Przejdź do głównej zawartości

Rosyjskie brzuszki czyli polska masakra na trening ABS

Na wstępie powiedzmy sobie tak: masz niezbywalne prawo do popsucia siebie, ale nikogo więcej.

Pod wstępem zaznaczmy, że Angela swojego czasu była znana jako autor serii Mordercze Brzuszki i jeszcze wciąż się tego wstydzi. Zatem notka nie służy wywyższaniu się, a jedynie powszechnej informacji ku polepszeniu standardów treningowych.

 A już zupełnie małą czcionką dodajmy, że tak, dalej w swoich programach mam rosyjskie brzuszki z pewnych powodów... Ułożywszy tym samym odpowiedni wstęp, jeżeli zamierzasz się oburzać na dalszą "niewiarygodną" treść BO PRZECIEŻ MILIONY BRZUSZKÓW NA CZAS SĄ FAJNE – to Twoja brocha, ja nie będę niczemu winna. Zatem... ZACZYNAMY! (jest ściana tekstu, ale nie ma suchego drewna ani kwasu ocznego. Zostań!)


Jaki brzuch kto ma, każdy widzi. Niektórzy chwalą się nim bardziej niż inni, czasem mając dobre ku temu powody, głównie jednak należy zauważyć, że jeżeli czyjś profil na insta lub FB lub innym modnym portalu społecznościowym składa się głównie z pępka w odsłonach i kątach wszelakich – jest to problem. Powiedzieć, że ma on/a wąskie grono zainteresowań to jedno, ale czy nie czułaś się, chomiczku bengalski, kiedykolwiek takim odsłoniętym brzuchem zaatakowana..? Zatem nie dość, że emocjonalna więź właściciela porno_brzucha z własną "kratą" trochę odstrasza tych mających się za intelektualistów, to i wzbudza niepokój natury egzystencjonalnej. W skrócie: ZEJDŹ MI Z OCZU TY CHUDZINO bo czekoladą Cię poszczuję. Z orzeszkami.

Według popularnych wierzeń społecznych, regularny milion brzuszków gwarantuje brak oponki. Albo i tysiąc, ale tych bardziej hardkorowych. Najlepiej jeszcze na czas, by wysiłek mięśni spalał otulinę na brzuchu, zamiast zamienić się w bezsensowne zakwasy.


Według mniej popularnych tez, "brzuch robi się w kuchni" – co prawdą jest, jeżeli mówimy o brzuchu wypukłym - gdyż ten wklęsły zakłada, iż do owej kuchni zaglądamy naprawdę rzadko. Tak czy inaczej, wskaż mi proszę palcem Panią Jolę z Panią Basią, które to wiedzą (ale naprawdę ZDAJĄ SOBIE SPRAWĘ), że niski BF jest zasługą głównie dobrych genów (znam tych ludzi, tych od genów – szczerze ich nie lubię) lub reżimu żywieniowego (tym żywo współczuję i łączę się w bólu nad śmietankowym budynkiem z konfiturą wiśniową). Oczywiście są jeszcze mityczne suplementy mocno reklamowane w radiu, środki na przeczyszczenie, lub najzwyklejsze sterydy. Ale nie o tym dziś opowieść.

 Historia nasza zaczyna się mniej więcej w roku 2011/12, kiedy to metoda HardStyle zaczęła zwiedzać rozmaite salony w Polsce, by następnie rozpanoszyć się, jak tylko rosyjska szlachta potrafi. Czyli ZABÓR, któryś z kolei.

 Z Zielonej Góry wycieka ciekawostka "dla prawdziwych mężczyzn a nie chłopców", czyli "rosyjskie brzuszki". Głównie za sprawą ich piękna, czyli sporego poziomu trudności nie tylko w oparciu o ciężar ale przede wszystkim – WYDŁUŻONY czas wykonywania ćwiczenia. Kto robił 10 brzuszków w tempie narzuconym przez instruktora – ten wie o czym mowa. Hart ducha, stal woli i mocarne zwieracze.

Polskę ogarnia szał ciał, a CIEKAWOSTKA, głównie za pomocą CrossFitu, przechodzi w poczet regularnych ćwiczeń.


Człowiek jak chce dobrze, jak chce zachęcić i przyciągnąć, jak chce olśnić – to miewa czasem ryzykowne pomysły. I te pomysły potem z czasem wypalają człowiekowi w twarz... (brwi już nie mam...) Jaki jest mój problem brzuszkami na czas? A jaki z rosyjskimi brzuszkami? Przeciętnym kursantom wyrządzają szkody, których nie widać (nawet) przez rok czasu. Ale zacznijmy od podstaw i weźmy się za zwykłe brzuszki...
(ps. zerknijcie na http://www.dzieciecafizyka.pl/eksperymenty/powietrzezlapac/powietrzezlapac.html)

Pełne brzuszki czy spięcia brzucha poprzez uniesienie barków w leżeniu, prowadzą do tego, że podczas skłonu maleje przestrzeń w jamie brzusznej, przez co nasze flaki, przepraszam, organy, mają mniej miejsca. Zaczynają się więc przesuwać. Jako że górna część naszego brzucha jest spięta, to mięśnie nie pozwalają na "podejście" organów w górę, co sprawia, że zaczynają uciskać na mięśnie dna miednicy. Czyli tak jakbyś gwałtownie ścisnął z jednej balonik – druga strona się wybrzuszy. W przeciętnym brzuchu oznacza to również osłabienie struktur tej wybrzuszajacej się części, gdyż Kowalski z Nowakiem najczęściej nie umieją dobrze przypiąć mięśnia poprzecznego brzucha.

