o którym jeszcze nic nie wie.
Ewentualnie ja o czymś nie wiem, gdyż od ponad roku odmawiam oglądania telewizji. Z gazetami też się nie przyjaźnię. Jeżeli więc się mylę lub powtarzam - oh, well, I don't really care. przy czym pragnę zaznaczyć małym druczkiem, że nie jestem anty fanem Ewy, fanem Ewy, naśladowcą Ewy, pochodną Ewy czy produktem ubocznym Ewy.
Nie trzymając dłużej publiki w napięciu - będzie reality show o spektakularnej utracie wagi. Będą zawodnicy ze ściskającymi żołądek i serce opowieściami o złych kolejach dowcip niezamierzony, taki mamy klimat losu, ważący o 40 kilo za dużo, pragnący 60 kilo zgubić na antenie. Wygra ta osoba, która zrzuci 80 kilo i wszyscy się popłaczą ze wzruszenia jak pięknie wygląda. Ale. Uprzedzam wypadki.
Zawodnicy płci obojga będą pod opieką specjalistów i zawodowców w zakresie żywienia i treningu. Oba te działy będą oparte o bardzo sponsorowane produkty. Bez owych produktów BARDZO CIĘŻKO było by uzyskać TAKIE efekty, więc nowe trendy zajrzą nie tylko do kuchni ale i na salony. Mylił by się kto myśląc, że mam na myśli parowar i kettla.
Oprócz magicznych mieszanek, plasterków, pigułek, linek, gumek, piłek, stepów, i inszego badziewia, częstym gościem będzie również naczelny propagator mody, który wetknie piórko w niejedną dupkę co by lepiej się prezentowała. Co by nie mówić, ale ubiorem można fantastyczne efekty mieć od zaraz - a przecież wszystkim o efekty chodzi. Dobry makijaż, dobry fryzjer - i nagle NOWY/A TY! LEPSZY/A TY! Od teraz osoba lubiana bardziej, interesująca bardziej, mądrzejsza bardziej, sławniejsza bardziej* *ok, to już przestaje być po polsku. By jednak zamydlić to zbyt cyniczne spojrzenie, będzie głośno o "robisz to dla siebie!"* *a nie miliona widzów dyszących rządzą zobaczenia jak haftujesz po treningu. Dobra, przepraszam, nakręciłam się negatywnie.
Nikt już nie uwierzy lekarzom, że zdrowe chudnięcie to utrata kilograma na tydzień. Nie po takim show.
Gdzie tu Ewa? Bo potrzeba:
1. gwiazdy fitnessu o rozpoznawalnej twarzy
2. ujemnego wręcz BF
3. wizualizacji "szczęśliwa bo szczupła"
4. kogoś z sercem na dłoni, kto doda otuchy i wzbudzi motywację
5. zaplecza fanów o udokumentowanych rezultatach
Zatem czemu tak będzie? Bo to się sprzeda. Bo dalej ludzie głównie pytają "Ile muszę to robić aby schudnąć XYZ cm?", wybaczają sobie puste kalorie w dzień treningowy* *hej, wiem, sama tak robię!, zaniżają przyjmowaną wartość kaloryczną (skoro to jest takie małe, nie może mieć tyle kalorii!) zrzucając winę na wolną przemianę materii, wskakują na diety 1000kcal by potem wrócić do 2500, wierzą, że samo stanie na siłowni pali kalorie, i tak dalej i tak dalej.
Sprzedadzą się ciuchy, kosmetyki, sprzęt sportowy, odżywki, witaminy. Nie sprzeda się tylko pomoc psychologa.
Będzie spektakularnie. Na innym kontynencie już było.
Czekasz? Ja też.
A gdy już tak sobie czekamy, to może trening? Zostaw tą czekoladkę i rusz dupę. no dobra. weź tą czekoladkę ze sobą.
Czas: dowolnie
Ćwiczenia:
1. Martwy ciąg 3-5
2. Dead Swing 5-7
3. Swing jednorącz 5-7x2
4. Swing 10
Trzy do pięciu serii.
