Przejdź do głównej zawartości

Nie chcesz krytyki? Bądź nikim! O współczesnych Zombi.

Jestem potworem. Będzie ględzenie. No i może wspomnę coś na koniec o treningu.

Mój uśmiech w oczach i młody wygląd daje ludziom wrażenie, iż jestem nieszkodliwą, miłą dziewczynką, której można wejść na głowę, zatoczyć trzy kółeczka i wymościć sobie legowisko na 6 sekundowego pierda po którym nawet pies będzie musiał opuścić pokój.

No cóż. Wszyscy powinni wiedzieć, czemu oko ludzkie rozróżnia tak wiele odcieni zielonego.





Czytając sobie różne komentarze na fan_page'ach, wypowiedzi na forach czy rozmów w sklepie (o pubach nie wspomnę) mam* bardzo złe** wrażenie, że otaczają mnie idiotki i kretyni, zarażający wirusem ogłupienia i bezradności drogą kropelkową.

**"Złe" - bo tak nie jest. Jakiś procent społeczeństwa zawsze się broni.
*"Mam" - bo wszystko co mnie otacza, na to wskazuje. I nie, nie uważam się za homosuperior, szybciej za homo_wiecznie_zdziwiono* *najnowszy tekst utyskującej ekspedientki - waży 68kg BO MA KOŚCI CIĘŻKIE. Jak Batmana kocham, AUTENTYCZNE utyskiwanie z historią życiową z pierwszych stron Faktu.

Nie piję jednak do aktywności fizycznej, bądź jej braku. Nie mówię o poglądach religijnych czy politycznych. Nie o gustach. Nie o słabościach. Każdy ma swoją dupę i punkt siedzenia.

Piszę o byciu współczesnym Zombi. O pułapce stania się "nikim" w celu uniknięcia krytyki.

Zdarzyło mi się raz czy może dwadzieścia, przyklasnąć ogółowi by mieć "spokój dupy". Nie zaprzeczyć w odpowiedniej chwili, nie skomentować, nie pstryknąć z zęba jadem. Czasem wręcz myślę, że dla zdrowia swojego lub bliskich, przy moim niewyparzonym pysku - powinnam częściej udawać kaczkę na deszczu. 

Jednak nie tego mnie książki nauczyły (buntujsiębuntujsiębuntujalbozdychaj), nie to we mnie gry komputerowe wyrobiły (Go for the eyes, Boo!). Paskudny charakterek zawdzięczam również dwóm starszym, cudownym braciom - czasem skończonym baranom. Wracając do meritum: doskonale wyczuwam nosem swąd współczesnych zombi, które idą po Twój MÓZG, WOLĘ i SERCE.

Dlatego wyjaśnijmy sobie, jak rozpoznać symptomy choroby zwanej "Nikim", oraz jak uchronić siebie i potomstwo przed modern zombie.

1. Zawsze kroczysz wybrukowanym szlakiem, by nie zabłądzić.
2. Często sprawdzasz i wyznajesz opinię większości.
3. Nie masz / Nie wyrażasz odmiennego zdania / Nie stawiasz się.
4. Wszyscy są fajni i każdemu klaszczesz.
5. Każdy i wszystko co wymienione w mediach, to SUKCES.
6. Oburzenie przychodzi Ci naturalnie.
7. Nie było w Twoim życiu 2 tygodni bez focha.
8. Ciągle na coś czekasz.
9. Odkładasz zmianę na potem, gdy zaburza Twoją wygodę.
10. Plagiatujesz bez emocji i bez zrozumienia.
11. Nie pomagasz, gdy jest Ci to nie na rękę.
12. Nie przejawiasz inicjatywy, nie przejmujesz sterów.
13. Pragniesz zgody i akceptacji ponad inne wartości, wycofując się przed konfrontacją.
14. Nie szukasz samemu. Nie eksperymentujesz na sobie.
15. Nie oszczędzasz pieniędzy, nie inwestujesz czasu w siebie.
16. Podzielasz powierzchowne zdania bez pomyślunku a z wygody lub strachu przed kompromitacją.
17. Jesteś regularnie ofiarą shoppingu, gdyż nabywanie czyni Cię najszczęśliwszym.
18. Przywłaszczasz sobie cudzy styl bez wstydu.
19. Boisz się angażować.
20. Uważasz, że coś Ci się NALEŻY.

Po co to wszystko? By uniknąć krytyki. By nie iść na wymianę ciosów ani z ludźmi, ani z życiem.