Jesteś jeszcze ze mną? Więc pacz na to – rosyjskie brzuszki wywołują też presję z dołu!


Jednoczesny ruch przenoszenia ciężaru zza głowy oraz ściągania kolan do klatki piersiowej tworzą ciśnienie z dwóch stron ciała. Nasze flaki, przepraszam, organy wewnętrzne poddane są więc ciśnieniu, które nie ma ujścia innego, niż poprzez otwory w ciele. I nie mówimy o uszach, nosie czy ustach.

W przypadku osoby, która mięśnie dna miednicy ma silne, szkód bezpośrednich nie ma. Tu jednak pojawia się ewidentny problem, jako iż tych akurat mięśni nie widać. Bardzo często tych mięśni ludzie nie czują, zatem nie umieją przypiąć. Często nie wiedzą nawet o ich istnieniu...
Kolejną sprawą jest problem rozejścia kresy białej. I nie, nie jest to problem głównie kobiet po ciąży, drogi Watsonie. Rosyjskie brzuszki będą pogłębiać owo rozejście, o którym poczytasz sobie chociażby tu: http://przepukliny.com.pl/co-to-jest-przepuklina/rozstep-miesni-prostych-brzucha/81-rozejscie-miesni-prostych-brzucha.html

Coraz więcej można znaleźć w fachowej literaturze na temat szkodliwości "zwykłych" brzuszków (np. "W drodze do istoty kobiecości" Keller, Krucker, Selegner). Istnieją pomiary, że nawet u młodych kobiet o silnych mięśniach dna miednicy regularne brzuszki bez odpowiedniego przypinania owych mięśni, wpływają na ich osłabienie. I trzymaj się krzesła teraz, bo... młode fitnesski, które dużo ćwiczą, mogą mieć tak silne mięśnie dna miednicy, że nie chcą one się nijak rozluźnić... co z kolei sprawia, że same się osłabiają ciągłym napięciem, naprawdę cierpiąc przy dodatkowym obciążeniu.

Na wielu filmikach z pole dance (kanał Iron Pole Dance na Youtube) widać, jak ładnie wyrzeźbiłam ćwiczeniami górną partię mięśni swojego brzucha. No, ja byłam bardzo zadowolona, głównie do momentu zdania sobie sprawy, że dół brzucha wciąż pozostaje.. taki sam (nie wspominając o okazjonalnym puchnięciu przez kiepskie żarcie i zablokowany odcinek lędźwiowy kręgosłupa - nabyłam nową umiejętność Rybki Rozdymki!) (sorry, foty bez filtra i bez kontrastu, za to z łazienki!).


WHAT THE FUCK.


Logika.

Jeżeli nie umiesz świadomie spiąć mięśnia poprzecznego brzucha – a uwierz mi, znam masę takich osób, zwyczajnie nie będziesz go trenował podczas zwykłych brzuszków. A podczas rosyjskich – nie utrzymasz nóg na wymaganej wysokości, co sprawi, że albo oszukasz za pomocą oderwania lędźwi od ziemi (wylot na chomika z kołowrotkiem) albo będziesz miał nogi w kosmosie – co z kolei mija się z techniką ćwiczenia.

Pójdźmy z rosyjskimi dalej – ludzie absolutnie kochają (lub nienawidzą, z tych samych przyczyn) je za to, jak oddziałowują na barki i nadgarstki. Słowem – zmuszają je do pracy wzmacniającej. Zaraz ktoś zwróci sprytnie uwagę, iż przenoszenie odważnika nad głową w ten sposób będzie budowało mobilność obręczy barkowej – ale zaraz, czy chcesz MOBILNOŚĆ robić na koniec treningu, gdy już prawdopodobnie wyprułeś sobie flaki i chcesz "dobić sadło na brzuchu"? Gwarantowane, że zmęczony, podniesiesz lędźwia (na chomika) i wykrzywisz nadgarstki (no przecież nie będziesz się poniżał 8kg..). A jeżeli jesteś przeciętnie zbudowaną kobietą – nie będziesz musiała być zmęczona, by mieć problem z barkami i nadgarstkami (nawet przy 8kg).

Wykonywania potencjalnie niebezpiecznej dla Ciebie techniki w oparciu o siłę Twojego odcinka lędźwiowego kręgosłupa jest... jakby to poetycko ująć... mądre i pouczające jak komentarze na onecie.