Twoja rozpiska:
Potrzebujesz dwóch kettli - ewentualnie jednego kettla i worka ziemniaków. Zawsze też możesz użyć kanapy do martwego ciągu. W grę wchodzi również podnoszenie Twojej kobiety. Nie bądź pipą, złap coś ciężkiego.
(jeżeli jest bieda i nie ma nic ciężkiego - zrób więcej serii mniejszym odważnikiem mocniej się spinając, tylko nie spodziewaj się tych samych efektów!)
Zielona: Weź 8kg/12kg i ok.32kg.
Pomarańczowa: Weź 12kg/16kg i ok.36kg.
Czerwona: Bierz 16kg/20kg i ok.48kg (Dla Panów 24kg/28kg i ok.60kg)
Enjoy!
Ewentualnie ja o czymś nie wiem, gdyż od ponad roku odmawiam oglądania telewizji. Z gazetami też się nie przyjaźnię. Jeżeli więc się mylę lub powtarzam - oh, well, I don't really care. przy czym pragnę zaznaczyć małym druczkiem, że nie jestem anty fanem Ewy, fanem Ewy, naśladowcą Ewy, pochodną Ewy czy produktem ubocznym Ewy.
Nie trzymając dłużej publiki w napięciu - będzie reality show o spektakularnej utracie wagi. Będą zawodnicy ze ściskającymi żołądek i serce opowieściami o złych kolejach dowcip niezamierzony, taki mamy klimat losu, ważący o 40 kilo za dużo, pragnący 60 kilo zgubić na antenie. Wygra ta osoba, która zrzuci 80 kilo i wszyscy się popłaczą ze wzruszenia jak pięknie wygląda. Ale. Uprzedzam wypadki.
Zawodnicy płci obojga będą pod opieką specjalistów i zawodowców w zakresie żywienia i treningu. Oba te działy będą oparte o bardzo sponsorowane produkty. Bez owych produktów BARDZO CIĘŻKO było by uzyskać TAKIE efekty, więc nowe trendy zajrzą nie tylko do kuchni ale i na salony. Mylił by się kto myśląc, że mam na myśli parowar i kettla.
Oprócz magicznych mieszanek, plasterków, pigułek, linek, gumek, piłek, stepów, i inszego badziewia, częstym gościem będzie również naczelny propagator mody, który wetknie piórko w niejedną dupkę co by lepiej się prezentowała. Co by nie mówić, ale ubiorem można fantastyczne efekty mieć od zaraz - a przecież wszystkim o efekty chodzi. Dobry makijaż, dobry fryzjer - i nagle NOWY/A TY! LEPSZY/A TY! Od teraz osoba lubiana bardziej, interesująca bardziej, mądrzejsza bardziej, sławniejsza bardziej* *ok, to już przestaje być po polsku. By jednak zamydlić to zbyt cyniczne spojrzenie, będzie głośno o "robisz to dla siebie!"* *a nie miliona widzów dyszących rządzą zobaczenia jak haftujesz po treningu. Dobra, przepraszam, nakręciłam się negatywnie.
Nikt już nie uwierzy lekarzom, że zdrowe chudnięcie to utrata kilograma na tydzień. Nie po takim show.
Gdzie tu Ewa? Bo potrzeba:
1. gwiazdy fitnessu o rozpoznawalnej twarzy
2. ujemnego wręcz BF
3. wizualizacji "szczęśliwa bo szczupła"
4. kogoś z sercem na dłoni, kto doda otuchy i wzbudzi motywację
5. zaplecza fanów o udokumentowanych rezultatach
Zatem czemu tak będzie? Bo to się sprzeda. Bo dalej ludzie głównie pytają "Ile muszę to robić aby schudnąć XYZ cm?", wybaczają sobie puste kalorie w dzień treningowy* *hej, wiem, sama tak robię!, zaniżają przyjmowaną wartość kaloryczną (skoro to jest takie małe, nie może mieć tyle kalorii!) zrzucając winę na wolną przemianę materii, wskakują na diety 1000kcal by potem wrócić do 2500, wierzą, że samo stanie na siłowni pali kalorie, i tak dalej i tak dalej.
