Przejdź do głównej zawartości

Bikini Body. Czyli nie o mnie.

Nie cierpię czytać wszelakich fitnessowych fan page'y czy blogów. Nawet pewnie nie zdajecie sobie sprawy, ile mamy zachwycającej urody Polek, które mają ciała jak spod dłuta Michała Anioła. I one publikują. Publikują zdjęcia z rąsi, zdjęcia z lustra, zdjęcia żarcia dla chomików, wpisy motywacyjne (które moja sarkastyczna osoba postrzega jako "CIESZYMY SIĘ! Supcio supcio!" w połączeniu z gwałtownymi wymachiwaniami przeszczepów), złote myśli ("Nigdy nie przestawaj walczyć! Dzień sukcesu jest coraz bliżej!"), wyliczenia rodzajów własnej aktywności fizycznej i ...

Dobra, przepraszam, trochę pluję jadem. Ale wciąż się miło uśmiecham, więc chyba to wybaczalne.

Nie piszę tego z zazdrości, nie piszę tego by ośmieszyć entuzjazm fitnessek. Ogólnie piszę to, bo najbardziej bałam się, że mój blog sprowadzi się w pewnym momencie do "Wierzę w Ciebie! Super Ci idzie! POTRAFISZ! Trzymaj tak dalej!" - czyli tego, na co mam uczulenie. Wciąż jednak dziwne się ludziom wydaje, że zachęta w stylu "Przestań miauczeć. Idź zapierdalać. Nikt Ci klaskać nie będzie, ale też nikt Cię nie wygwiżdże." działa na kobiety cuda.

Jak ktoś mówi mi, że potrzebuje motywacyjnego kopa to rozumiem, że po prostu chce kopa w leniwą dupę. A znam Krav Magę i kopię całkiem nieźle. Jak więc z tą motywacją przeze mnie uprawianą jest?

Nie poddaję się i publikuję te moje wypociny* *gra słów zamierzona - wyższy poziom stylistyki pisarskiej!  a to już ma posmak sukcesu - a jak wiadomo, nothing succeeds like success. Czy chciałabym mieć Bikini Body? Jasne. Czy chcę tego bardziej niż chałwy i mrożonej kawy z McDonalda? Nie sądzę. Dlatego JA nie powiem Tobie, jak zrobić TAKIE ciało.




Możesz być jednak pewna, że powiem Ci, co zrobić by się lepiej poczuć we własnym ciele i z własnym ciałem. Bo jak może nie wiesz, "idealna" figura to nie etap który się osiąga ciężką pracą i wyrzeczeniami, ale stan o który walczy się każdego tygodnia.

Boskie ciało to nie umiejętność.

Smukłe lub apetycznie atletyczne ciało to nie umiejętność, którą raz posiadłszy ma się już dożywotnio - o czym zapominają szczupłe licealistki, a o czym przypominam potem zaokrąglonym 30latkom. Dlatego nie traktuj całego procesu (a konkretnie różnych form aktywności fizycznej) tylko jako drogi do mety. Nie patrz na rezultaty w stylu Bikini Body naszych pięknych Polek z zazdrością, tylko z podziwem - utrzymanie proporcji nie jest łatwiejsze od ich osiągnięcia.

Jeżeli nie jesteś na to gotowa, by pracować non stop nad swoją sylwetką, to nie załamuj się. Poniższy wpis specjalnie dla Ciebie, wycięty z jakiejś dyskusji na jakimś fitnessowym profilu:

Paulina Nowak: "Nadmierne skupianie sie na sobie i swoim ciele prowadzi tylko do samouwielbienia Wmawiacie Nam ze cialo czlowieka i jego wyglad to najwieksza wartosc w zyciu i czyni Nas lepszymi. Nic bardziej mylnego. Rozwoj fizyczny owszem w rozsadnych granicach popartym rozwojem intelektualnym a zycie czlowieka powinno oscylowac na wielu roznych plaszczyznach a nie byc zniewolone tylko i wylacznie przez monotematyczny trening i mysli o restrykcyjnej diecie!" (pisownia oryginalna)

Wracając więc do natury tego bloga i mojej leniwości w dążeniu do efektów, na których widok ślinią się głównie babeczki - kilka miesięcy temu odkryłam swoją tegoroczną miłość. Nie chciałam się nią dzielić, ale jako iż udało mi się dostać na jej warsztaty w Warszawie - to nie mogę wytrzymać i muszę rozedrzeć pyska w radości, a nawet poskakać w kółeczko.