Czy Rosyjskie Brzuszki to złooo i trzeba ich zakazać? Ja tego nie powiem. Pomimo ich negatywnego wpływu na prostatę, mięśnie dna miednicy, rozstępowanie kresy białej i hemoroidy – mogą mieć swoje zalety, nie mogę jednak posłużyć się tu żadnymi wynikami badań. Na swoich zajęciach wprowadzam je późno, spędzam dużo czasu na objaśnienie prawidłowej techniki i podrzucam ćwiczenia pośrednie.




Skupiam się jednak na budowaniu silnego core za pomocą technik bardziej statycznych, oraz relatywnie ciężkich martwych ciągów. Nie obiecuję sześciopaków, ale obiecuję, że ćwiczenia które na początku są awykonalne z powodu braku siły i stabilności korpusu, zaczynają być w zasięgu możliwości, bez względu na wiek czy wyjściowy stan naszej kondycji.

A jak zbrzydnie mi jedzenie pierogów, to kiedyś też pochwalę się tarką na brzuchu.

Za rozmowę przy kawie i ciekawe wnioski dziękuję zaś joggince Zuzannie Łąckiej-Golc, która rosyjskich zwyczajnie nie trawi.

Łapaj Trenio:

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czy honorują Państwo karty Benefit?

Średnio kilka razy w miesiącu dostaję telefon z takim pytaniem. Przez pierwsze dwa lata odpowiadałam grzecznie, że "nie, nie honorujemy, ale pierwsze zajęcia oferujemy gratis i mamy świetną ofertę na...". Za każdym razem jednak dostawałam lekko arogancką i znudzoną odpowiedź "a to dziękuję", by nie powiedzieć, że drzwi jebiemnietoizmu waliły mnie w twarz . Przez drugi rok działalności mojego klubu IRON CHURCH , który kosztował i wciąż kosztuje mnie masę zdrowia, nerwów i pieniędzy* *czyli zupełnie jak mój kot , wdawałam się w polemikę typu "nie, nie *honorujemy*, gdyż nasi Instruktorzy PŁACĄ ciężkie pieniądze za oferowaną u nas wiedzę, zatem muszą je zarabiać". Zauważyłam jednak, że spotyka się to z kompletnym brakiem zrozumienia* *seriously, I'm shocked , jak gdybym po chamsku ODMAWIAŁA przyjęcia pieniędzy od firmy Benefit. Nie kwestionuję mojego chamstwa. Po co miałabym się niby tyle uśmiechać i ryzykować pomarszczeniem ryjka na późną starość w w

Jesteś brzydka, gruba i głupia?

Ćwicz z kettlami, a nie będziesz gruba! [wyimaginowane werble] Tak tak, ten żart mi się nigdy nie znudzi. Ale. Porozmawiajmy sobie o CELACH i REZULTATACH . Mój nowy challenge dotyczy podciągania się na drążku - zarówno w podchwycie jak i nachwycie. Chwilę walczyłam ze sobą, czy szpagat nie byłby bardziej szpanerski, ale.. nie ma różnicy dla mojego ego czy urośnie jeszcze bardziej. Na tym etapie praktykowania jebiemnietoizmu pewne rzeczy tracą na znaczeniu. Chociaż ostatnio przeczytana sentencja "Nie mam problemu ze swoim ciałem. Dopóki ktoś na nie nie patrzy." spłynęła na mnie niczym bliss. Przecież wszystko rozchodzi się o tych INNYCH ludzi. Możesz sobie wmawiać, że na jednoosobowej stacji kosmicznej komunikującej się z resztą świata raz na tydzień, codziennie wkładałabyś photoshopa na twarz, rezygnowała z czekoladowego budyniu, goliła nogi, malowała paznokcie czy kremowała swoje przeszczepy. Bitch, please. Skoro więc dążymy do własnych celów by "inni widzieli",

Kettle to nie fitness. Kettle to duma.

Sezon ogórkowy na blogu to problem remontu sali. Nowej. Zajebistej. Sali Centrum KB. Sali, która jest tak wypasiona, że musi mieć własną nazwę. Prawdopodobne jest również, iż przez pierwszy tydzień nie będzie można ludzi z stamtąd wygonić. Tym bardziej za skórę wchodzą mi pytania o moje bieganie. Jako iż więc w końcu presja społeczna mnie wypchnęła do lasu w sobotni wczesny poranek, opiszę tę przygodę. Jutro, kiedy ból mięśni nie pozwoli mi na cenzurę w żadnym znanym mi języku, może być prowokacyjnie notkę pisać. Żeby nie było iż pizda skończona ze mnie, mężnie zgodziłam się na 10km mojego pierwszego w życiu biegu . Prawdę mówiąc miałam spore nadzieje i szanse na to, że po 3cim kilometrze będę nieść Julkę na plecach z powrotem do bazy, gdyż biegła z nami z rozwaloną kostką. W podejrzanie dobrym humorze pozostałe Spartanki oznajmiły, iż właściwie to one tych lasów nie znają , ale co tam! BIEGNIEMY! sooo chicken like! 6 minut na kilometr, czyli bardzo kurze tempo, nie jest w stanie zmę