Sprzedadzą się ciuchy, kosmetyki, sprzęt sportowy, odżywki, witaminy. Nie sprzeda się tylko pomoc psychologa.
Będzie spektakularnie. Na innym kontynencie już było.
Czekasz? Ja też.
A gdy już tak sobie czekamy, to może trening? Zostaw tą czekoladkę i rusz dupę. no dobra. weź tą czekoladkę ze sobą.
Czas: dowolnie
Ćwiczenia:
1. Martwy ciąg 3-5
2. Dead Swing 5-7
3. Swing jednorącz 5-7x2
4. Swing 10
Trzy do pięciu serii.
Twoja rozpiska:
Potrzebujesz dwóch kettli - ewentualnie jednego kettla i worka ziemniaków. Zawsze też możesz użyć kanapy do martwego ciągu. W grę wchodzi również podnoszenie Twojej kobiety. Nie bądź pipą, złap coś ciężkiego.
(jeżeli jest bieda i nie ma nic ciężkiego - zrób więcej serii mniejszym odważnikiem mocniej się spinając, tylko nie spodziewaj się tych samych efektów!)
Zielona: Weź 8kg/12kg i ok.32kg.
Pomarańczowa: Weź 12kg/16kg i ok.36kg.
Czerwona: Bierz 16kg/20kg i ok.48kg (Dla Panów 24kg/28kg i ok.60kg)
Enjoy!
Prawdę mówiąc, to dziwię się, że dopiero teraz na to wpadli. Kiedyś były co prawda w TV "weekendowe grubasy" - ale bez tego blichtru, celebry i z rozumem - więc lipa.
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś ruszył głową i zrobił to tak, jak należy.
To się w pisuje w ogólny telewizyjny trend pt "popatrzmy, jakie inni mają zjebane życie, poczujemy się od razu lepiej".
Olać to. Szkoda życia.
właściwie to jeszcze nie wpadli. jeszcze.
OdpowiedzUsuńAż czasami cieszę się, że nie oglądam telewizji...
OdpowiedzUsuńJuż dawno w Polsce to zrobili. Pierwszy sezon za nami, rekordzista zgubił coś pod 100kg.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=zzRYrQ4Q-QI
już wiele ewolucji w domu zrobiłam, ale martwy ciąg kanapą...właśnie zostałam Twoją fanką ;D
OdpowiedzUsuńno, no. szacunek, chłopie.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki, chłopie, za ten wpis.
OdpowiedzUsuńMądrego (choćby i po szkodzie ;) ) to aż przyjemnie poczytać
A ja swoje o Chodakowskiej myślę. Nie przyczyniła się do aż tak spektakularnych efektów. Mieliśmy już Bojarską... Trzeba zainwestować w siebie trochę kasy i ruszyć się na siłownię do ludzi i profesjonalistów a nie łapać się na znany haczyk " chcę mieś i grosza nie wydać"...Za darmo nic nie ma a z motywacją tak bywa, że większość ludzi potrzebuje zewnętrznego kopa do przejścia wewnętrznej przemiany. Szkoda bo to , tak jak na kursach uczyli, Twoja wewnętrzna motywacja robi najwięcej w życiu...Ja tam żadnej Chodakowskie nigdy nie potrzebowałem. Sam zacząłem trenować i zdobywać wiedzę u specjalistów.
OdpowiedzUsuńA już na pewno na widok publiczny w TV swoich prywatnych spraw i ćwiczeń nie chciałbym pokazywać. Po cholerę jaką ktoś ma oglądać moją walkę. Nie mam kompleksów żeby kogoś zarwać. Wolę siłkę, kettle , worek treningowy i już;-).
OdpowiedzUsuńTrenuję dla siebie i swojej satysfakcji.
OdpowiedzUsuńSwego czasu z fascynacją oglądałam The Biggest Loser, taka guilty pleasure. Najfajniejsze były w tym wszystkim treningi - można było wyciągnąć trochę inspiracji do ćwiczeń, ale w zasadzie nic poza tym....
OdpowiedzUsuńTak z innej beczki - przeczytałam (mniej lub bardziej dokładnie) CAŁY ten blog i powiem jedno: uwielbiam Cię :)