży czy nie), postanowiłam znowu wyruszyć na "badanie". Nigdy nie sądziłam, że w zależności od informacji przez nas udzielonych, możemy mieć mniejszą tkankę tłuszczową (hej! w takim razie poproszę w dowodzie 165cm wzrostu). Widać jednak, takie mamy czasy (nie, komentarza o kobiecie z brodą nie będzie).

Mój dzisiejszy, świeży świeżuteńki, jeszcze ciepły pomiar tłuszczu w ciele = zrobiony głównie przez wzgląd na to, jak łatwo manipulować światłem i kontrastem na zdjęciach, oraz fakt, że obwody w ciele, w ciągu dwóch lat, mi się NIE ZMIENIŁY nie wiem czy mam się żalić, czy chwalić.









Biorę na wszystko poprawkę, bo że te maszynki wiarygodne nie są, to chyba każdy zdaje sobie sprawę intryguje mnie, czy jak ktoś ma duże stopy i zakryje całe płytki na wadze, to będzie miał więcej prądów w ciele dokładniej mierzących opór? a jakby trzymał kettla podczas ważenia to prądy wykryją więcej masy beztłuszczowej?. Zamierzam jednak mieć bazę i za rok zrobić porównanie wyników tych metod - w sumie chyba najbardziej dostępnych na rynku. A jak tylko odkopię swoje stare wyniki z innej metody pomiaru składu ciała, to kopnę się po prawdę na Uniwersytet Zielonogórski po nowe badania i swój dyplom magistra inżyniera architekta... Obecnie podejmuję życiową decyzję o wierzeniu we wskaźnik 17% tłuszczu, ignorując ten drugi, wskazujący na 18,4%. Btw. czytaliście co mi grozi przy tych wynikach? Same straszne rzeczy, miedzy innymi spadek masy mięśniowej (sic!).

Jeżeli więc jesteś sportowcem i masz chwilę zwątpienia - proszę, porównaj swoje wyniki do moich bez zbędnej krępacji. Jeżeli wyrazicie taką chęć poznawczą, postaram się zgnębić Iwonkę o jej wyniki. 12%. DWANAŚCIE. Jebana.

Komentarze

  1. Uwielbiam te tabelki z normami. Przy moich 12% i BMI 25 jestem a) chudy wg mojej rodziny, b) tłusty wg trenera. Jak żyć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, "niedobór tkanki mięśniowej" powala. :)
    Mam inny problem natury pomiarowej. Moja waga łazienkowa mierząca budowę i skład padła jakiś czas temu (prawdopodobnie przemieściłam ją zbyt energicznie i uszkodziłam temu procesorek), więc teraz okazjonalnie wchodzę na wagę u teściów. Przeważnie w dżinsach z kieszeniami pałnymi dupereli jak klucze, nożyczki, telefon... i przeważnie wychodzi 48kg. Dzisiaj pokazało 52. Impossibru- przecież mieszczę się w te same cywilne rurki. Czy wagi łazienkowe mogą mieć takie odchyły, czy zepsułam kolejną? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wagi łazienkowe to kłamliwe istoty są, tyle powiem :P Mimo że nie mam tego w zwyczaju, to czasami zdarza mi się zważyć a) z czystej ciekawości, b) z nadzieją, że przybyło mi dodatkowych kg w postaci mięśni. Moja waga łazienkowa niby działa sprawnie, bo w większości przypadków pokazuje zgodne z prawdą 55-56 kg, ale ostatnio miałam taki sam przypadek, jak Ty, tylko w drugą stronę: trzy razy się ważyłam, a ona uparcie przekonywała mnie, że jest niecałe 51 kg (na drugi dzień znów było 55-56). Dlatego najlepiej takim stworzeniom nie wierzyć wcale, a jeśli już, to z przymrużeniem oka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kup sobie bf kaliper. Na amazonie można dostać bodaj za 3 euro. Może nie nadaje się do całościowego pomiaru, ale jest bardzo, bardzo fajny do mierzenia progresu. Moja waga nie zmieniła się od 6 miesięcy, ewidentnie w tym okresie przypakowałam - co widać i czuć, a waga elektroniczna, szelma, co tydzień wskazuje mi inny wynik różniący się nawet o 3%. Już abstrahując od tego, że kaliper ewidentnie wylicza mi okolice 20% co potwierdzają widoczne mięśnie brzucha, a waga uparcie twierdzi, że mam 26-27.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w...

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach...

Kettle leczą - ale czy wszystko? Depresja w zawodzie Instruktora

Nie było mnie tak dawno, że zdążyłam zapomnieć loginu do konta (gdyby ktoś był bardzo ciekaw, to brzmi nie.zadawaj.głupich.pytań@gmail.com; poważnie) . Głównie dlatego, że obiecałam sobie nie obciążać bloga swoim utyskiwaniem na ludzi/świat/przypadki losu, i pisać jedynie w klimacie stad-up'a o rzeczach ważnych i pouczających (ewentualnie o pierogach) . No i tym sposobem milion lat później, w odległej galaktyce... Wszystko zaczęło się od przygotowań do mojej prelekcji na pewnej konferencji - a dokładnie, na składaniu materiałów do tematu "Top 10 błędów osób zaczynających utrzymywać się ze sportu". Nawiasem mówiąc, wyszło mi jakieś 2h monologu, więc czekam aż Marvel Studio złoży mi propozycję... no nieważne. Jeden z podpunktów dość spektakularnie zajął moją głowę, a że klimat z pogranicza wstydliwych jak grzybica stóp - oczywiście, że się trochę nad nim rozwiodę, bo jestem Angela. Errata: Pomimo czarnego humoru, który nieustannie mi dopisuje, niektórzy mogą mieć p...