Marlo Fisken będzie w Polsce! JADĘ NA MARLO FISKEN!




Po co komu oszczędności życia. Lecę do Warszawy dać się przeczołgać. Absolutnie kocham Flow Movement i chyba będę zachowywać się jak mały szczeniaczek, burząc całą swoją otoczkę wylajtowanej nie_takie_rzeczy_robiłam wyjadaczki.

Pojawia się zatem pytanie, czy ktoś może mi doradzić jak poruszać się po Warszawie by nie zbankrutować? Będę 1-2 październik, można więc zaprosić mnie (i zawieźć) na piwo.

A jako, iż wciąż mam kartę graficzną w reklamacji, zamiast moich wygibasów, będą wygibasy MIŁOŚCI mojej tegorocznej, czyli Marlo. Doceńcie, że tak się obnażam i zróbcie jej trening. Będziecie chciały więcej - więc szperajcie na jej kanale. Takie "nic" co po chwili pot z dupy wyciska.



 

Oczywiście ogłoszenia duszpasterskie: powoli wyczerpuje się limit miejsc na INTRO, spieszcie się więc! Żadne inne szkolenie w Polsce nie jest tak kompleksowe i nie przygotuje Cię do treningów kettlebell metodą HardStyle lepiej.

Komentarze

  1. ~Dziewczyna ze wsi ;)17 września 2014 16:52

    Miejsce na INTRO zaklepane :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ćwiczenia z filmiku jakby już znane :d byłyyy, były na treningu i były super! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Radzieccy naukowcy odkryli nowe połączenie nerwowe u człowieka, łączące oko z pośladkiem. Po wbiciu facetowi igły w dupę zaobserwowali, że z oczu pociekły mu łzy. Gdy tę samą igłę wbito mu w oko - zesrał się.

    Takie i podobne połączenia nerwowe uruchamiamy w codziennym życiu. Szczęście stało się parametrem mierzalnym odwrotnie proporcjonalnym do rozmiaru garderoby lub cyferek z wyświetlacza. Hart ducha objawia się w umiejętności powstrzymywania się od słodyczy (chodzą wśród gminu opowieści o twardzielach wyrzekających się piwa! Piwa - powiadam!)
    Ja wiem. Poszukiwanie fajnej kombinacji genów w celach reprodukcyjnych, to nasz obowiązek wobec natury. Fitnessowa mimikra i udawanie silnego, wysportowanego, zdrowego samca znacznie to ułatwia w czasach, gdy większość ludzi kieruje się w swych wyborach wzrokiem. Atrakcyjne opakowanie nawet gównianego produktu, to 90% szans na sukces i zdecydowanie większy wybór. Posiadanie lichego opakowania frustruje i rodzi poczucie nieszczęścia. Kiedyś tylko faceci byli wzrokowcami. Kobiety wolały słuchać :-) Dzisiaj... Tkwimy w niewoli wzroku - czy chcemy, czy nie.
    W wieku 40 lat nie mam wprawdzie ochoty na wianek z młodych fok, lecz nieobca mi próżna samcza chęć zwracania na siebie ich uwagi. Stan cywilny również uprawnia mnie do szeroko pojmowanego kłusownictwa erotycznego. Czułbym się jednak wyjątkowo głupio, gdybym sięgał po odważniki, sztangę tylko w celu ułatwienia sobie tego wdzięcznego procederu :-) Zresztą... Kobiety wciąż lubią słuchać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna ta Marlo. Jechałabym. Wciąga prawie jak Kino Macgregor :)
    Dużo sobie życzy za swoje występy ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Marlo jest bardzo interesująca, ale dla mnie nic nie przebije Kino :) Nie w kontekście samych ćwiczeń, bo robią zupełnie inne rzeczy, ale Kino ma w sobie charyzmę, urok i spokój ducha. Poza tym jest odświeżająca w swoim podejściu w stylu klasycznej jogi i jej "mindsetu", w przeciwieństwie do skomercjalizowanej "jogi", która jest właściwie zwyczajnym strechingiem i ani nie wspomaga rozwoju duchowego ani nie jest wymagająca fizycznie.
    A co do Bikini Body. Ja Angelę rozpatrywałam w kategorii Bikini Body, ale ja się po prostu nie znam pewnie ;) No i mnie się najbardziej podobają babki w okolicach 20% BF (jeśli te które mi się podobają to właśnie tyle mają ;P)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po wawie najlepiej jeździć z apką jakdojade.pl w wersji na tel.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, wreszcie będziesz w Wawie, kiedy NIE mam zaklepanego poligonu na trening bycia ściółką! :D Wbijaj na piwo!
    A żeby poruszać się po Wawie najlepiej kupić bilet dobowy na ZTM (15zł) i jeździć do woli metrem, tramwajami i autobusami. Do planowania trasy jest strona: warszawa.jakdojade.pl dostępna też jako paczka na telefony, ale nie testowałam mobilnie. Parkowanie swojego pojazdu w wielu dzielnicach jest płatne. A taksy jak to taksy- drogie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wzięłam Warsaw Downtown Hostel na Wilczej 33 - w zależności od tego, czy odkleją mnie od Marlo, będę wolna ok. 20:30

    OdpowiedzUsuń
  9. Autentycznie nie czuję chemii do Kino. Za to Tara Stiles ma taki głos, że słucham ją jak dobranockę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chwilę mi zajęło, ale już ją rozpracowałam! Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ok. Zdzwonimy się. Mam nadzieję, że nie zmieniłaś w międzyczasie numeru telefonu. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a Tara dla mnie za kościak :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w...

Największe błędy. O tym jak zostałam chujem-instruktorem.

Może trochę będę świnia, ale z drugiej strony mój wewnętrzny kettlo-nazizm mocno się wzdryga, gdy widzę co się dzieje w grupach podobno zaawansowanych. I tak, świnia, bo mówię na przykładzie własnego klubu. Zatem jadę po kolegach instruktorach, tym sposobem awansując już oficjalnie do miana Chamidła Roku 2019. Zdobycie uprawnień StrongFirst nie wymaga przynależności do Mafii Kettlowej ani tym bardziej Żelaznej Milicji. Możesz być technicznie kompetentny, możesz mieć poukładane w głowie i znać progresje jak kształt swej poduszki, a i tak jest ryzyko, że wpadniesz w pułapkę "byle jak, byle już z dupy było". Dlaczego? Dorośli ludzie często mają problem z uczeniem się. Chcą szybko już umieć i być "dobrym w". Nie chcą się męczyć "przedszkolem". Przecież są dojrzali i inteligentni. Deklarują przy tym, że rozumieją iż proces przyswajania nowych motorycznych umiejętności może wymagać czasu, pokory i dystansu do siebie. Taa.  Koledzy i koleżanki po fach...

Kettle leczą - ale czy wszystko? Depresja w zawodzie Instruktora

Nie było mnie tak dawno, że zdążyłam zapomnieć loginu do konta (gdyby ktoś był bardzo ciekaw, to brzmi nie.zadawaj.głupich.pytań@gmail.com; poważnie) . Głównie dlatego, że obiecałam sobie nie obciążać bloga swoim utyskiwaniem na ludzi/świat/przypadki losu, i pisać jedynie w klimacie stad-up'a o rzeczach ważnych i pouczających (ewentualnie o pierogach) . No i tym sposobem milion lat później, w odległej galaktyce... Wszystko zaczęło się od przygotowań do mojej prelekcji na pewnej konferencji - a dokładnie, na składaniu materiałów do tematu "Top 10 błędów osób zaczynających utrzymywać się ze sportu". Nawiasem mówiąc, wyszło mi jakieś 2h monologu, więc czekam aż Marvel Studio złoży mi propozycję... no nieważne. Jeden z podpunktów dość spektakularnie zajął moją głowę, a że klimat z pogranicza wstydliwych jak grzybica stóp - oczywiście, że się trochę nad nim rozwiodę, bo jestem Angela. Errata: Pomimo czarnego humoru, który nieustannie mi dopisuje, niektórzy mogą mieć p...