Czy taki człowiek jest złym człowiekiem? Znam gorszych, więc nie o potępienie społeczne tutaj idzie. Idzie o Ciebie. Nie musisz być "nikim". Nie musisz w wieku 78 lat płakać, że życie Ci przeciekło przez palce. Nie musisz pocieszać się faktem, że wielu ludzi ma przejebane. Nie musisz dołączać do grona stetryczałych pań w poczekalni do rodzinnego, grających w bingo nazwami chorób.

Stworzyłam (niekoniecznie wymyśliłam ogień, ale nie spotkałam się z tym wcześniej) hasło "Siła jest moją religią" na potrzeby klubu Iron Church. Jego (hasła) korzenie sięgają we mnie głęboko.

Siła, nie tylko fizyczna, jest tym, co pozwala mi nie załamać się pod wpływem naporu współczesnych zombi, złodziei czasu i dusz. Kiedy czuję się najsłabsza psychicznie - najwięcej trenuję siłę fizyczną* *nie wspominając o tym pieprzonym Top Teamie, na co to komu kurwać mać potrzebne, gówno takie... ja jebie. Nigdy nie wycisnę tej jebanej 20stki. Natomiast dzięki rosnącej sile fizycznej - staję się pewniejsza psychicznie, odporniejsza i odważniejsza życiowo.

Jeżeli jesteś na początku treningowej drogi, nie ważne co zaczynasz trenować - nie zrozumiesz połowy z powyższego tekstu. Możesz docenić wartość rozrywkową, jednak do pewnego poziomu zrozumienia dochodzi się tylko poprzez doświadczenia własne. Życzę Wam wszystkim, byście odnaleźli swoją religię. Byście byli kapłanami z powołania, nie z certyfikatu. By retrowirus tworzący współczesnych zombi nigdy nie skaził Waszej krwi, byście nie kończyli swojego życia zbyt wcześnie i byście zawsze wstawali z padłych.

Jeżeli będziecie na Intro w Zielonej Górze - macie moralny obowiązek zawrócić mi dupę.

A propo dupy, here U go!



Czas: 30 minut

Ćwiczenia:
1. Heavy Swing
2. Front Squat w Clean x2
3. Sikający Pies Combo x2

Rozpiska:
Każdy z poziomów, ze względu na rosnące obciążenie, ma inny typ treningu.

Dla lekkich ciężarów (8-12kg) idziemy w drabinie: 3-10 powtórzeń
Dla średnich (12-20kg) drabina wychodzi: 3-8 powtórzeń
Dla większych (16-24kg) to już: 3-7 powtórzeń.
Obowiązują dwie serie (w 30 minut). Jeżeli masz czas, zrób trzecią w bonusie.

Zielona: 12kg ~ 16kg Swing, 8kg Front Squat

Pomarańczowa: 16kg ~ 20kg Swing, 12kg Front Squat

Czerwona: 24kg lub ciężej przy Swing 16kg Front Squat

Enjoy!

Komentarze

  1. Po oczach Boo, po oczach ! (grałam w polską wersję) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rób nigdy tego po to by mieć spokój dupy nawet jeśli to było tylko 20 razy w ciągu całego Twojego życia i j zrobiłaś to dla zdrowia najbliższych,Jesteś tak charyzmatyczna,że nawet nie wypada ci robić spokój dupy :D

    Podoba mi się to słowo....

    Taaką radość wczoraj czułam jak pomachałam kulą z Tobą na YT :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! dobre slowa i calkowicie sie z tym zgadzam (rowniez z Baldurem). To ja ide poplywac.


    Zdrówka,
    --
    F.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od godziny próbuję uśpić 6 miesięcznego Ciućmola, aby wreszcie móc w spokoju poćwiczyć i wyznam szczerze, z głębokości serca, że punkt 17 mnie sfrustrował. Jak bonie dydy. Zwłaszcza, że kupiłam dziś moją 136 parę butów:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny tekst!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niebyt zombiakiem ma dwie strony medalu. Złą: dzisiaj pokłóciłam się z promotorką (normalka w obszarze modernizm- postmo- minimal). I dobrą: też dzisiaj dostałam propozycję konsultacji specjalistycznych. Nie musiałam za tym łazić i żebrać. Dlaczego? Bo zostałam zapamiętana- o dziwo, jako ta uśmiechnięta, a nie pyskata- i zagadnięta per "a-co-pani-robi-jeszcze-na-tym-wydziale?"
    Żeby z resztą świata tak gładko szło... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięks! Pozdro back :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, jeden objaw z tylu - to raczej matematyczne prawdopodobieństwo a nie oznaka choroby ;]

    (przymierzam się do 5tej pary Nike Wrap)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem spokój dupy to najlepsze co można dla siebie zrobić. Czasem walczyć ze Zuem i PlugaZtwem tego świata, to jak mścić się na swoim zdrowiu, za zbyt duży współczynnik empatii/inteligencji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę